016

6.7K 463 78
                                    

Jest piątek. Ten dzień tygodnia, którego pragnie każdy i ja również. Jestem wyczerpana. Zmieniłam godziny wykładów przepisując się na wieczorne. Nadrobiłam wszystko z czym byłam do tyłu i tylko to teraz mnie pociesza. W ciągu dnia pracuję jak zawsze w Grand's Cafe ale odkąd wystrój i menu się zmieniło ludzi jest jak mrówek. Padam z nóg i jedyne o czym marzę to wypad do SPA na które za bardzo mnie nie stać. 

Tessa bywa w domu coraz rzadziej tak samo jak Dave. Mieszkamy razem, ale ciągle się mijamy. Brakuje mi ich. Chciałam zorganizować jakieś spotkanie czy maraton filmów, cokolwiek ale sama nie mam na nic czasu. Zain nie odzywał się ode mnie od weekendu. Następnego dnia po wizycie Amiry poprosiłam go żeby zawiózł mnie do domu. Próbowałam się z nim skontaktować, ale odpisał mi głupiego esemesa że nie ma teraz czasu. To było jakieś cztery dni temu czyli w poniedziałek. Nie będę się prosić, ale wkurwia mnie jego obojętność. Pierwsze mówi, że mnie chce a teraz takie coś. 

-Podwieźć cię mała? - Robert właśnie zamykał drzwi kawiarni na klucz. 

-Nie, przejdę się. Trochę świeżego powietrza mi nie zaszkodzi poza tym twój dom jest w inną stronę. - odetchnęłam głęboko. 

-Be, mała wsiadaj i nie rób problemów. Nie puszczę cię samej gdy robi się późno. - wywróciłam oczyma, a Robert otworzył mi drzwi od strony pasażera. 

-Gentleman. - parsknęłam. 

Zapięłam pasy, a mój przyjaciel w tym czasie zajął miejsce za kierownicą. Ruszył, a ja włączyłam radio nucąc pod nosem piosenkę którą zapodawała stacja. Cała krótka droga minęła nam na rozmowie o Dakocie. Wredna ruda jędza faktycznie może mieć romans z Davem. Jest dla niego miła i pozwala mu na zbyt wiele. Zapytałabym się go o to wprost ale nie mam już z nim takiego kontaktu. Od kiedy powiedział mu że między nami nic nie będzie jest dla mnie oschły i zimny. Brałam taką opcję po uwagę, ale nie miałam pojęcia że będzie to aż tak boleć. 

Podziękowałam Robertowi za podwózkę i ruszyłam w stronę mieszkania. Wyciągając klucze wchodziłam po schodkach i o mało nie dostałam zawału widząc siedzącego Zaina na bujanym fotelu mierzącego mnie jadowitym spojrzeniem.

-Przestraszyłeś mnie. - warknęłam trzymając dłoń na klatce piersiowej. 

-Co to był kurwa za facet, który cię przywiózł? - uniosłam jedną brew ku górze mierząc go spojrzeniem. On chyba sobie żartuje, że będę mu się tłumacz poza tym jak on się do mnie zwraca?

-Nie przez kurwa i nie tym tonem Malik. - nie patrząc na niego otworzyłam drzwi i nawet nie próbowałam ich zamknąć bo to nie miało sensu. 

Zdejmując obuwie słyszałam charakterystyczny dźwięk przekręcania klucza. Gdy się wyprostowałam czułam jego obecność i wzrok, który nie opuszczał mojego ciała. Kiedy wzięłam się za zdejmowanie płaszcza Zain pomógł mi później odwieszając go na swoje miejsce. Wyjęłam z torebki portfel oraz telefon i nie czekając na dupka ruszyłam do kuchni gdzie odłożyłam rzeczy na ladę. 

-Będziesz mnie tak ignorować do cholery? - opierając się o blat spojrzałam na niego krzyżując ręce na klatce piersiowej. 

Dopiero teraz się mu przyjrzałam. Miał na sobie idealnie dopasowany granatowy garnitur, białą koszulę, a trzy górne guziki były rozpięte natomiast dopasowany krawat bardzo poluzowany. Jego włosy były poburzone, a zarost dłuższy. Wyglądał na wkurzonego i przemęczonego. Jest młody. Osiągnął sukces w takim wieku, mam wrażenie że nie ma czasu na relaks. Coś wiem na ten temat w ostatnim czasie. 

-Ty ignorowałeś mnie więc ja też mogę. - posłałam mu sztuczny uśmiech. Jestem cholernie głodna, a przez to też drażliwa. 

-Byłem bardzo zajęty. - warknął idąc w moją stronę. 

AsleepWhere stories live. Discover now