- Och, Ethan, no proszę cię... - jęknęłam, ciągnąc go za rękę.

Nic to jednak nie dało, wręcz przeciwnie. Chłopak pociągnął mnie w swoją stronę tak, że straciłam równowagę i wylądowałam na nim.

- To trochę za mało, słońce, musisz się bardziej postarać. Szczerze mówiąc, nie miałbym nic przeciwko takiemu leżeniu i nic nierobieniu.

Po jego spojrzeniu widziałam, że świetnie się bawił.

- Oż ty wredny padalcu - warknęłam, co wywołało tylko jego śmiech.

- Nie takie rzeczy już słyszałem - wykrztusił.

Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale brunet nie dawał za wygraną.

Cóż, sam się prosił.

Wbiłam mu łokieć tuż pod żebrami, na co chłopak jęknął cicho i poluzował uchwyt. Korzystając z okazji, wyszarpnęłam rękę i wstałam, odsuwając się nieco od niego.

- Nie chcesz mi pomóc, to nie. - Uniosłam dumnie głowę. - Dam sobie radę sama, ale przyjdź do mnie, jak będziesz czegoś chciał...! - krzyknęłam, kierując się już w stronę pałacu.

Kilka sekund później usłyszałam jego kroki, a po chwili poczułam, jak obejmuje mnie ramionami od tyłu.

- Oj dobra, nie gniewaj się już tak. Poćwiczę z tobą - westchnął.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Od początku wiedziałam, że tak będzie.

- W takim razie musimy znaleźć salę do ćwiczeń - oznajmiłam zadowolona.

Wzięłam go za rękę i szybkim tempem ruszyliśmy przed siebie. Gdy znaleźliśmy się w budynku, postanowiliśmy zejść na najniższe piętro i tam zacząć poszukiwania. Nie trwały one zbyt długo, sala treningowa była chyba jedynym pomieszczeniem, które się tam znajdowało.

Ethan puścił mnie przodem, a następnie zamknął drzwi i spojrzał na mnie z uśmiechem.

- To od czego chcesz zacząć? - zapytał.

- Hmmm... Myślę, że moglibyśmy popracować nad tym ogniem. - Związałam włosy w ciasny kucyk. - Nie próbowałam go używać ostatnimi czasy i jestem ciekawa, na co mnie stać.

Chłopak pokiwał głową z namysłem.

- No dobrze, ale jak ty to sobie wyobrażasz? Nie chcemy chyba, żeby budynek stanął w płomieniach? - Rozejrzał się uważnie po sali, po czym jakby doznał olśnienia. - Chyba mam już pomysł! Zobaczysz przy okazji, na co mnie stać. - Wyszczerzył się - Może nabierzesz w końcu do mnie trochę więcej szacunku - burknął.

Z zaciekawieniem obserwowałam poczynania chłopaka, zastanawiając się, co też takiego wymyślił.

Stanął na środku sali, przymknął oczy i uniósłszy ręce na wysokość piersi, zaczął mamrotać coś pod nosem.

Zmarszczyłam lekko brwi. Nie znałam tego zaklęcia. Nawet język wydawał mi się obcy.

Po chwili w pomieszczeniu zrobiło się chłodniej. Objęłam się ramionami, próbując wykrzesać w sobie trochę ciepła, jednak temperatura wciąż spadała. Nagle z bruneta zaczęły wypełzać powoli jakieś czarne cienie, które leniwie sunęły po podłodze i wspinały się po ścianach. Z każdą sekundą uczucie, że w moje ciało wbijają się sopelki lodu, rosło, a oddychanie zaczęło sprawiać mi trudności. Miałam wrażenie, że mrok próbował dostać się do mojego wnętrza i czułam się coraz bardziej niekomfortowo.

Z przerażeniem, ale również fascynacją, obserwowałam to zjawisko, dopóki cień nie pochłonął całej sali. Wtedy przeniosłam spojrzenie na Ethana i zrobiłam krok do tyłu, mierząc go uważnie wzrokiem.

Dziedzictwo FeniksaWhere stories live. Discover now