Rozdział 33 Złe i dobre dni.

6.8K 528 384
                                    


31 marca, piątek.

—Kocham cię— szepczę mu do ucha, leżąc na nim w salonie.

—Co? —pyta, zwracając swoją uwagę z telewizora na mnie.

—Kocham cię—powtarzam.

—Nie słyszałem, możesz powtórzyć?—droczy się.

Wywracam oczami i przewieszam ramiona w jego pasie.

—Kocham cię.

—Jeszcze raz— mówi, całując czubek mojej głowy.

—Kocham cię— mówię, zadzierając głowę w górę, a wtedy jego usta łączą się z moimi.

—Też cię, kurwa, kocham.— mruczy pomiędzy pocałunkami.

Jego silne ramiona lądują na moich biodrach, zmuszając je do uniesienia, a po chwili sadza mnie na swoich kolanach.

Przerywam pocałunek i patrzę, ze swojego miejsca na blondyna. Przenoszę dłoń na jego twarz i zakładam jedno z jego pasemek, które zlatuje mu na oczy. Uśmiecham się, a on odwzajemnia ten gest. Kładę ręce na jego ramiona, zakładając je w karku.

Nie mogę uwierzyć, że to już prawie cztery miesiące. Cztery miesiące, z Aaronem. Cztery miesiące, od kiedy powiedziałam, że go kocham. Kocham go. Kocham mamę, kocham Michaela, nawet pogodziłam się z Angelą.

Na początku bałam się jak cholera, zawsze będę się trochę bała, przeszłość zostawiła na mnie jakąś rysę. Nie będę idealna, nie będę jak te wszystkie nastolatki, które machasz tym swoim 'kocham cię' jak dziwka torebką. Ja używam twego zdania, bo tak jest. Bo ponownie mogę kochać.

Przysuwam głowę bliżej niego i opieram swoje czoło o jego.

—Kocham, gdy mówisz, że mnie kochasz— oznajmia.

—Dlaczego?—pytam.

—Ponieważ wiem, że tak jest. Możesz uznać mnie za głupiego, ale gdy mi to mówisz, to nie mówisz to, bo tak wypada, a dlatego, że twoje serce krzyczy ci to, bo żyło przez tyle lat w ciszy, a teraz może to mówić.

—To nie jest wcale głupie.

Dłonie Aarona lądują u szczytu moich pleców, a potem powoli opuszczają się, aż do moich dołeczków Wenus, aby po chwili wślizgnąć się pod koszulkę. Pochylam się, aby połączyć nasze usta, które oddzielał tak wielki dystans.

Zatapiam swoje usta w jego, na początku tylko lekko je muskają i całując wargi, aby po chwili połączyć nasze gorące języki, które się nawzajem owijają wokół siebie. Wplatam swoich palce w jego puszyste, nieco przydługie już włosy i pociągam u nasady, tak jak lubi najbardziej, a w zamian z jego ust wydobywa się jęk, który zagłusza kolejnym pocałunkiem. Jego dłonie nadal prześlizgują się po mojej nagiej skórze pod koszulką, aż chwytają mnie za boki, i przysuwają po kolanach bliżej niego, naciskając mocniej, gdy czuję pod sobą już jego twardość. Przenoszę pocałunki z ust, do szczęki, a następnie na szyję, gdzie zasysam mocniej w tamtym miejscu szyję.

Aaron jest mój.

Odrywam się od jego szyi, a jego usta zmierzają do mojej, więc odchylam ją do tyłu, czując jego dłonie na moich plecach, podtrzymujące mnie przed upadkiem. Aaron zasysa skórę tuż nad moim obojczykiem, a potem zamierza zrobić to samo na szyi, gdy nagle oboje podskakujemy, na odgłos zatrzaskiwanych drzwi.

—WCHODZĘ DO ŚRODKA! WIEM CO ROBICIE ZBEREŹNICY! PACHNIE TU SEKSEM!—krzyczy z korytarza Greg.

Patrzę, na Aarona, który przewraca oczami, a potem sadza mnie po swojej lewej stronie.

Moje NieboDär berättelser lever. Upptäck nu