Rozdział 12 Intrygujesz mnie.

18.2K 1.5K 219
                                    

— Nienawidzę tutejszej pogody. — Podnoszę głowę znad stron książki na rozwalonego na całą długość kanapy blondyna, który co minutę zmienia kanały. — Telewizji też nienawidzę — dodaje, prostując się i wyłączając urządzenie.

Wkładam zakładkę w miejscu, gdzie zatrzymałam się czytać lekturę, zadaną nam na zajęcia z filozofii i koncentruję ją na zielonookim.

— To może zrób coś pożytecznego? — podsuwam pomysł.

— Jak? — Zastanawiam się, ale nic nie przychodzi mi do głowy. — Nudzi mi się — jęczy jak dziecko.

— Jaki ty jesteś dziecinny. — Przewracam oczami. — Jak ci się nudzi, to się rozbierz i popilnuj sobie ubrań — rzucam w jego stronę, co mi ślina na język przyniesie i wracam do czytania książki, wachlując się przy tym zakładką.

Nie udaje mi się nawet doczytać końca zdania, gdy na moją głowę spada jeszcze ciepły materiał. Odkładam ze sfrustrowaniem książkę, na najbliżej stojący stolik kawowy i zdejmuję z siebie obiekt, który po moich oględzinach okazuje się koszulką Aarona. Mój wzrok odszukuje właściciela owej koszulki, który w tym samym czasie zdejmuje spodnie, które z głośnych hukiem spadają na dywan, odsłaniając jego opalone nogi.

— Ja tylko żartowałam — mówię, karcąc go wzrokiem, lecz nie uzyskuję efektu, którego się spodziewałam. Blondyn w pełni zadowolony zajmuje miejsce na kanapie i wlepia we mnie oczy. — Co? — pytam sfrustrowana.

— Nie jest ci gorąco?

— Nie — kłamię, ponieważ jest mi cholernie gorąco.

— Jasne — prycha pod nosem. — Nudziara z ciebie.

— Słucham? Niby dlaczego? — prostuję się na swoim miejscu i mierzę go gniewnym spojrzeniem.

— Ponieważ nie umiesz się bawić.

— Umiem! — upieram się.

— Udowodnij.

Chociaż wydaje się to bardzo kusząca propozycja, muszę ją odrzucić, ponieważ cichy głosik rozsądku podpowiada mi, że to się źle skończy, ale za to siedzący na drugim ramieniu diabełek ma ochotę utrzeć mu ten nos.

— Tak myślałem. Mieszkam z największą nudziarą w stanie Kolorado. — Podsyca mój gniew; dodając oliwy do ognia.

Puszczam mimo uszu jego kąśliwe uwagi i wstaję z fotela, aby odpiąć guziczek spodenek, które dzielą taki sam los jak spodnie Aarona. Pod czujnym wzrokiem pary zielonych oczu zdejmuję z siebie przepocony T-shirt i z czystą przyjemnością rzucam go na podłogę, cicho przy tym wzdychając z rozkoszy.

— Ja to jednak wiem, jak zrobić kobiecie dobrze — sarknął blondyn.

— Dupek. — Cisnęłam w jego stronę poduszką, którą on zgrabnie złapał. — Czy teraz nudzi ci się mniej?

— Troszeczkę.

Przewracam oczy i jakby nigdy nic siadam na swoim miejscu, chcąc wrócić do lektury, ale za cholerę nie mogę się skupić, ponieważ czuję na sobie jego natrętny wzrok, więc rezygnuję i odkładam książkę. Poprawiam się na fotelu i zachęcam blondyna wzrokiem, aby zaczął mówić.

— Zagrajmy w grę.

— O nie — pomachałam mu wskazującym palcem przed twarzą — nie zagram z tobą w Fifę! — kategorycznie zaprzeczyłam.

— Nie — powiedział — nie tym razem. Zagrajmy w prawdę i wyzwanie.

— Nie podoba mi się to.

Moje NieboWhere stories live. Discover now