Rozdział 15 Ogień

19.6K 1.4K 267
                                    

  Rozglądam się po zapełnionym, aż po same brzegi salonie, gdzie świetnie bawią się i ludzie z mojego szkolnego otoczenia, jak i z kręgu Grega. Gospodarz imprezy zniknął mi z oczu jakieś pół godziny temu, pozostawiając mi na głowie te dziesiątki ujaranych i pijanych ludzi, którzy okupują nasze mieszkanie.

Co jakiś czas rzucam wyczekujące spojrzenie w stronę drzwi, które już dawno powinien przekroczyć, mój pseudo chłopak. I za każdym razem, gdy spoglądam w tamtą stronę z niepowodzeniem, napotykam zadowolony z siebie wyraz twarzy Aarona, mówiący „a nie mówiłem?". Nie wiem, co jest już gorsze, to, że zostałam wystawiona, czy widok Angeli siedzącej na kolanach Aarona, pokaźnie, przy tym ukazującej mu uczucia. Nie jestem zazdrosna — powtarzam to sobie, ale z każdym następnym spojrzeniem moje przekonanie słabnie.

Przejmuję z dłoni jakiegoś chłopaka zakorkowaną butelkę piwa, nie przejmując się jego protestami i opadam na jedyne wolne miejsce-fotel Aarona, którego właściciel zajmuje kanapę przede mną. Podważam zębami kapsel od butelki i już w następnej chwili sączę schłodzony trunek. Bez skrępowania patrzę na Angelę i Aarona. Chłopak pierwszy czuje mój wzrok na sobie i pogłębia swoje pocałunki z jeszcze większą pasją; słyszę nawet stąd cichy pomruk zadowolenia blondynki, przez który mam ochotę zwymiotować do środka butelki. Z zaskakującą szybkością opróżniam szkło, odstawiając z hukiem butelkę na stolik pełen tym podobnych przedmiotów. Nie zagłębiając się w to dłużej, sięgam po następne piwo i podnosząc szkło do ust, krzyżuję swój wzrok ze wzrokiem Aarona. Schlebia mi, to, że zamiast w pełni skupić się na całowaniu swojej dziewczyny, on patrzy na mnie. Nie mam pojęcia, co chce przez to osiągnąć, ale nie zamierzam robić nic więcej poza sztyletowaniem go wzrokiem.

— Zwolnij — mówi męski głos za mną.

Okręcana się na fotelu w stronę źródła głosu, jego właścicielem jest niebieskooki szatyn.

— Holden! — krzyczę, tak, aby usłyszał mnie nie tylko szatyn, a i Aaron.

— Witaj piękna — wita się ze mną Holden, biorąc mnie w swoje ramiona.

— Cześć — odzywa się szorstki głos za nami. Odsuwam się od torsu szatyna i na pięcie okręcam się w stronę Aarona, którego wzrok czułam na sobie, odkąd tylko przyszedł tu Holden. — Ty jesteś jej chłopakiem? — mówi, kiwając na mnie głową, a przy jego boku, staje wierna jak pies Angela, która nawet nie potrafi spojrzeć mi w oczy.

Holden powoli trawi jego słowa, a dokładnie jedno: „chłopak". Rzuca mi dyskretne pytające spojrzenie, a na moją twarz wypływa zawstydzenie w kolorze purpury.

— Tak — odpowiada Holden. — Szczęściarz ze mnie, nieprawdaż? — pyta Aarona, zmazując z jego twarzy kpiarski uśmieszek, a następnej chwili złącza nasze usta w pocałunek, którego nie spodziewałam się tak samo, jak Aaron i Angela. Oddaję pocałunek chłopkowi, aby dodać realizmu, odgrywanej przeze mnie roli.

Aaron patrzy na nas oboje sceptycznie, jakby ważył na jakiejś niewidzialnej szali, co jest fikcją, a co prawdą. Podejrzewa przekręt, ale nie zamierzam mu tego odkryć.

— Holden — zwracam się szatyna — to jest moja była przyjaciółka, Angela. — Wskazuję na blondynkę, która na te słowa podnosi swoje niebieskie, smutne oczy.

Niebieskooki wita się z blondynką, która nie podziela jego zachwytu.

— A to — podnoszę dłoń i gestem dłoni pokazuję mojemu chłopakowi blondyna — jest Aaron.

— Holden Martin — przedstawia się, wystawiając dłoń w stronę Aarona.

Przez chwilę przechodzi mi przez głowę, taka myśl, że blondyn nie uściśnie mu ręki, a wręcz przeciwnie napluje na nią, ale wtedy okazałby swoją słabość, więc ostatecznie bierze w uścisk dłoń Holdena, jak na mój gust trochę za brutalnie.

Moje NieboWhere stories live. Discover now