Rozdział 5 Mam prośbę, rozłóż dla mnie nogi.

25.9K 1.5K 289
                                    

— O cholera ciemna jasna.   

No dobra, nie jest tak źle. zabrano ci ubrania, nie masz telefonu, wszyscy już wyszli, a ty siedzisz naga w szatni, a twoją jedyną warstwą jest ręcznik.

Nie widząc innego wyjścia, wystawiam głowę za drzwi szatni, sprawdzając, czy nie czyha za nimi jakiś potencjalny gwałciciel. Korytarz jest pusty więc otulam się szczelniej ręcznikiem i stawiam pierwsze kroki, a pisk tenisówek roznosi się po całym ośrodku sportowym.

— Halo? — wołam. — Czy jest tu ktoś?

Czuję się jak w jakimś horrorze, w którym moja postać gra główną rolę, a za chwilę zza drzwi wyskoczy mężczyzna z siekierą i porąbie moje ciało na kawałki i sprzeda je na targu, mówiąc ludziom, że to parówki. Przełykam ślinę i idę przed siebie. Zatrzymuję się gwałtownie na dźwięk wody. Rozglądam się po korytarzu, aby dosłyszeć, skąd pochodzi źródło hałasu. Skręcam w lewo, ale w tym samym czasie ktoś też postanowił użyć tego samego korytarza, więc wpadam na coś twardego, ciepłego i mokrego, co kapie mi na głowę. Unoszę przestraszona głowę i zatrzymuję je na znajomych mi już zielonych oczach.

— Kogo moje piękne oczy widzą. Panią sarkastyczną ze skłonnościami do pokazywania mi nieładnych gestów — sarka blondyn. — Co tu robisz? — pyta, a następnie mierzy moje ciało wzrokiem.

Jestem dość skrępowana, ponieważ stoję przed potężnym prawie dorosłym mężczyzną, odziana jedynie w biały ręcznik, a za jedyną prowizoryczną broń w razie próby gwałtu będą służyły mi moje trampki.

Jego zielone tęczówki się rozszerzają, kiedy zatrzymuje wzrok na okolicach moich piersi; ciaśniej zaciskam materiał.

— Musisz mi pomóc — mówię.

— Jestem cały twój — wskazuje na swoją osobę.

— Potrzebuję twojego telefonu — mówię, puszczając mimo uszu jego poprzednie zdanie, przesiąknięte seksualną treścią.

Zawiedziony blondyn ostatni raz zawiesza na mnie swój wzrok i gestem dłoni wskazuje gdzie mam się udać. Podążam za boso stąpającym blondynem, ubranym w inny T-shirt niż na lekcji oraz spodnie koszykarskie, których nie zdążył jeszcze przebrać.

Wchodzimy do szatni, a pierwsze co zwraca moją uwagę, a raczej mój nos to okropny fetor męskiego potu, od którego o mało nie spada mi ręcznik. Przepraszam nosku.

Chłopak podchodzi do torby, z której wyciąga urządzenie, a po chwili marszczy brwi.

— Padł — mówi, pokazując mi wyświetlacz.

— Pieprzone iPhon'y — mówię pod nosem.

Blondyn siada wygodnie na ławce i opiera ręce na drewnianej ławce.

— Powiesz mi, dlaczego przyszłaś do mnie w samym ręczniku i nie chcesz robić ze mną żadnych niegrzecznych rzeczy? — pyta, poruszając brwiami.

— Bo ktoś ukradł mi ubrania i mam jedynie ten pieprzony ręcznik i buty! — wyładowuję swoją frustrację.

Blondyn cmoka pod nosem z uśmiechem i sięga swoją długą ręko po złożoną kupkę ubrań. Przekłada materiał i wyjmuje koszulkę z lekcji. Wstaje na nogi i zwinnym ruchem zdejmuje T-shirt, ukazując swoje nagie ciało, od pasa w górę, które jest dobrze opalone. Na dobrze umięśnionym ciele blondyna wyryty czarnym atramentem jest tatuaż. Przedstawiciel płci męskiej wystawia, swoją również umięśnioną rękę, na której końcu, w dłoni trzyma wcześniej zdjęty czarny T-shirt.

— Weź — mówi, widząc, że nie jestem za specjalnie zainteresowana.

Biorę do ręki jeszcze ciepły materiał, a chłopak w ekspresowym tempie narzuca na swoją klatę przepoconą koszulkę z lekcji.

Moje NieboWhere stories live. Discover now