- Co ja mam z Tobą zrobić? Moja sukienka jest mokra - zaśmiałam się.

- Ty też pewnie jesteś mokra - od razu oberwał za to, czy on zawsze musi używać podtekstów erotycznych, zboczeniec.

- Przy Tobie jestem sucha jak papier ścierny - odgryzłam się, nie chciałam dać mu satysfakcji, że ostatnie słowo należało do niego. Oczywiście moje słowa były czystym blefem. Wyjął z kieszeni paczuszkę, którą sprawnie rozdarł zębami.

- Co Ty robisz? - obserwowałam każdy jego ruch.

- Na sucho będzie trochę bolało - jego obie ręce powędrowały pod wodę.

- Nie tutaj.

- Tutaj kochanie - przyciągnął mnie do siebie, uniósł lekko i ręką odszukał moje majtki, które zwinnie ściągnął.

- Joe... - nie dał mi dokończyć, gdy bezczelnie i bez pozwolenia wszedł we mnie, to chyba podchodzi pod gwałt?

~~~~

Właśnie znajdowaliśmy się na dziedzińcu szkoły, wszyscy w dużo gorszych humorach niż jeszcze dzień wcześniej. Z resztą kto się cieszy z pierwszego września? Po wczorajszej imprezie wszyscy byliśmy nieźle zmordowani. Stałam otulona ramionami Joe, było mi tak dobrze, w końcu wszystko się ułożyło. Mój chłopak był nieodłączną częścią mojego życia, praktycznie spędzałam z nim każdą wolną chwilę. W te wakacje zdarzyło się tak wiele rzeczy, które chciałabym zapamiętać. Wyłączyłam się trochę z rozmowy, przyglądałam się bransoletce, z którą nie rozstaje się od urodzin. Niby taka mała niespodzianka, a tak ucieszyła. Jak łatwo się domyślić, zawartość pudełeczka, które dostałam od Joe to właśnie ta bransoletka. Był to czarny rzemyk, na którym zawieszona była mała srebrna koniczynka z wygrawerowaną literką J, to była najsłodsza rzecz jaką dla mnie zrobił, dlatego wtedy nie chciał, żebym przy nim otwierała prezent.

- Demi - musnął moje ramię, potrząsnęłam głową, wyrywając się z transu.

- Tak?

- Co o tym myślisz? - spytał, doskonale wiedząc, że od pewnego czasu nie słuchałam.

- Uważam, że to świetny pomysł - uśmiechnęłam się chcąc wybrnąć z sytuacji.

- W takim razie chodź - pociągnął mnie za rękę, oddalając się tym samym od grupy naszych znajomych.

- Gdzie idziemy? - zmarszczyłam czoło, nie miałam pojęcia dokąd mnie prowadzi. Znaczy widziałam, że idziemy w stronę wejścia do szkoły, ale po co?

- Powiedziałaś, że to świetny pomysł - cholera, jak zawsze wychodzę na moich genialnych pomysłach najgorzej.

- Nie słuchałam, okej? - westchnęłam, stając w miejscu. Zaparłam się na tyle skutecznie, że Joe nie był w stanie dalej mnie za sobą ciągnąć.

- To nie istotne, zgodziłaś się na seks w szkolnej toalecie - zatarł ręce, a na jego twarzy od razu pojawił się ten chytry uśmiech.

- Nie ładnie kłamać - nadal staliśmy przed drzwiami, a on był coraz bardziej niecierpliwy, już się napalił. Szybki jest.

- Nie kłamie, naprawdę szeptałem Ci to do ucha, zaproponowałem, a Ty się zgodziłaś - wyszczerzył się jeszcze bardziej, na co i ja wybuchnęłam śmiechem. Nie mogłam po prostu wytrzymać, patrząc na niego, nie umiałam po prostu być poważna.

- Ty nie możesz tu wejść - skrzywił się, tak jakby nie bardzo docierały do niego moje słowa, dlatego oczywiście dokończyłam, objaśniając mu o co właściwie mi chodzi - nie jesteś już uczniem szkoły - zauważyłam słusznie. Został wydalony, a przy rekrutacji na ten rok najnormalniej w świecie się nie dostał.

- Słuszna uwaga, ale wiesz, że ja raczej nie postępuje zgodnie z zasadami - pociągnął mnie, a ja wyrwana z przemyśleń, poszłam za nim, nie opierając się już więcej.

~~~~

- Nie mów, że właśnie to zrobiliście - Ana zaśmiała się widząc mnie, usiłującą poprawić swoją fryzurę. Przez wakacje odnowiłyśmy kontakt, a nawet brunetka polubiła się z Hope. Spędzałyśmy czas przeważnie we trzy, jednak to nie znaczy, że zapomniałam jej wszystkie przewinienia. Adam i Joe czasem jeździli razem na motorach, albo robili te wszystkie nudne, męskie rzeczy, ale nie nazwałabym tego przyjaźnią. Raczej kumplami z grzeczności, tak to idealne określenie tej dwójki.

- Nie mówię - przygryzłam wargę, opadłam na jedno z krzeseł w auli.

- Wy jesteście niewyżyci - zaśmiała się, zajmując miejsce obok mnie.

- Ty z Adamem nie jesteście lepsi - odgryzłam się, taka cwana, a sama odkąd raz spróbowała przestać nie może.

- Ale nie robimy tego w każdym możliwym miejscu.

- Nie przesadzaj, nie w każdym - wyjęłam telefon, odczytując nowego sms, którego przed chwilą przesłał mi Joe, uśmiechnęłam się po przeczytaniu już pierwszego słowa.

- Nie w każdym? Basen, morze, plaża, kino, łazienka, szkoła, dalej mam wymieniać? - odpisałam, chowając telefon i totalnie ignorując moją koleżankę. Przesadzała, przecież tych miejsc było dużo więcej. Pilnowałam się, żeby nie wybuchnąć śmiechem, na samą myśl, tych wszystkich sytuacji między naszą dwójką. Na auli w końcu pojawił się dyrektor, który stojąc na podwyższeniu zaczął wygłaszać swoją niesamowicie nudną i co gorsze długą przemowę.

- Kiedy on skończy? - ziewnęłam, przeciągając się na krześle.

- Nie szybko, wiesz musi nas zarazić pozytywnym nastawieniem do edukacji - ale z niej dowcipniś, gdyby za przynudzanie przyznawali statuetki, dyrektor zgarnąłby wszystkie.

~~~

- Wiesz, to trochę jak nasz ostatni dzień - patrzyłam się w niebo, moja głowa ułożona była na kolanach Joe. Znów byliśmy na plaży, robiło się ciemno, ale nadal było na tyle ciepło, że nie miałam najmniejszej ochoty wracać do domu.

- Dlaczego ostatni? - gładził mnie ręką po włosach, działało to na mnie niesamowicie uspokajająco, czułam się bezpieczna.

- Wracam do szkoły, nie będę miała dla Ciebie tak wiele czasu jak do tej pory, dojdzie mi nauka, liczne obowiązki, egzaminy - usiadłam tak, żebym miała idealny widok na jego oczy. Wyglądał tak dobrze, gdy na twarz padały mu promienie zachodzącego słońca, mrużył tak słodko oczy.

- Ale na szybkie bzykanko zawsze znajdziemy czas - cmoknął mnie na tyle szybko, że nawet nie zdążyłam go przy sobie zatrzymać, aby odwzajemnić.

- Jesteś niewyżytym erotomanem - pokazałam mu język, za co szybko wylądowałam na piachu, przygniatana przez jego ciężar.

- To przez Ciebie - podniósł moje ręce, układając tuż nad głową.

- Jak to przeze mnie? - zmarszczyłam brwi, nie bardzo rozumiejąc. Znaczy, wiem, że Joe uwielbia zwalać wine na innych, ale to co teraz powiedział to kiepski żart.

- Gdybym nie miał tak cholernie pociągającej dziewczyny, nie chciałbym co chwilę z nią współżyć - pocałował mnie w policzek, żeby po chwili przejść na szyję i zostawić na niej kolejną malinkę.

- Joe - wyszeptałam ledwo słyszalnie, uniósł wzrok, napotykając na moje spojrzenie - kocham Cię - powiedziałam niepewnie.

- C..c..co? - zająkał się, puszczając moje ręce.

- Kocham Cię, z całego serca - usiadłam obok niego, łapiąc go za dłoń.

- Nie możesz mnie kochać - wstał i zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować odszedł, zostawiając mnie samą. Patrzyłam jak oddala się coraz bardziej, a do moich oczu powoli napływały łzy.

Heloł
Spokojnie przed nami jeszcze epilog. Pozwolicie, że nie skomentuje tego rozdziału, bo już czuję jak mnie za niego zabijacie!  XD

Who's That Boy/Did You Forget ||D.LovatoWhere stories live. Discover now