(37)

1.6K 202 36
                                    

– Dokąd wy idziecie? – spytał Alan.

Pierwszy z góry zbiegł Michael i czym prędzej się ulotnił, a zaraz za nim Camilla, która została zaczepiona.

– Na co wam te torby? – dopytał Luke.

– Nie jestem w humorze na opisanie wam tego teraz – odpowiedziała zdenerwowana, po czym wyszła.

Doszła do samochodu, rzucając swój bagaż na tylne siedzenie. Chłopak już siedział w aucie, a jego torba leżała na siedzeniu. Pokręciła tylko głową i zajęła miejsce kierowcy. Odpaliła silnik, ruszając.

Po godzinnej trasie dziewczyna nie mogła już znieść ciszy. Postanowiła wreszcie powiedzieć mu, co ją męczy.

– Jesteś totalnym dupkiem, Mike – oznajmiła, gapiąc się w jezdnie.

– Skończysz? – spytał, wzdychając.

– Jestem maksymalnie wkurwiona, dzięki tobie – puściła pytanie Michaela kątem ucha. – Jeszcze nikt mnie tak z równowagi nie wytrącił, jak ty dzisiaj!

– Po co się w ogóle mną przejmujesz?! – wybuchnął. – Może Calum miał rację. Może naprawdę chodzi ci o znajomości.

– Serio, kurwa?! Po co go biłeś, skoro masz teraz wątpliwości?! – spojrzała na niego ze wściekłością. W tym samym momencie zadzwonił jej telefon. Nie miała ochoty go odbierać, tylko zerknęła na urządzenie. Stali na czerwonym świetle, więc mogła sobie na to pozwolić.

Potem wszystko podziało się zbyt szybko, by mogła to zarejestrować. Krzyk chłopaka, by ta uważała, przez co wcisnęła gwałtownie hamulec. Oboje polecili do przodu, ale nie było to na tyle silne, by uderzyli w cokolwiek. Rozpuszczone włosy nastolatki znalazły się na jej twarzy, przez co poczuła jeszcze bardziej przerażenie sytuacją. Spojrzała na Michaela, zdając sobie sprawę, co właśnie zrobiła, ale nie mając pojęcia, czemu ten wrzasnął.

Odwracając głowę, dostrzegła przerażenie, ogromne przerażenie i strach w oczach Clifforda, tych, które uparcie wgapiały się w nią. Jego usta były rozchylone, a oddech przyspieszony.

Atak paniki.

– Mike, spokojnie – starała się załagodzić sytuację. – Nic się nie stało. Ani nam, ani... – zerknęła na skrzyżowanie – nikomu. Czemu wrzasnąłeś? – spytała najdelikatniej, jak umiała.

Nie dopowiedział przez długą chwilę.

– Sam... mo... mochód... – szeptał z przerwami. – Je... cha... Miał cz... wone, a-ale... to jeg... wina.

– Mike, proszę, uspokój się – dotknęła jego ramienia.

Była zdezorientowana... Nie wiedziała, co zrobić z taką wersją chłopaka. Przerażoną i spanikowaną. Jego oczy pełne były bólu. Przez chwilę zdawało jej się, że właśnie wszystkie maski, jakie nosił, spadły na ziemię. Ukazała się jego prawdziwa twarz. Ta, która nie pogodziła się ze śmiercią matki, ta przerażona i zagubiona. Otrząsnęła się jednak szybko. Czy on naprawdę był aż tak dobrym aktorem, by chować taki strach pod maską zobojętniałego?

– Staniemy na poboczu, poczekamy, aż ochłoniesz – odpaliła znów silnik i powoli zaczęła kierować się w miejsce jakiegoś postoju.

Czuła na sobie palące spojrzenie blondyna, ale musiała skupić się na drodze, by znów nie doprowadzić do takiej sytuacji. Zaparkowała, po czym odpięła pas. Nim się zorientowała, chłopak oplótł ją ramionami i przycisnął mocno do siebie.

– M-Michael?

– Przepraszam... – zaszlochał. – To moja wina, znowu moja wina...

– Michael, nic ci nie jest i nic by ci się nie stało.

– Naprawdę myślisz, że mi chodziło o siebie?! – spytał zrozpaczony. – Nie zniósłbym myśli, że przeze mnie zginęła najpierw matka, a potem ty. W tych samych okolicznościach. Obie was zdenerwowałem, obie prowadziłyście z mojego powodu. Tak bardzo cię przepraszam.

Dziewczyna przełknęła ślinę i odwzajemniła uścisk, choć było to dość trudne w tych warunkach. Stan chłopaka był znacznie gorszy od tego, który pokazał przy opowiadaniu o przyczynie śmierci jego matki.

– Jest w porządku, naprawdę. Przepraszam, pewnie pomyślałeś, że chciałam odebrać ten telefon, ale ja tylko zerknęłam, przysięgam – odezwała się z wielką gulą w gardle.

– Nie... – pokręcił zdecydowanie głową, nadal płacząc. – To tylko moja wina. Zdenerwowałem cię, ja nie chciałem. Ja naprawdę się cieszę, że jesteś. Nie wierzyłem Hoodowi ani przez chwilę. Nie wiem, czemu to powiedziałem. Nie wątpiłem w ciebie, przysięgam!

– Michael... Przecież to nie ma znaczenia.

– Ma!

Co ja mam teraz zrobić? 

This Cat//M.C.//✔Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu