(13)

2.3K 206 10
                                    

Camilla szła wolnym krokiem po parku, by odpocząć od swoich uporczywych myśli o Michaelu. Każdy jej pomysł i plan kończyły się tak samo – niepowodzeniem.

Kopnęła kamyk i wypuściła sfrustrowana powietrze. Gorące słońce dawało się jej dziś we znaki, co tylko pogarszało jej humor. Wolała deszcz i burze niżeli takie upały. Przez swoje rozmyślanie o chłopaku, zaszła na skraj parku, gdzie zdecydowanie normalni ludzie nie raczyli chodzić. Stał tam zniszczony budynek, z którego korzystała młodzież podczas wagarów, czy też był ich speluną. Nastolatka zmrużyła powieki, przypominając sobie, że przecież kiedyś już tu była.

– Chuj z tym – przeklęła i kucnęła przy murze, opierając się o niego plecami.

Nie wytrzymała jednak w tej pozycji zbyt długo, więc usiadła na ziemi, obejmując nogi ramionami. Oddychała miarowo i zdawała się wyłączyć na cały świat. Nie myślała o niczym, po prostu odpoczywała.

– Zapalisz, laska? – podniosła swój wzrok, zostając oślepioną przez słońce. Syknęła pod nosem, bo nawet nie była w stanie zauważyć, kto się do niej odezwał.

– Nie biorę świństw od obcych – westchnęła.

– Obrażasz mnie, wiesz? – westchnął i stanął obok niej, opierając się o mur.

Dziewczyna usłyszała pstryknięcie zapalniczki. Podniosła wzrok na swojego towarzysza, zasłaniając ręką słońce.

– Christopher? – Nie wierzyła własnym oczom. 

– A kogo spodziewałaś się w tej dziurze? – prychnął, zaciągając się papierosem.

– Myślałam, że skończyłeś... –  nie dał jej dokończyć.

– To samo mógłbym rzec o tobie – uśmiechnął się delikatnie.

Ten jeden niewinny gest znów zawrócił w głowie Camilli. Christopher był niegdyś jej obiektem westchnień. To dla niego zeszła na złą drogę, zaczęła palić i pić. Wszystko z umiarem, ale jednak. Pewnego dnia powiedziała sobie „dość" i przeprosiła rodzicielkę. Wyznała też szatynowi, co do niego czuje. Różnica czterech lat była dla nich jednak zbyt duża, w momencie, w którym się poznali. Jednak w tym momencie, zdawało się to odejść na odległy plan. *zdjęcie u góry*

– Nie przyszłam tutaj palić, Chris – wywróciła oczami.

– Wyglądasz, jakbyś tego potrzebowała.

Zacisnęła usta w wąską linię. Rozgryzł ją. Miała problem, którego nie potrafiła rozwiązać, a odreagowanie z pewnością dobrze by jej zrobiło.

– No dobrze – wypuścił dym przez usta – to po co tutaj właściwie przyszłaś?

– Posiedzieć? – zaśmiała się.

– Są lepsze miejsca do tego – zawtórował jej.

– Nie wiem – przeczesała włosy palcami. – Może chciałam pobyć w miejscu, gdzie nikt mnie nie znajdzie?

– Udało ci się to? – spytał retorycznie.

– Nie mam ochoty na gierki – wypaliła z nerwami.

– Przepraszam, ale takiej to ja cię jeszcze nie widziałem – wyznał, gasząc ponad połowę papierosa. – Dlatego nie wiem za bardzo, jak się zachować. Zazwyczaj tryskałaś optymizmem... ale jak tak o tym pomyślę, to chyba wiem dlaczego.

– Nie schlebiaj sobie – wstała na równe nogi.

– Coś ty taka zgryźliwa? – dziewczyna spojrzała na chłopaka i zmierzyła wzrokiem.

Nie zmienił się. Wciąż te hipnotyzujące oczy, tatuaże i kolczyki.

– Wyżal się staremu przyjacielowi – chłopak rozłożył ramiona chcąc by Cam się do niego przytuliła.

– Jest pewien chłopak...

– Och... – uśmiechnął się dziarsko. – I co z nim?

– Jest uparty jak osioł. Skrzywdziłam go niechcący i przez to totalnie się ode mnie odciął. Obiecałam sobie i jego przyjacielowi, że pomogę, ale tamten kompletnie mnie olewa – zaplotła ręce na piersi. – Dawaj poradę.

– Podoba ci się? – zapytał.

– Jest fajny, ale to nie o to w tym chodzi, ok? – westchnęła. – Chcę mu pomóc.

– W czym?

– Ucieka od ludzi. Twierdzi, że nie potrzeba mu przyjaciół. Jak może tak mówić, kiedy ma ich na pęczki, a... – ugryzła się w język, odwracając wzrok.

– A ja nie mam? – dopowiedział. – Żartujesz, prawda?

– Tak, kurwa, żartuje – fuknęła, zbierając się do odejścia. – Dzięki za wysłuchanie, ale spadam.

– Poczekaj – złapał ją za rękę, odwracając do siebie twarzą.

– Nie wiem i chyba nigdy się nie dowiem, czemu kiedyś robiłaś te wszystkie rzeczy, byle tylko wpaść mi w oko, naprawdę – dziewczyna ściągnęła brwi. – Ale miałaś zapał. Niszczyłaś sobie zdrowie, uciekałaś z domu. Gdzie ta waleczna dziewczyna, która robiła wszystko, byle tylko chłopak ją zauważył?

– Byłam głupia, jak sam zauważyłeś, niszczyłam sobie życie, byle się komuś przypodobać. Teraz tak nie robie i jestem sama. – Spojrzał w jej oczy, doszukując się w nich radości, ale nic z tego. – Nie zrozum mnie źle...

– Wiem, spoko. Gdybym wcześniej wiedział, dlaczego jesteś taka jak ja, to nigdy bym ci na to nie pozwolił, a nasza przyjaźń i tak by istniała.

– C-Co? – zamrugała skołowana.

– Właśnie to, idiotko – uśmiechnął się. – Uciekłaś i odcięłaś się ode mnie tuż po wyznaniu prawdy, a ja nie rozumiałem, czemu masz mnie za takiego dupka. Ale – odezwał się głośniej, gdy ta chciała już coś powiedzieć – wiem, że dla mnie ciągle jesteś przyjaciółką, więc nie pierdol o samotności, co?

– Chris... – zaniemówiła.

Dziewczyna nie wiedziała jak odpowiedzieć na takie wyznanie dawnego przyjaciela. Zawsze myślała, że w jego oczach jest tylko małolatą, która próbuje się wkupić do paczki. On jednak zawsze traktował ją poważnie.

This Cat//M.C.//✔Where stories live. Discover now