(8)

2.7K 209 6
                                    

Minęło kilka dni od oddania zwierzaka, a w Camilli pojawiła się lekka pustka. Nawet zauważyła to jej matka, która do tej pory chyba nie zdawała sobie sprawy, jak zależy dziewczynie na posiadaniu odpowiedzialności. Tak przynajmniej mówiła sobie Teres. W jej oczach posiadanie kota, psa, czy innego zwierzęcia, wiązało się z odpowiedzialnością i obowiązkami. Doskonale obie wiedziały, jak nastolatka podchodziła do swoich obowiązków. Zapewne opieka nad żywym stwierdzeniem, jak zwykle spadłaby na matkę, a ta miała dość już na swojej głowie.

Michael przez ten czas zdążył powrócić do swojego trybu życia. Odbudował mur, którym odgradzał się od ludzi i swoich pseudo przyjaciół. Znów wyparł ze świadomości, że ta kulka sierści sprawiła, iż znów się przywiązał.

Cieszył się, że Camilla nagle nie wtargnęła w jego życie szkolne czy też prywatne. Mimo jego wyróżniającego się koloru włosów, ona i tak nie zwracała na niego uwagi. Gdzieś w głębi go to bolało, ale jak zwykle stwarzał pozory mówiące: „Przecież tak jest lepiej".

Tego dnia, w ten poniedziałek, oboje szli do szkoły jak zawsze. Ona pochłonięta czytaniem notatek i przygotowywaniem się do sprawdzianu, a on wciągnięty w wir muzyki płynącej z jego słuchawek dousznych.

Michael dotarł do szkoły jako pierwszy, gdyż miał bliżej. Wszedł do budynku, gdzie od razu został zaatakowany przez Alana, który wyjątkowo podszedł do niego z Emmi. Czerwonowłosy westchnął ciężko, wyjmując słuchawki z uszu.

– Hello, Michael – przywitał się.

Chłopak jak zwykle go zignorował, jedynie puścił mu krótkie spojrzenie.

– Wiesz, za co cię lubię? – spytał, na co ten znów nie zareagował. – Bo jesteś dziwny.

– Powinni dać ci order za najlepszy komplement roku – Michael pokręcił głową na głupotę Alana.

– Ale się odezwałeś, więc powinienem dostać za umiejętność zmuszenia do odpowiedzi – Emmi spojrzała na chłopaka, jak na ostatniego debila, co rozbawiło Clifforda. – I nawet się zaśmiałeś! Trzy ordery w ciągu pięciu minut!

– Jesteś takim idiotą.

– Więc się dobraliście – głos Jey'a rozniósł się po korytarzu.

– Spokojnie, Mike. Nie daj się sprowokować – polecił Alan, patrząc groźnie na Jey'a.

– Och, czemu? To mogłoby być ciekawe – zaśmiał się ironicznie. Podszedł do całej trójki, zarzucając ramię na barki Michaela. Chłopak od razu zrzucił z siebie jego rękę. – Kotek się znalazł w zupie czy w śmietniku? – zakpił.

Podczas gdy czerwonowłosy chciał już jakoś zareagować, niespodziewanie usłyszał znajomy głos.

– Jak chcesz, to ty możesz zaraz się tam znaleźć.

Camilla podeszła do grupki, która była głównym zainteresowaniem w całej szkole.

– Hej piękna, po co te nerwy?

Jey zmienił swoje nastawienie, gdy ujrzał legendarną panią Elson, której każdy tak bardzo boi się w tej szkole. Czuł pewnego rodzaju respekt. Chciał też mieć ją dla siebie, by każdy zobaczył, jak dwójka złych ludzi się jednoczy.

– Piękna może jestem, ale w twoich ustach brzmi to, jak obelga – zmrużył oczy.

– Ostra. Może...

– Możesz spadać, nikt się raczej nie obrazi – weszła mu w słowo. Chłopak uniósł brwi zdziwiony.

– Trzymasz z Cliffordem? – wskazał palcem chłopaka, który był dziwnie spokojny i opanowany, jakby wcale nie było obok niego Jey'a.

– To raczej moja sprawa z kim trzymam, nie twoja – poklepała go po ramieniu. – A teraz stąd spadaj, bo szkoda łamania ci ręki, naprawdę – uśmiechnęła się sztucznie.

– Okey, ale jeszcze się spotkamy, śliczna – zacmokał i ruszył korytarzem dalej.

Cała trójka była zdziwiona nagłym wtrąceniem się Camilli, ale podświadomie każdy jej dziękował. Każdy w szkole. Mieli dość zachowania Jey'a i tych jego ciągłych bójek.

– Kocham cię, wiesz o tym? – Emmi objęła przyjaciółkę ramieniem.

– No cóż, zdenerwował mnie. Na przyszłość złamie mu coś bez uprzedzenia.

– Niebezpieczna – szepnął Alan, a gdy zdał sobie sprawę, że wypowiedział to na głos, od razu pobladł.

– Tylko dla takich gnojków – odpowiedziała mu. – Serio, przestań się mnie bać.

– Ja? – zaśmiał się nerwowo. – Nie żartuj.

Michael ciągle wgapiał się w brunetkę, a gdy ta spojrzała na niego, po prostu szybko się ulotnił.

– Nie martw się, Alan mu powie, że jesteś spoko. Prawda, kochanie? – Emmi spojrzała na chłopaka groźnie.

– J-Jasne...

– Czy Mike często ma z nim problemy? – pytanie Cam, zdziwiło pozostałą dwójkę.

– To ty go znasz? – spytała blondynka.

– Cóż, wzywany do dyrektora, nazwany przyjacielem Alana... Wnioskuję, że to musi być on.

Dziewczyna nie miała ochoty wspominać, że znają się od momentu oddania kota. Czuła, że to mogłoby bardziej zaszkodzić niżeli pomóc w czymkolwiek.

– A, racja.

– Michael ma kilka problemów osobistych – zaczął Alan. – Jeśli chcesz się do niego zbliżyć, by zrobić na złość Jey'owi, to sobie odpuść. On naprawdę nie ma już sił na kolejne porażki, rozumiesz?

– Niezbyt, ale...

Nagle Michael pociągnął przyjaciela za sobą, mówiąc krótkie: „Idziesz ze mną". Emanował przy tym niesamowitą złością. Camilla zadała sobie wtedy jedno pytanie:

Czyżby Alan powiedział coś, czego nie powinien?

This Cat//M.C.//✔Where stories live. Discover now