– Czego ty chcesz ode mnie o dziesiątej rano? – westchnął, stojąc przed lustrem ze szczoteczką w ustach.
Jego spodnie dresowe i biała koszulka były wymięte od spania, a włosy żyły własnym życiem.
– Camilla mi mówiła, że macie dziś karę, a ja miałem się dziś z wami spotkać i czuje smutek. Mikey zrób coś – jęknął.
– Hemmings, nie dzwoń do mnie, jak ktoś robi ci loda – niebieskowłosy podrapał się po głowie.
– Zabawne, wiesz? – blondyn prychnął. – O której koniec kary?
– Cokolwiek chcesz, odpowiedź brzmi: nie.
– Aha. A Cam powiedziała to samo tylko odwrotnie – zaśmiał się do telefonu.
– Bo ona zawsze jest na tak.
– A ty zawsze na nie – zauważył.
– Dobra, daj mi się ogarnąć – wypłukał sobie usta wodą.
– No to do zobaczenia! – krzyknął uradowany, aż Clifford musiał odsunąć telefon od ucha.
Zablokował urządzenie i rzucił na szafkę. Podpierając się o umywalkę, spojrzał w lustro i swoje odbicie w nim. Trochę czuł się skołowany i zdezorientowany. W ostatnim czasie Camilla sporo namieszała w jego poukładanym harmonogramie życia, przez co chłopak nie do końca wiedział, co ma do roboty następnego dnia. Wiedział o imprezie urodzinowej Alana, wiedział o karze w szkole, wiedział, że Luke coś szykuje, a dziewczyna na pewno zacznie kombinować i zmusi go do zaakceptowania pomysłu.
– Zastanawiam się, czy zawsze taka była – szepnął.
Schodząc na dół, dostrzegł go ojciec. Wyszedł ze swojego gabinetu z okularami na nosie.
– Nigdy nie wychodziłeś w soboty – zdziwił się.
Syn zignorował jednak jego obecność i po prostu wyszedł na zewnątrz. Mężczyzna uśmiechnął się smutno. Nic się w tej kwestii nie zmieniło, co?
Camilla w tym czasie walczyła ze swoimi włosami, które wyjątkowo dziś nie były proste, a zawiłe w każdą możliwą stronę.
– Skarbie, czy ty aby nie przesadzasz? – zaśmiała się Teres.
– Mamo, nie wyjdę z tym – wskazała na swoją głowę – na miasto.
– Wyglądasz uroczo. – Kobieta ciągle powstrzymywała wybuch śmiechu.
– Nienawidzę moich kudłów! Jak Mike będzie pierwszy, to skoczę z okna.
– Traktujesz to, jak randkę, a myślałam, że to kara – kobieta uniosła brew i uśmiechnęła się figlarnie.
– Ten wzrok jest okropny – nastolatka wytknęła język, jakby było jej niedobrze. – I to nie randka, ale skoro chcę mu pomóc, to muszę zawsze być o krok przed nim.
– To tylko szkolna kara, skarbie. To ni jak ma się do twojej pomocy mu – kobieta pokręciła głową.
– Nie zrozumiesz tego – oznajmiła. – Dobra, kucyk i wychodzę.
– Mogłaś zrobić go godzinę temu – po raz kolejny się zaśmiała.
– UGH, WYCHODZĘ.
~*~
– Jestem z ciebie dumna – oznajmiła, wskakując chłopakowi na plecy.
Szli chodnikiem do swoich domów, a raczej nastolatka do domu swojej babci. Mieli spotkać się jeszcze z Luke'm, więc postanowili poczekać na niego na zewnątrz, a gdy się ściemni, to nastolatka zostanie na noc u babci.
YOU ARE READING
This Cat//M.C.//✔
Fanfiction- Przepraszam - szepnęła ze łzami w oczach. - Po prostu się nie lituj i zapomnij - syknął, zatrzaskując dziewczynie drzwi przed nosem. [ Zakończone - ✔ ] ______________________________ Opowiadanie jest mojego autorstwa i zabrania się kopiowania t...