(24)

1.8K 185 35
                                    

– Czego ty chcesz ode mnie o dziesiątej rano? – westchnął, stojąc przed lustrem ze szczoteczką w ustach.

Jego spodnie dresowe i biała koszulka były wymięte od spania, a włosy żyły własnym życiem.

– Camilla mi mówiła, że macie dziś karę, a ja miałem się dziś z wami spotkać i czuje smutek. Mikey zrób coś – jęknął.

– Hemmings, nie dzwoń do mnie, jak ktoś robi ci loda – niebieskowłosy podrapał się po głowie.

– Zabawne, wiesz? – blondyn prychnął. – O której koniec kary?

– Cokolwiek chcesz, odpowiedź brzmi: nie.

– Aha. A Cam powiedziała to samo tylko odwrotnie – zaśmiał się do telefonu.

– Bo ona zawsze jest na tak.

– A ty zawsze na nie – zauważył.

– Dobra, daj mi się ogarnąć – wypłukał sobie usta wodą.

– No to do zobaczenia! – krzyknął uradowany, aż Clifford musiał odsunąć telefon od ucha.

Zablokował urządzenie i rzucił na szafkę. Podpierając się o umywalkę, spojrzał w lustro i swoje odbicie w nim. Trochę czuł się skołowany i zdezorientowany. W ostatnim czasie Camilla sporo namieszała w jego poukładanym harmonogramie życia, przez co chłopak nie do końca wiedział, co ma do roboty następnego dnia. Wiedział o imprezie urodzinowej Alana, wiedział o karze w szkole, wiedział, że Luke coś szykuje, a dziewczyna na pewno zacznie kombinować i zmusi go do zaakceptowania pomysłu.

– Zastanawiam się, czy zawsze taka była – szepnął.

Schodząc na dół, dostrzegł go ojciec. Wyszedł ze swojego gabinetu z okularami na nosie.

– Nigdy nie wychodziłeś w soboty – zdziwił się.

Syn zignorował jednak jego obecność i po prostu wyszedł na zewnątrz. Mężczyzna uśmiechnął się smutno. Nic się w tej kwestii nie zmieniło, co?

Camilla w tym czasie walczyła ze swoimi włosami, które wyjątkowo dziś nie były proste, a zawiłe w każdą możliwą stronę.

– Skarbie, czy ty aby nie przesadzasz? – zaśmiała się Teres.

– Mamo, nie wyjdę z tym – wskazała na swoją głowę – na miasto.

– Wyglądasz uroczo. – Kobieta ciągle powstrzymywała wybuch śmiechu.

– Nienawidzę moich kudłów! Jak Mike będzie pierwszy, to skoczę z okna.

– Traktujesz to, jak randkę, a myślałam, że to kara – kobieta uniosła brew i uśmiechnęła się figlarnie.

– Ten wzrok jest okropny – nastolatka wytknęła język, jakby było jej niedobrze. – I to nie randka, ale skoro chcę mu pomóc, to muszę zawsze być o krok przed nim.

– To tylko szkolna kara, skarbie. To ni jak ma się do twojej pomocy mu – kobieta pokręciła głową.

– Nie zrozumiesz tego – oznajmiła. – Dobra, kucyk i wychodzę.

– Mogłaś zrobić go godzinę temu – po raz kolejny się zaśmiała.

– UGH, WYCHODZĘ.

~*~

– Jestem z ciebie dumna – oznajmiła, wskakując chłopakowi na plecy.

Szli chodnikiem do swoich domów, a raczej nastolatka do domu swojej babci. Mieli spotkać się jeszcze z Luke'm, więc postanowili poczekać na niego na zewnątrz, a gdy się ściemni, to nastolatka zostanie na noc u babci.

This Cat//M.C.//✔Where stories live. Discover now