(12)

2.1K 204 4
                                    

Przez kilka kolejnych dni, Michael unikał jakiegokolwiek kontaktu z Camillą, gdy ona robiła wszystko by zwrócić na siebie jego uwagę. Czuła, że nawaliła i poruszyła delikatny temat, ale nie do końca wiedziała jaki. O czym nie powinna była przy nim mówić?

Jak na złość, Alan nie pojawiał się w szkole. Emmi wyjaśniła przyjaciółce, iż jej chłopak jest chory. Rudowłosa dziewczyna była podekscytowana zbliżającymi się urodzinami Alana, że nawet nie zwróciła uwagi na stan Camilli. Albo po prostu była przyzwyczajona do widoku smutnej przyjaciółki. Często skarżyła się na ludzi, którzy od niej uciekają, więc Emmi tym razem nie zauważyła różnicy.

– Alan cię polubił, więc musisz iść ze mną na jego imprezę – objęła Cam ramieniem.

Liczyła, że dziewczyna uśmiechnie się na ten fakt, ale ona wyglądała jak wyrwana z rzeczywistości. Wtedy właśnie rudowłosa zrozumiała.

– Coś się stało? – spytała, zatrzymując się na środku korytarza.

– Co? A, nie... – Poprawiła swoją torbę na ramieniu.

– Przecież widzę. Liczyłam, że będziesz cieszyć się z zaproszenia na imprezę przez mojego chłopaka. Alana. Kogoś z kim się nie przyjaźnisz – wymachiwała ręką przed jej oczami. – Co z tobą?

– Przepraszam – potrząsnęła głową. – Moje myśli są zajęte przez coś zupełnie innego. Cieszę się, jasne, że tak, ale... To jakiś kiepski moment – westchnęła. – Przepraszam?

– Nie jestem zła, jestem po prostu zdziwiona – spojrzała na nią podejrzliwie. – Nie powiesz mi, w czym leży problem, mam rację?

– Jeszcze nie – zagryzła wargę.

Z jednej strony, Emmi wiedziała o prośbie Alana do Camilli, ale z drugiej brunetka wcale nie miała ochoty opowiadać o swojej porażce.

Porażce? Nie mogę się poddać, nie teraz.

Skarciła się za myślenie o przegranej i jeszcze bardziej zezłościła. Odwróciła się na pięcie i ruszyła do klasy. Postanowiła walczyć do upadłego. W końcu musiało znudzić się Michaelowi ignorowanie jej... Prawda?

~*~

– Tak, wpadaj. Narka.

Alan z uśmiechem wyszedł z klasy i ze sprawdzianem w ręce, szedł do domu. Sprawdzał, jak mu poszło, przez co wpadł na swoją dziewczynę.

– Hej, kochanie – złożył szybkiego całusa na jej ustach. – Co ty taka zamyślona? Prezentem dla mnie? – poruszył brwiami.

– Nie – westchnęła ciężko.

– Co się dzieje? – zmartwił się.

– Martwię się o Cam. Nie wiem, czy mnie unika, czy ma coś innego na głowie, ale to niepokojące – spojrzała na Alana ze smutkiem. – Liczyłam, że ucieszy się z zaproszenia na twoje urodziny, ale zero reakcji.

– Zaprosiłaś ją na moje urodziny? – blondyn poczuł, jak krew odpływa z jego twarzy.

– Hej, myślałam, że już się jej nie boisz – przestraszyła się. – Przepraszam.

– Nie boję się jej, to po pierwsze – prychnął. – Po drugie, może przyjść, ale szkoda, że najpierw nie spytałaś o to mnie, skarbie – przytulił ją do siebie.

Wziął głębszy wdech, uspokajając się. Zdał sobie sprawę, że Emmi miała racje. Rozmawiał z Camillą, prosił ją o coś absurdalnego i... Alan odsunął się gwałtownie od dziewczyny.

– A tobie co? – zakpiła.

– Mówiłaś, że z Elson coś się dzieje?

– No tak... jest nieobecna, totalnie zlała, że ktoś ją na swoje urodziny zaprosił – zaplotła ręce na piersiach. – A co?

– To ma sens – szepnął.

Zrozumiał już, co mogło się stać. Michael również się zmienił. Chodził rozdrażniony i obrażony na cały świat, a przecież do tej pory chodził po prostu wypruty z emocji. To musiała być jej sprawka... Ale skoro i z nią nie było dobrze, to oznaczać mogło tylko jedno. Chłopak ją odtrącił, bo ta za bardzo wnikała w jego życie.

Blondyn przymknął powieki zawiedziony. Gdzieś w głębi liczył na powodzenie planu z Camillą.

This Cat//M.C.//✔Where stories live. Discover now