21.Koniec

9.1K 377 38
                                    

- Bez kitu. - Wzdycha dziewczyna. - Aż tyle?

- Tak. Nie cieszysz sie? - Zerkam na dziewczyne, kiedy już wyjeżdżamy z podwórka.

- Bo przecież każdy by sie cieszył na dwa dni w samochodzie. - Vairon przewraca oczami, a ja sie śmieje.

- Staniemy w Macu. - Zwraca na mnie swój wzrok. - Jak mnie ładnie poprosisz.

- A jak nie? - Unosi brwi.

- To zatrzymamy sie w jakiejś restauracji dla wegan i będziesz jadła niewiadomo co. - Śmieje sie widząc wyraz twarzy dziewczyny. - To jak będzie?

- Szukaj sobie tej restauracji dla wegan. - Krzyżuje ręce i odwraca sie ode mnie.

Mimowolnie uśmiecham się i kładę dłoń na jej udo ściskając ręką.

- Vairon... Nie dąsaj sie.

- Zabieraj łapy. - Odpowiada, chcąc odepchnąć moją rękę, ale ściskam mocniej ze śmiechem.

- Nawet jeszcze nie wyjechaliśmy z Los Angeles, a ty już mnie odpychasz. No proszę Cie... Nigdy nie okazujesz mi czułości.

- To ty tu jesteś od okazywania czułości mi. - Stwierdza wciąż nadąsana.

Kiedy tylko zatrzymujemy sie na pasach przyciągam ją do siebie i całuje w usta.

- Lepiej? - Unoszę brwi puszczając ją.

- Snickers byłby lepszy. - Widzę pod jej nosem uśmiech, więc sam sie śmieje.

Kiedy tylko udaje mi sie wyjechać z zatłoczonego Los Angeles wzdycham z ulgą. Po autostradzie będzie już z górki. Zerkam na Vairon, która znudzona klika coś w telefonie.

- Może tak zainteresowałabyś sie mną, a nie tym ustrojstwem. - Przewracam oczami i zabieram jej urządzenie.

- Boże, ale ty dziś markotny jesteś, wiesz? - Unosi brwi patrząc na mnie.

- Nie markotny, tylko pragnę twojej uwagi.

Na chwilę milkniemy, kiedy ja skręcam w stronę autostrady.

- Seth... Ty nie zamierzasz wracać, racja?

Spoglądam chwilę na niebieskowłasą dziewczynę.

Tak ludzie, tak właśnie kończy sie ta historia. Bez wybuchów, morderstw, krzywych akcji. To zapewnił wam mój ojciec wraz z wujkami. Może i będą nas szukać, ale mówi sie trudno. Wiem, że Vairon też chce sie odciąć od tej sytuacji. Nie wiem gdzie jedziemy, gdzie będziemy spać, za co będziemy jeść. Historia Setha i Vairon, nie tak bujna jak Rusha i Hope, kończy sie dobrze. Nie wiem czego sie tu spodziewaliście, ale to na pewno nie to. Zmienimy nazwisko i wyjedziemy wystarczająco daleko stąd. Vairon sie na to zgodzi, też chce odpocząć. Wiedzę to w jej oczach. Nie miała łatwo, w przeciwieństwie do mnie. Pora ogarnąć dupe, wziąść sie za siebie. Czy kiedyś wrócimy do Los Angeles? Nie wiem. W tej chwili naprawę mało wiem. Miasto Aniołów nie pasuje do żadnego z nas. Mimo tego że Vairon pozostanie moim aniołkiem.

Mówiłem że będzie moja.

I jest.

***
Zbijecie mnie, za to że to ostatni rozdział. Już wiedzę te komentarze, że zakończyłam książę beznadziejnie bo chce napisać nową część. Nie wiem czy chce ją napisać, na pewno nie teraz. Zaczyna mi sie drugie półrocze za tydzień, a nauczyciele od zawodowych będą chcieli mnie udupić. Skończyłam to już, bo nie mam na to pomysłu. Naprawdę nie wiem co dalej, mam niby zarys tej kolejnej części. Jeśli sie pojawi to dopiero na przerwę wielkanocną, a może nawet i na wakacje. Na pewno chce teraz poświęcić swój czas na W mojej głowie alarmowy stan. Przyjmuje wszelakie hejty na klate, oprócz Ciebie PrettyLittlePsychoo bo ty to spierdalaj xD
***

Będziesz moja ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz