11. Dzieci z przypadku rządzą.

7.7K 395 18
                                    


Kiedy sie budzę nie ma jej obok mnie. Siadam na łóżku rozglądając sie. Łazienka jest otwarta, więc pewnie jej tam nie ma. W kuchni też czysto. Biorę telefon w rękę.

Me : Gdzie jesteś?

Na odpowiedź czekam 20 minut.

Vairon 😙 : W domu.

Me : A powiesz mi czemu nie w moim łóżku?

Vairon 😙 : Nie, nie powiem.

Przewracam oczami.

Me : Wpadne po ciebie wieczorem.

Nie dostaje odpowiedzi. Wstaje i idę do łazienki przeciągając sie, po czym oglądam swoje plecy i krzywie sie.  Nie żałuję, nie żałuję, nie żałuję... Mimo tego iż już nie raz miałem podrapane plecy, to czegoś takiego jeszcze na nich nie miałem.

Po ogarnięciu sie i ubraniu idę do kuchni coś zjeść. Akurat kiedy kończę zmywać dzwoni mój telefon. Podnosze go widząc na wyświetlaczu głupkawe zdjęcie wujka.

- Hej młody. - Rush jest widocznie czymś uszczęśliwiony. - Co dziś robisz?

- W sumie to nie mam planów. - Wzruszam ramionami. - Umówiłem sie na wieczór z laską.

- Ooo... To możesz ją zaprosić do restauracji, White, wiesz tu niedaleko mojego hotelu.

- Opijamy coś? - Śmieje sie.

- Pożyjemy, zobaczymy. Nie moge sie po prostu stęsknić za swoim chrześniakiem?

- Przeczuwam grubszą sprawe. Jasne, że wpadniemy.

- Z tymi wpadkami to ty uważaj, sam tak zostałeś poczęty.

- Takie dzieci są najfajniejsze. - Śmieje sie.

- Tak, tak. - Rush również się śmieje.

Kiedy tylko sie z nim rozłączam idę pooglądać telewizje. Postanawiam jednak powiadomić Vairon o naszym wyjściu telefonicznie.

Odbiera po trzech sygnałach.

- Czego?

- Może tak dzień dobry, Skarbie? Z chęcią usłyszałbym to z twoich ust dziś rano, w łóżku, gdybyś nie zwiała.

- Przechodź do sedna, albo sie rozłącze.

- Spokojnie, spokojnie. Mianowicie ubierz sie dziś ladnie - nie puszczalsko - bo idziemy do restauracji.

- Po chuj?

- Mój wujek mnie zaprosił. Ciebie też. Jeśli spróbujesz jakichś numerów, to wraz z nim po ciebie przyjade.

Dziewczyna prycha mi do słuchawki.

- Nie mam sie w co ubrać.

- Dobra, za godzinę widzimy sie w galerii.

- Nie będziesz mi kupował ubrań.

- Zrobię, co zechce. Podjade po ciebie za godzine.

- Ty...

Rozłączam sie szybciej niż zdąży coś powiedzieć. Po 30 minutach wsiadam na motocykl i ruszam po dziewczyne. Jestem wcześniej, ale ta już czeka przed kamienicą. Podaje jej drugi kazk przywieziony ze sobą. Vairon zakłada go, wsiada i oplata mnie rękami. Przesuwam je tak, aby było mi wygodniej prowadzić i ruszam. Po 10 minutach jesteśmy w galerii. Najpierw ona zsiada z motocykla, potem ja. Gdy tylko zdejmuje kask natychmiastowo przytwierdzam ją do ściany całując brutalnie, tak jak w nocy. Dziewczyna odwzajemnia pocałunek kładąc ręce na moich bokach. Odrywam sie od niej po chwili i spoglądam na nią w dół. Ma zwykły czarny T-Shirt i krótkie spodenki, ale moją uwage przykuwa apaszka. Zrywam ją z szyi dziewczyny, a ta chcąc mi ją odebrać wydaje pisk. Przytrzymuje ją jedną ręką przy ścianie.

- Nie po to tyle nad tym pracowałem, żebyś ty teraz przykrywała to jakimiś szmatami. - Mówię machając apaszką.

- Oddaj to!

- Dopiero jak to zniknie. Z- Wskazuje na malinki na jej szyi.

- Jesteś dupkiem... Jak ty sie wogóle nazywasz.

- Nazywam sie McCras. Seth McCras.

- Nie wychodzi Ci to.

Przewracam oczami i łapie dziewczyne za nadgarstek ciągnąc do środka budynku.

Będziesz moja ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz