Rush bawi sie widelcem nie patrząc na nas. Po chwili odkłada go i spogląda na dziewczynę. Przez chwile ma tylko otwarte usta.
- Czy ty może jesteś... Córką Hope? - Zadaje to pytanie jakby sie go bał.
- Tak... Zna ją pan? - Odpowiada niebieskowłosa.
- Eh... Żaden pan. - Rush uśmiecha sie sztucznie. - Tak, znam ją. Znałem. Urwał nam sie kontakt. Jeśli mogę spytać... Kim jest twój ojciec?
- Nie znam go. - Głos Vairon jest szorstki jak język kota.
- Och... Przepraszam. - Evans nerwowo przebiera palcami.
- Ekhem... Co chcecie do jedzenia? - Przerywam tą wymianę zdań przywołując kelnera.
Po tym jak kelner przyjmuje zamówienia zapada niezręczna cisza, którą po chwili przerywam.
- No więc Rush... Dlaczego tak właściwie chciałeś sie spotkać?
- Chciałem sie spytać ile jeszcze masz zamiar tu zostać?
- W sumie to nie spieszy mi sie do domu. - Pod stołem delikatnie łapie udo Vairon. Nie mówiłem jej jeszcze skąd jestem.
- Muszę do łazienki. - Dziewczyna wstaje i opuszcza stolik.
- O co chodzi z jej matką? - Wypalam.
- To teraz nie ważne. Skądś ty ją wstrząsnął?
- To też nie ważne. Moje pytanie jest ważniejsze.
- Gdzie ona mieszka?
- Co? Czemu cie to intetesuje?
- Powiedz mi. W tej chwili.
- Kendal RD 4/22.
- Powiedz jej, że dziękuję i przepraszam.
Mówiąc to wstaje i wręcz wypada na zewnątrz.
Spoglądam za nim, kiedy obok pojawia sie Vairon.
- Gdzie on poszedł?
- Pojechał do ciebie.
- Co!? Po co?
- Nie mam bladego pojęcia. Jedziemy za nim?
- Jeszcze sie pytasz!? - Dziewczyna rusza do wyjścia, a ja przewracam oczami podchodząc do kelnera i daje mu pieniądze za coś, czego nawet jeszcze nie zjadłem.
Kiedy już siedzimy na swoich miejscach odpalam silnik i ruszam w kierku kamienicy.
- Byłem głodny, wiesz?
- Ja też. Ale chyba bardziej interesuje mnie co sie dzieje w moim domu.
- Dobra, to najpierw sprawdzimy co wyprawiają starsi, a potem skoczymy do Maca.
- Mi pasuje. - Dziewczyna wzrusza ramionami i zdejmuje szpilki. - Wole to od jakichś restauracji-nierestauracji.
- Czyli... To będzie taka nasza randka? - Uśmiecham sie i zanim zdąży cokolwiek powiedzieć odpowiadam sobie. - Tak, to randka. Udało mi sie zaprosić Cie na randke.
- Pójdę tylko po to, żeby sie najeść.
- A po co niby laski chodzą na randki? Po to, żeby sie za darmo najeść.
- Glupek. - Dziewczyna śmieje sie ukazując te swoje białe ząbki.
- Humorek poprawiony?
- Jedzenie zawsze poprawia humor. Zwłaszcza to z Maca.
Uśmiecham sie i parkuje pod kamienicą dziewczyny. Oboje wysiadamy i ruszamy po schodach na górę. Nie omieszkam przy tym obejrzeć tyłka Vairon. Niebieskowłosa wpada do mieszkania i zastyga w bezruchu.
- Mamo!
Patrzę na niezwykłą scenę. Rusha jakby... Zawstydzonego odsuwającego sie od Hope. Przeczesuje swoje włosy patrząc na podłogę. Jest naprawde zawstydzony. A ja uśmiecham sie od ucha do ucha.
- Vairon... - Matka niebieskowłosej też wydaje sie zawstydzona.
- Seth... - Mój ojciec chrzestny spogląda na mnie.
- Rush... - Mówię rozbawiony.
- Seth... - Vairon zdenerwowana odwraca sie do mnie...
- Vairon... - Rush robi krok do przodu.
- Rush! - Dziewczyna znów odwraca sie do dorosłych.
- Vairon! - Pani Pitch unosi głos.
- Hope... - Rush spogląda na kobiete.
- Dobra, my jedziemy do Maca, a wy postarajcie sie nie zrobić kolejnych dzieci.
Łapie dziewczyne w tali i podnosząc ewakuuje nas z tego pomieszczenia przrpełnionego napięciem.
Uspokaja sie dopiero jak dostaje swój McZestaw z McWrapem i Happy Meala. Uśmiecham się widząc jak cieszy sie jak dziecko na widok zabawki. Potem chwile bez celu jeżdżę po mieście, aby z nią porozmawiać, poprzedrzeźniać sie, pośmiać. W końcu parkuje na skraju lasu parkuje samochód spoglądając na nią.
- Co byś zrobiła, jakbym Cie teraz zamknął w samochodzie? - Pytam patrząc na dziewczyne.
- Stłukłabym Cie. - Odpowiada.
- Jeśli to oznacza ostry seks, to... - Klikam guzik blokady na drzwiach.
Odwracając sie znów w jej stronę po raz kolejny dziś widzę jej uśmiech.
***
Tak, tytuł odnosi sie do wcześniejszej notatki
***
CZYTASZ
Będziesz moja ✔
Teen FictionKontynuacja opowiadania Jesteś moja. - Jestem Seth. - Przedstawiam sie niebieskowłosej dziewczynie. - A ty? - Nie twój biznes. - Mówi krzyżując ręce. Chce odejść ale ruszam motocyklem do przodu i zatrzymuje sie tuż przed nią. - Ktoś tu ma muchy w...