9. Dzień dobry, pani Pitch.

7.9K 398 16
                                    


Naciskam dzwonek do drzwi i rozglądam sie po klatce schodowej. Przez nieszczelne drzwi słyszę czyjeś kroki, więc znów sie do nich odwracam. Otwiera je kobieta, zapewne matka Vairon. Mimo, że jest matką wcale nie wygląda staro. Ma niebieskie oczy, takie jak jej córka, i farbowane na przyjemny blond włosy.

- Dzień dobry... - Po co ja tak właściwie tutaj jestem? I czemu ta kobieta kogoś mi przypomina, ale na pewno nie jej córkę... - Jest Vairon?

- Nie... Wyszła godzinę temu. Chcesz na nią poczekać?

- Em... Mogę.

Pani Pitch gestem ręki zaprasza mnie do środka. Wchodzę do mieszkania. Nie jest może zbyt nowoczesne, ale za to przytulne. Siadam przy stole w kuchni, który jest połączony z salonem. Oprócz niego są tu jeszcze trzy drzwi.

-Kawy, herbary? - Pyta kobieta otwierając jedną z szafek.

- Nie, nie... - Znów spoglądam na blondynkę.

- Masz typowo amerykański akcent, skąd jesteś?

- Mieszkam na obrzeżach Las Vegas. Przyjechałem tu na wakcje.

- Powiedziałabym, że ściągnęło Cie tu to kasyno, ale w Las Vegas jest ich pełno.

- Tak... Chociaż to tu to jedno z najlepszych jakie istnieją, zwłaszcza, że napływa do niego mnóstwo ludzi.

Kobieta uśmiecha sie do mnie i opiera o blat.

- Istnieje dość długo. - Zaczyna - Pamiętam je jeszcze z lat młodości. Nie wiesz może do kogo teraz należy?

- Niezmiennie do rodziny Evansów...

Słyszę otwieranie drzwi.

- Jestem, mamo!

Niebieskowłosa dziewczyna wpada do salonu rzucając torbę w kąt. Zatrzymuje sie widząc mnie.

- Co on tu robi? - Pyta swojej matki.

- To... Przyszedł do ciebie.

Uśmiecham sie.

- Pisałem, że wpadne.

Dziewczyna krzwi sie.

- Teraz możesz już wypaść.

- Vairon! - Kobieta krzyżuje ręce.

- No co? Przylazł tutaj i sie panoszy...

Kobieta wzdycha, a ja puszczam oczko Vairon i wstaje.

- Chyba już pójdę... Nie będę robił kłopotu...

- No najwyższ pora. - Prycha dziewczyna, a jej matka wzdycha.

- Do widzenia pani. - Kłaniam sie kobiecie i ruszam przez salon. Vairon rusza do zapewne swojego pokoju, ale kiedy tylko znikamy z pola widzenia jej matki szczypie jej udo.

- Au! - Odwraca sie do mnie. - Wypierdalaj dupku!

- Jasne, kochanie. - Uśmiecham sie. - Napisze wieczorem.

Posyłam jej buziaka, a kiedy ta chce mnie rzucić rękawiczką ( pewnie umierałbym z bólu) zamykam drzwi słysząc jej zirytowany głos.

- Dupek!

Będziesz moja ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz