2. Jak mój kot załatwił blondynke.

12.5K 545 28
                                    


- Obiad! - Krzyczy mamy akurat kiedy zdejmuje słuchawki.

Wstaje od komputera i przeciągam sie po czym schodzę na dół. Stół już jest nakryty, a ja siadam na swoim stałym miejscu.

- Gdzie tata? - Pytam spoglądając na podająca na stół zupę pomidorową mame.

- Zaraz powinien być. - Blondynka również zajmuje swoje miejsce. - Myślałeś już o tym gdzie chcesz wyjechać?

- Tak. - Opieram ręce o stół i słyszę że tata wchodzi do domu. - Do Leeds.

- Naprawdę? Czemu tam? - Tata siada do stołu zdziwiony.

- Rush mówił że chciałby tam jechać aby skontrolować czy wszystko jest dobrze w kasynie, ale go tam znają. Ja sie tam trochę pobawię, a przy okazji zerknę na to i owo.

Matka spogląda na mnie kiedy ojciec nalewa każdemu z nas porcje. Potem wymieniają sie spojrzeniami.

- No co?

- Nic. - Zaczyna tata. - Myśleliśmy że zechcesz polecieć gdzieś w ciepłe kraje.

- Leeds to nie antarktyda, nie zmarzne - Śmieje sie i wszyscy bierzemy sie za jedzenie.

- Jak wolisz. Jesteś już dorosły, ale nie narób głupstw. - Tata spogląda na mnie poważnie. - Kiedy chesz lecieć?

- W przyszłym tygodniu. - Zmieniam temat. - Rush i Louis dziś przyjadą?

- Powinni. Zależy co przyjdzie do łba Rushowi. - Komentuje mama.

- Hannah... - Zaczyna tata.

- Dobra, dobra! - Mama przewraca oczami. - Obaj macie to w genach że zawsze będziecie za nim.

Co racja to racja. Każdy z nas stanął by za sobą murem (zwłaszcza w kłótniach z mamą) no ale tak już jest. Jestem tak jakby też synem dla Louis i Rusha. Wychowywali mnie po części, na zmiane pilnowali, uczyli (no dobra, może w tym przypadku pominiemy wujka Evansa).

Nadchodzi wieczór kiedy rozpalam grila w oczekiwaniu na wujostwo. Staram sie przy okazji żeby Percy niczego nie zeżarł, a ten kot jest bardziej uparty nawet od wujka Rusha.

Słyszę jak na taras wchodzi moja rodzina więc sie odwracam.

O oł...

Rzeczywiście wchodzi cała rodzina, jedynym problemem jest blondynka u boku wujka Rusha.

Dobra, może i wujek jest w okolicach 40-stki, ale branie to on nadal ma.

Mama kręcąc nosem zasiada przy stole, a ja podchodzę by sie przywitać.

Najpierw ściskam rękę Louisa, potem Rusha.

- A to jest... - Mój ojciec chrzestny odwraca sie do dziewczyny. - Eva.

- Hej. - Macham reką od niechcenia i wracam do grilla.

Sytuacja cały wieczór jest napięta. Mama strasznie nie lubi lasek Rusha. Kończy sie tak, że wszyscy mezczyzni (ja sie do niech nie zaliczam) są pijani i śmieją sie, kiedy Percy wylewa sok porzeczkowy na różową sukienkę Evy, a ona oburzona opuszcza dom.

Czasami myślę, że mama tresuje tego kota, aby spławiał nowe zdobycze wujka.

Będziesz moja ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz