16. We fly to Los Angeles!

7.2K 365 8
                                    

- Zabierz go, prosze. - Jest pierwszym co słysze odbierając telefon od Vairon.

Uśmiecham sie pod nosem.

- Mogę ewentualnie zabrać ciebie stamtąd...

Słyszę westchnienie w słuchawce.

- To lepiej przyjedź i sam sobie na nich patrz.

Uśmiecham sie pod nosem, kiedy dziewczyna sie rozłącza. Po 30 minutach jestem już pod drzwiami mieszkania Vairon.

- To miał być żart. - Mówi otwierając je.

- Hej, Mała. - Uśmiecham sie przytulając niebieskowłosą i całując ją w szyje.

- Och... Starczy Ci... - Chce mnie odepchnąć, ale nie pozwalam jej.

- Tęskniłem, wiesz? - Śmieje sie.

- Mamo! Rush! Seth mnie napastuje.

- Przynajmniej sobie radzi! - Słysząc głos Evansa uśmiecham sie i zwracam swój wzrok na Vairon.

- Obaj jesteście okropni. - Dziewczyna przywraca oczami.

- Chodź do ciebie. - Mówię otwierając drzwi, do których kiedyś wchodziła i woycham ją tam.

Pokój Vairon nie jest za duży. Ściany są koloru granatu, a meble i panele ciemnobrązowe. Rozkładana kanapa jest tego samego koloru co ściany.

- Podoba mi sie. - Stwirdzam.

- Nie musi sie tobie podobać. - Dziewczyna wzrusza ramionami i siada na kanapie, a ja po chwili do niej dołączam zakładając jej nogi na swoje kolana.

Przeraca oczami, a ja gładze jej nogi.

- Goliłaś. - Uśmiecham sie.

- Codziennie sie gole. - Wzdycha.

- Zauważyłem. Nie tylko tu. - Uśmiecham sie przyciągając ją do siebie.

- Vairon! - Słysze głos Rush, kidy drzwi sie otwierają. Odstawiam szybko nogi dziewczyny. - Och, Seth, nie wiedziałem że tu jesteś.

Posyłam wujowi uśmiech.

- Chyba coś ode mnie chciałeś. - Niebieskowłosa zwraca sie do Evansa.

- Eee... Tak. Lecimy jutro do Los Angeles.

Dziewczyna chwile nic nie mówi. Ja uśmiecham sie.

- O której lecimy? - Tuż po moim pytaniu do pokoju wchodzi Hope.

- Lecimy na tydzień. - Informuje swoją córkę.

- Ta, jasne. - Rush przewraca oczami. - O 5 rano wylatujemy.

- O 5? Przecież ja za życia nie wstane! - Wzdycha Vairon.

- Wstaniesz, wstaniesz. - Uśmiecham sie i wstaje. - No kochane, pakujecie sie, bo lecimy do Los Angeles!

~ jakiś czas później~

Me: Jesteś gotowa?

Vairon 😚 : Chce spać! >.<

Me: Przeżyjesz 😘 Widzimy sie na lotnisku, Skarbie.

Wynająłem taxi, a mój motocykl ma być dotransportowany pojutrze. Wraz ze swoją walizką pojawiam sie na lotnisku już o 4:40. Siadam na plastikowym krześle i wypatruje Rusha i dziewczyn. Po chwili jednak piszę mu sms'a, że wchodzę już na pokład. Przed bramką pokazuje swoją licencję na broń i "odznakę". Potem standardowo przez wyłączoną bramkę i do samolotu. Zajmuje miejsce na brzegu, tak aby mieć pewność że Vairon będzie miała wolne miejsce obok mnie. Pojawiają sie już po 5 mimutach.  Uśmiecham sie widząc zaspaną dzireczyne w bluzie i legginsach, z tak uroczo nadąsaną miną.

Podchodzi i przytula sie do mnie na środku przejścia. Całuje ją w skroń, patrząc na Rusha trzymającego Hope za rękę i uśmiecham się mimowolnie widząc to. Sadzam Vairon od okna, sam zajmując środkowe miejsce. Rush i Hope siadają przed nami, a przez szpare widzę jak blondynka opiera sie o ramie szatyna. Spoglądam na Vairon, której oczy same sie zamykają. Jest bez makijażu i wygląda naprawdę słodko. Obejmuje ją, a ona sie o mnie opiera zamykając oczy. Wkładajam do swoich uszu słuchawki i uśmiecham sie patrząc na Vairon.

***
Zbliżamy sie do końca Będziesz moja. Nie chce za długo ciągnąć tej części, a po za tym chce sie teraz zająć Don't tell me it's badly.
***

Będziesz moja ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz