Vairon śpi jeszcze około trzech godzin. Budzi sie ziewając i spogląda na mnie. Uśmiecham sie do niej.
- Wyspana? - Pytam wyjmując słuchawki z uszu.
- Tak. - Prostuje sie i przeciąga. - Daleko jeszcze?
- Troszkę.
Stęka przeciągliwie, najwyraźniej niezadowolona z mojej odpowiedzi.
- Możemy obejrzeć jakiś film, jeśli chcesz.
- Ok. Jaki?
- Zobaczymy co tam mam. - Wyciągam z torby laptopa.
Ostatecznie robimy sobie maraton Harrego Pottera. Kiedy pilot informuje nas, że zaraz lądujemy wyłączam laptopa i oboje sie przeciągamy patrząc na siebie.
- Słodko Ci bez makijażu. - Usmiecham sie do niebieskowłosej.
- Boże, nie umalowałam sie. - Dziewczyna zakrywa swoją twarz rękami. - Nie patrz.
- Za późno. - Śmieje sie kręcąc głową. - Jaki masz naturalny kolor włosów.
- Blond. - Vairon dalej trzyma ręce przy twarzy, więc je odciągam i całuje ją w nos.
***
- Hope! - Moja matka jest podekscytowana widokiem starej przyjaciółki i podchodzi ją uściskać. Potem zmierza do mnie i Vairon.
- Dzięki za powitanie. - Wzdycha Rush witając sie z moim ojcem i Louisem.
- Seth, synu! - Hannah przytula mnie, po czym zwraca sie do niebieskowłosej. - Ty pewnie jesteś Vairon, Rush dużo mi o tobie opowiadał.
- Dzień dobry. - Dziewczyna uśmiecha sie najwyraźniej zdziwiona.
Potem wszyscy zasiadamy do stołu. Zajmuje miejsce między moją matką, a Vairon. Rozmowy dorosłych dotyczą głównie tego co sie u nich działo. Hope nie mówi wiele, kilka rzeczy dotyczących Vairon i gdzie pracowała przez ten czas. Rush jest w nią wpatrzony jak w obrazek. Spoglądam na Vairon, która już zjadła swój posiłek i jedynie patrzy sie na świeczkę.
- Nie wyszłaś za mąż. - Wypala moja matka, ale po chwili orientuje sie że Vairon siedzi przy stole. - Och przepraszam, to niestosowne pytanie...
- Nie. - Hope uśmiecha sie sztucznie. - Nigdy nie wyszłam za mąż. Ojcem Vairon jest Luke.
Wszyscy wydają sie zdziwieni tą informacją.
- Luke? - Louis wydaje sie zdziwiony. - Wiedzielismy, że wyjechał, ale nie sądziliśmy, że aż do Leeds. W końcu nigdy tam z nami nie był.
- Rzeczywiście. Ja i Luke spotkaliśmy sie nie w samym Leeds, a w Londynie.
- A co sie z nim teraz dzieje, bo chyba nie jesteście razem. - Tu mój ojciec spogląda na Rusha.
- Nie, Luke nie żyje. - Hope cicho wzdycha. - Zginął w wypadku samochodowym dwa miesiace po tym jak sie spotkaliśmy.
- Bo był ćpunem. - Odzywa sie młodsza Pitch.
- Vairon! - Karci ją matka.
- No co? Taka jest prawda. - Prycha.
- Chodź, pokaże ci mój pokój. - Przerywam to i chwytam Vairon za rękę odciągając ją od stołu. Przy stole zapada cisza, kiedy odchodzimy.
Wciągam dziewczyne do swojego pokoju.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - Pytam zamykając drzwi.
- Co miałam Ci powiedzieć? Że mój ojciec był ćpunem i zginął jadąc do mojej matki po tym, jak sie dowiedział że jest w ciąży? - Oczy dziewczyny zachodzą łzami.
- Csiiiiiiii... - Przytulam ją i całuje w skroń. - Ja... Ja miałem obawy, że możesz być córką Rusha, choć jest on moim przyszywanym wujkiem.
Dziewczyna cicho płacze przez co przytulam ją mocniej. Ostatecznie kładziemy sie na łóżku, a ja nie pozwalam jej sie odsunąć nawet na milimetr. Po jakimś czasie ona usypia, a ja, wtulony w nią robię to samo.
CZYTASZ
Będziesz moja ✔
Teen FictionKontynuacja opowiadania Jesteś moja. - Jestem Seth. - Przedstawiam sie niebieskowłosej dziewczynie. - A ty? - Nie twój biznes. - Mówi krzyżując ręce. Chce odejść ale ruszam motocyklem do przodu i zatrzymuje sie tuż przed nią. - Ktoś tu ma muchy w...