7. Pieniądze nie grają roli

8.2K 441 31
                                    

Odpalam papierosa. Minęły już dwa tygodnie odkąd tu jestem. Ani razu Nir widziałem już tej dziewczyny. Dziś mam sie spotkać z Rushem, po raz pierwszy odkąd tu jest.

Gasze papierosa i nakładam kurtkę, a po chwili już jadę do restauracji, którą wujek uwielbiał za młodu.

Widząc go uśmiecham sie i podaje mu rękę w geście powitania.

- Hej, młody. - Szatyn odwzajemnia mój uśmiech i zasiadamy do stołu.

- I jak tam sprawy kasyna? - Pytam biorąc do ręki menu.

- Wszystko jest spoko. Kasyno tutaj prosperuje lepiej niż niejedno w Los Angeles. No ale tu nie ma konkurencji.  A co tam u ciebie? Wyrwałeś już coś?

Krzewie sie lekko przewracając stronę menu.

- Nie... Wpadła mi taka jedna w oko, ale chyba sie rozpłynęła. Kiedy wracasz?

- Pobędę tu jeszcze troche. Sporo wspomnień.

- Ja też zostanę dłużej. - Uśmiecham sie lekko.

- Czyli ta laska naprawde zawróciła ci w głowie?

Kręcę lekko głową śmiejąc sie. Podchodzi do nas kelner, a my składamy zamówienie.

Czas z Rushem mija mi szybko. Dostaje wejściówki do jego kasyna, także, jako że złapaliśmy już kilku ćpunów, będę mógł sie zabawić.

Rzeczywiście wybieram sie tam bez problemu, mimo dużej kolejki. Wchodząc do gigantycznego pomieszczenia od razu czuje zapach papierosów i alkoholu. Ludzie bawią sie wszędzie, pod ścianami wręcz sie nawzajem rozbierają. Kiedy tylko udaje mi sie dostać do baru zamawiam sobie drinka i ruszam w tłum. Bajeruje kilka dziewczyn i tańczę z nimi na parkiecie przyglądając sie dziewczynom w klatkach i na platformach. Kiedy wychodzę z łazienki po dość ostrej zabawie z nową koleżanką (ma na imię albo Marta, albo Magda. Chyba że to była Kasia). Muszę sie szybko ulotnić. Zatłoczone schody? Sekcja VIP? Bingo.

Wspinam sie po niezatłoczonej części schodów i pokazuje przepustkę. Zostaje wpuszczony do schludnego i cichszego pomieszczenia. Jest tu o wiele mniej ludzi. Większość to nadziani faceci siedzący przy stołach i grający w karty. Wokoło kręcą sie też półnagie dziewczyny.

I wtedy dostrzegam ją. Stoi przy barze, a jej niebieskie włosy opadają na plecy.

Ma na sobie jedynie koronkowe majteczki do których podpięte są paskami pończochy. Przez jej włosy nie widzę czy ma stanik.

Podchodzę do baru.

- Wściekłego psa poprosze. - Spogladam na nią. Tak, ma stanik. - A ty coś chcesz.

Dziewczyna spogląda na mnie, a jej zierenice rozszerzają sie.

- Co ty tu robisz? Nie wierzę, że masz... - Pokazuje jej swoją przepustke. - Skąd, sie pytam, skąd?

- Ma sie swoje sposoby. - Patrzę na dziewczynę uśmiechając sie. Ta jedynie prycha.

- Hej, mała, rozchmurz sie. Czy nie powinnaś być dla mnie miła i mnie... Hmmm... Obsłużyć?

- Nie sądzę. - Dziewczyna uśmiecha sie złośliwie. - Ja tu TYLKO tańczę. A taka przyjemność kosztuje.

Uśmiecham sie i wyciągam portfel, aby zapłacić za drinka. Kieruje swój wzrok z powrotem na dziewczynę.

- Jak ci już mówiłem, kwota nie ma znaczenia.

Zasiadam w loży i uśmiecham sie patrząc jak dziewczyna wije sie w klatce. Żałuję jedynie, że nie mogę jej dotknąć. Zaraz po swoim "występie" znika, a ja zostaje z nieprzyjemnym namiotem, którego skutecznie pozbywa sie jej koleżanka. Niestety Vairon znika mi z oczu, ale udaje mi sie wysępić jej numer od barmana, po tym jak informuje go, że to ja jestem chrześniakiem Rusha.

Kiedy już wracam do pokoju kładąc sie spać o 3 w nocy wysyłam jej smsa.

Me : Dobranoc, Kotku 😘 Występ był wspaniały 😍 Mam nadzieję na więcej 😉

***
Zauważyłam ostatnio spadek aktywności 😞 Bardzo smuci mnie brak komentarzy, które zawsze mnie motywowaly. Zwłaszcza zwrócicie uwage na to, że to mój drugi rozdział dzisiaj 😉😀
***

Będziesz moja ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz