Rozdział 9 Chociaż raz chciałem poczuć się jak rycerz na białym koniu.

Start from the beginning
                                    

Obie kroczymy po korytarzu, a gdy drzwi do mojego pokoju się zamykają za nami, Angela podchodzi do mnie z poważną miną.

— Czy on ci się podoba? — pyta prosto z mostu.

— Aaron? — pytam, ponieważ zaczynam się poważnie martwić o przyjaciółkę, ale gdy jej twarz pozostaje nadal poważna, kontynuuję. — Cholera, ty mówisz poważnie. Odpowiedz, brzmi: nie.

— Na pewno?

— Tak! — krzyczę, a buzująca się we mnie złość rośnie.

— Dobra, już dobra. — Podnosi ręce, w geście kapitulacji. — Tak tylko pytam.

— A tak właściwie, dlaczego pytasz? — mówię z udawanym niechceniem.

— Czy ty go widziałaś?

— Mieszkam z nim. — Przypominam.

— To jest najprzystojniejszy facet w tym mieście, a do tego jest z Teksasu!

Wywracam oczami i ubieram czarne botki na obcasie. Miejsce obok mnie po chwili zajmuje Angela z parą wysokich obcasów.

— Czyli mogę go sobie wziąć? — Daje mi kuksańca w ramię.

— Angela ludzie to nie rzeczy.

— Wiem, wiem — mówi — ale mam ochotę na kowboja.

— To, że jest z Teksasu, nie oznacza, że jest kowbojem — mówię, z nutą irytacji w głosie. — Możemy już iść? — pytam.

— Jasne.

***

— Gdzie my w ogóle idziemy? — pytam, gdy wysiadamy z taksówki.

— Różowa Pantera — mówi nazwę klubu, do którego przychodzi masa napalonych i niepełnoletnich nastolatków szukających wrażeń najczęściej na jedną noc.

— Serio? Znowu? — Byłyśmy już tutaj wiele razy i żadna nasza wizyta w tym klubie nie skończyła się dobrze.

— Nie marudź. — Łapie mnie pod ramię prowadzi w stronę neonowego różowego napisu nad klubem. — Będziemy się świetnie bawić.

— Raczej ty — mówię, ponieważ zawsze nasze „my" zamienia się na „ja", a Angela znika mi z oczu.

Blondynka ignoruje moje docinki i podchodzi do bramkarza, któremu wręcza banknot, a on z miłym uśmiechem wpuszcza nas do środka klubu. Po wejściu do środka do mich nozdrzy dociera ostry zapach palonego tytoniu oraz słodka woń jakiegoś mdłego trunku. Przez wieczorną porę cały klub jest wypełniony po same brzegi przedstawicielami obu płci, ocierających się o siebie nawzajem i połykających w dużych ilościach alkohol, przy barze. Oczy Angeli na ten widok aż się zaświeciły. Dziewczyna kocha takie klimaty, jest największą imprezowiczką w całym Stratton, a przy tym potrafi utrzymać opinię prymuski.

— Chodź się napić — krzyczy mi do ucha, przekrzykując muzykę.

Podnoszę na zgodę kciuk, a niebieskooka już ciągnie mnie w stronę baru, gdzie zajmujemy dwa ostatnie wolne miejsca.

— Co podać — pyta barman.

— Dwa razy Jack Daniel's. — Składa zamówienie, a po chwili dwie szklanki zapełniają się trunkiem. — Za nas? — pyta mnie, unosząc szkło.

— Za nas — odpowiadam i stukam swoją szklanką o jej szklankę, a potem obie na raz zerujemy drinka.

Po jednym Jacku był następny i następny, aż w końcu przestałam liczyć i zatraciłam się gorzkiej cieczy, która piekła moje gardło. Nawet nie zauważyła, po której kolejce Angela zniknęła mi z oczu.

Moje NieboWhere stories live. Discover now