Rozdział 8 Zemsta jest słodka.

Start from the beginning
                                    

— Co wybierasz? Podłoga, ściana, okno czy łóżko — pyta, kąsając moją szyję, na co z moich ust wydobywa się jęk rozkoszy, którego nie mogę powstrzymać, ponieważ blondyn, od razu odkrył moją sferę erogenną.

— Łóżko — dyszę mu w ucho, zanurzając swoje palce w jego miękkich włosach.

Jak w amoku chłopak prowadzi mnie w stronę łóżka zatracony w kosztowaniu mojej szyi, na której na bank zostanie ślad. Podchodzi do brzegu łóżka i rzuca mnie na nie jak stek na grilla, a potem wchodzi na materac i zawisa nad moim rozłożonym ciałem. Jego ręce wchodzą pod moją koszulkę, lekko zahaczając o dół piersi, przez co przechodzi mnie dreszcz, kiedy jego ręce ześlizgują się po mojej skórze w dół w stronę majtek, ja chwytam jego dłoń i potrząsam głową, podnoszę nogę i siadam na zdziwionym blondynie okrakiem.

— Wolisz być na górze — mruczy pod nosem, kiedy ocieram się o jego wypukłość w bokserkach. Przesuwam dłonie po jego nagim torsie i wyginam plecy w łuk. — Wolisz na sucho, czy na mokro? — pyta bez ogródek.

Bez odpowiedzi przesuwam swoje ciało jeszcze bardziej, aż nasze twarze są na równej wysokości, wtedy prawą ręką sięgam po stojącą na stoliku butelkę i wylewam całą jego zawartość na blondyna, a potem szybko z niego zeskakuję, wyrzucając butelkę i biegnąc w stronę swojego pokoju, gdzie zamykam za sobą drzwi na klucz. Opieram swoje plecy o drewno drzwi i ześlizguję się po nim w dół, cicho się przy tym śmiejąc. Zza ściany słyszę, jak chłopak na cały głos rzuca kurwami i jeszcze jakimiś niezidentyfikowanymi obelgami.

Zemsta jest słodka.

***
Siedzę już tak oparta o drzwi dobre dwadzieścia minut, a uśmiech nie chce zejść mi z twarzy, czy to czyni mnie złym człowiekiem?— pytam sama siebie. Nie. Zdecydowanie nie. Zmuszona przez głośne burczenie mojego brzucha, postanawiam iść się ubrać, a potem dopiero zjeść, kiedy wychodzę z pokoju, widzę, że łazienka na końcu korytarza jest wolna, zamykam swoje drzwi od pokoju, a wtedy słyszę ten sam dźwięk obok, nasz wzrok się wyrównuje i oboje już wiemy. Oboje niczym wygłodniałe zwierzęta rzucamy się w stronę jedynej łazienki w tym domu. Korytarz nie jest idealnym miejscem na wyścig dwójki prawie dorosłych osób, ale tutaj chodzi o jedyną łazienkę. Biegnę, jakby od tego zależało moje życie, więc gdy Aaron mnie dogania, korzystam z okazji i popycham go na małą sofę w holu, a potem sama wbiegam do środka łazienki i zatrzaskuje drzwi.

— Skyler cholera! — uderza w drzwi. — Wyłaź, już dostałem nauczkę!

— To świetnie! Ale to nie zmienia faktu, że ja też chcę się umyć.

— Ale ja muszę skorzystać!

— Na rączkę — śmieję się, a potem zdejmuję piżamę.

Zza drzwi słyszę jeszcze gęste przeklinanie, a potem te odgłosy cichną i jest zupełna cisza. Odkręcam wodę i napuszczam ją do pełna w wannie. Po godzinie siedzenia w już zimnej wodzie wychodzę z masą zmarszczek na moim ciele — wyglądam jak te brzydkie koty egipskie. Bardzo mnie ciekawi, gdzie Aaron załatwił swoją sprawę, zastanawiam się nad tym, ubierając workową bluzę i legginsy. Na sam koniec zaczesuję włosy i rozpuszczam je na ramiona, a potem uchylam drzwi, aby sprawdzić, czy ten psychopata tam się gdzieś nie czai. Kiedy tylko wystawiam głowę zza framugi drzwi, a do moich nozdrzy dociera słodki zapach smażonego ciasta naleśnikowego. Jak w transie rzucam swoje ubrania do kosza i obśliniając cały hol, idę w do kuchni, skąd wydobywa się ten niebiański aromat. Na stole spoczywa na talerzu fura pięknych złotych naleśników, z których w dalszym ciągu unosi się para a z nim aromat, który roznosi się już po całym domu. Sięgam z szafki talerzyk, a z lodówki wyjmuję mój ulubiony dżem porzeczkowy. Ślinka mi już cieknie, gdy pomyślę, że zaraz wgryzę się w miękkiego niczym poduszka naleśnika, ale przerywa mi tę czynność chłopak siadający naprzeciwko mnie przy stole Aaron, który odsuwa ode mnie talerz i podsuwa go w swoją stronę.

Moje NieboWhere stories live. Discover now