Rozdział 19 "Nuptialis Finem"

1.7K 227 55
                                    

                Stałem przed lustrem przyglądając się jak podrzędne sukkuby wpinają w moje długie czarne włosy złote ozdoby, tworząc przy okazji prosty kok. Wzdrygnąłem się, gdy poczułem ukłucie igły. Spojrzałem w dół i zauważyłem, że jedna z demonic zszywa dziurę w długiej szacie ślubnej. Była kompozycją atramentowych i litych barw w towarzystwie naszytych białych kwiatów lilii. Nie spodziewałem się niczego innego ze strony Lucyfera. W jego oczach wciąż widziałem autentyzm całej tej sytuacji, choć Aza przysięgał, że wszystko będzie dobrze. Westchnąłem głośno i przejrzałem się jeszcze raz w lustrze, zanim odwróciłem się i ruszyłem do wyjścia.

- Panie? – zatrzymał mnie czysty damski głos. Powoli zwróciłem się w kierunku rozmówczyni. Była to piękna sukkuba o długich blond włosach, spod których wychodziły ogromne dostojne rogi. Jej uśmiech był aż nazbyt znajomych. Podszedłem bliżej i przyjrzałem się jej uważnie. Kusiła wyglądem. Miała na sobie skąpy kostium nie zasłaniający właściwie nic. Oczy zaś były wulkanem brązowych kolorów.

- Jesteś tą słynną sukkubą, która uwiodła filar, prawda? – dopytałem, a kiedy skinęła głową, uśmiechnąłem się i dodałem: - Jesteś matką demona imieniem Aza...

- Wybacz moją śmiałość, ale jako matka musiałam poznać wybranka swojego syna. – nie wyglądała na przekonującą, ale wolałem się nie kłócić o dobre wychowanie. Sukkuby miały w zwyczaju porzucać dzieci w świecie, a nieraz nawet zapominały o ich istnieniu.

- Napatrzyłaś się? – mruknąłem, a ona zaśmiała się i odwróciła się, rzucając mi jeszcze na odchodne:

- Już wiem, czemu Cię wybrał. Sama bym chętnie się za Ciebie wzięła. Pragnę Ci przekazać, że masz trzymać się ustalonego planu. Do zobaczenia na ślubnym kobiercu!

Wyszła kołysząc zachęcająco biodrami, jakby spodziewała się, że rzucę wszystko i pobiegnę za nią, jednak ja od zawsze pozostawałem obojętny na wdzięki tych wulgarnych demonic. Westchnąłem głośno i poprawiwszy szatę, wyszedłem trzaskając drzwiami. Reszta sukkub spoglądała jeszcze za mną z ciekawością, po czym wróciły do swoich przyjemności, schodząc do świata ludzi i nawiedzając mężczyzn we snach. Obskurne i wulgarne.

Przeszedłem przez długi korytarz, po czym skupiłem swoją moc w odpowiednim miejscu i zmieniając się na chwilę w czysty eter, przeniknąłem podłogę schodząc piętro niżej. Znajdowałem się w tym momencie w wielkiej sali, gdzie miała odbyć się uroczystość. Wszystko było już najwidoczniej przygotowane.

Śluby demonów były zupełnie inne. Nie było tysięcy kwiatów i słodkich ozdób, a zamiast tego wszędzie paliły się potężne pochodnie, a w powietrzu pływał jasny eter. Środek komnaty był otoczony potężnym pentagramem uzupełnionym przez odpowiednie łacińskie formułki, dzięki którym mogło zostać zawarte „powiązanie". W trakcie całej ceremonii para młoda nie mogła używać żadnych zaklęć. Gości również to obowiązywało. Wszystko w obrębie Pandemonium zamierało na czas ślubu.

Przy boku sali dostrzegłem odwróconego do mnie tyłem Aleistera, a wraz z nim uśmiechającego się szyderczo Lucyfera. Nie ma to jak rodzinka. Podszedłem bliżej i dopiero wtedy zobaczyłem, co oni robili. Z twarzy Al'a skapywała gęsto krew, a jego szara tęczówka leżała na złotej tacy przed nim. Chłopak trzymał się oka i szeptał cicho zaklęcia uzdrawiające, ale przez ból jego głos drżał. Odsunąłem jego dłonie i sam przyłożyłem dłoń do jego twarzy, przytulając go do siebie. Cały się trząsł. To było zbyt wiele dla tak kruchego ciała.

- Tibi gratias ago pro salute de gloria* ... – szeptałem, czując jak ból go opuszcza, a jego ciało przestaje drżeć. Gdy cała krew wróciła na swoje miejsce, a oczodół się zasklepił, odsunąłem go od siebie i spojrzałem uważnie. Zakrył połowę twarzy dłonią, nie pozwalając mi niczego zobaczyć. – Pokaż... Muszę sprawdzić, czy już wszystko jest dobrze.

Clavicula Salomonis (Yaoi Story)Where stories live. Discover now