Rozdział 9 "Oculus Cor Libidinem"

2.8K 279 48
                                    


Z nocnych polowań wróciliśmy grubo po czwartej nad ranem. Podczas gdy Aza tryskał energią, ja z ledwością dałem radę dojść do domu. Użycie tak wielkiej mocy w ciągu jednego wieczora, a potem koczowanie pod lasem w oczekiwaniu na blondyna, było wielką męką.

- Pomóc Ci? – zapytał Aza, gdy wspinaliśmy się po schodach do mieszkania. Normalnie pewnie zdzieliłbym go z miłości prosto w twarz, ale tym razem nie miałem siły się kłócić. Potaknąłem szybko i wyciągnąłem w jego kierunku rękę. Miałem nadzieję, że będzie mnie ciągnął, ale on najwidoczniej widział to inaczej. Wziął mnie za ręce jak jakąś pieprzoną księżniczkę i wbrew moim oporom zaniósł mnie tak aż pod same drzwi. Było naprawdę bardzo wcześnie rano, więc na szczęście nikt nas nie widział.

Gdy znaleźliśmy się w środku, od razu skierowałem się do sypialni i tam ułożyłem na łóżku. Miałem zamiar zregenerować jak najszybciej siły i zacząć opracowywać plan. Już miałem zasypiać, gdy poczułem jak materac zapada się pod czyimś ciężarem. Otworzyłem jego oko i zobaczyłem, że Aza siedział na brzegu i wpatrywał się we mnie zamyślonym spojrzeniem.

- Co? – mruknąłem pod nosem i odwróciłem się na drugi bok, aby nie musieć go widzieć. Miałem go już wystarczająco dosyć tego dnia.

- Coś nie daje mi spokoju. – westchnął ciężko Aza, po czym szybko wyjaśnił: - Kiedy już zaspokoiłem głód, wspomnienia z wydarzeń przed tym wróciły. Gdy rozmawiałeś z Aleisterem, on powiedział coś, co zaciekawiło mnie. Chodzi o twoje oko.

Wzdrygnąłem się, czując co nadchodzi. Szczerze mówiąc zaskakujące było to, że dopiero teraz poruszył ten temat. Byłem pewien, że zna historię filarów.

- On miał rację, mówiąc, że przez twoje oko, nie da się odgadnąć twojej tożsamości. Uczyłem się o wszystkich królach piekłach, demonach i filarach, ale gdy opowiadano mi o Tobie, nigdy nie dano mi odpowiedzi na jedno pytanie. Kiedy i po co oddałeś oko?

- Nie dano Ci odpowiedzi, bo prócz mnie i jeszcze jednej nieżyjącej już osoby, nikt nie wie. – odparłem krótko i wtuliłem się w poduszkę. Miałem nadzieję, że to będzie wystarczający sygnał dla Azy, że ta rozmowa została zakończona. Jak bardzo się myliłem.

- Nie powiesz mi? – dopytał cicho, a ja pokręciłem głową. Wiedziałem, że świerzbiło go to pytanie, jak nic innego, ale to była moja osobista sprawa i nie miałem zamiaru wywlekać jej na światło dzienne. – To musiało być coś ważnego: na pewno oddałeś je sam, ale komu i po co? Nikt na pewno nie dałby rady odebrać Ci go wbrew twojej woli, a sam zapierasz się, że nigdy się nie zakochałeś...

- Nigdy nie mówiłem, że nikogo nie koch... – w porę urwałem, ale było już za późno. Aza doskonale wiedział, co zamierzałem powiedzieć.

- Czyli jednak... Kto to był? To ta nieżyjąca już osoba? To był człowiek? – zadawał tysiące pytań, a każde kolejne przyozdobione było jeszcze większym zaskoczeniem.

- To był wyjątkowy człowiek i tyle Ci wystarczy. – uciąłem i wcisnąłem twarz w poduszkę. Aza próbował jeszcze wyciągnąć ze mnie więcej, ale nie dałem mu tego tak łatwo. Wyłączyłem się i usnąłem, powoli regenerując swoje siły. Potrzebowałem odpoczynku, jeśli miałem być w pełni sprawy przy kolejnym spotkaniu z Aleisterem.

~✪~

Następnego dnia wciąż mnie męczył. Podpytywał, albo tylko wspominał o naszej rozmowie. Powoli zaczynało mnie to doprowadzać do szału.

Clavicula Salomonis (Yaoi Story)Where stories live. Discover now