13. We're becoming bad

Start from the beginning
                                    

- Jakaś specjalna okazja? - zapytała ciekawska mama.

- Tak, dziewczyna - odpowiedziałem, czując sie z tym jednak dziwnie...

Nie wiedziałem jak mama zareaguje na wieść że zacząłem się interesować płcią piękną. Nigdy żadna laska nie wpadła mi w oko.

Mama zastygła, po chwili jednak uśmiechając sie.

- Pomoge ci, co ty na to? - powiedziała, wyraźnie rozpromieniona, i podeszła do szafy.

Razem z mamą wybraliśmy ubrania i gdy do 8 zostało pół godziny wyszedłem na przystanek.

Kobieta doradziła mi abym postawił na klasyczne ciuchy. Czarne rurki, czarne skórzane Nike'i, jedne z niewielu które mam i do tego samego koloru koszulki z obrazkiem pająka, błyszcząca kurtkę bomber.

Miejmy nadzieję że Liz spodoba się ten styl. Ona też ciągle nosi sie na czarno.

Oczywiście podczas tego szykowania mama wypytała mnie co nieco o nią. Powiedziałem jej tylko że mieszka z Ryanem, że jest ładna, mądra...

Niby nie skłamałem...

W szkole byłem nieco przed 8. Na dziedzińcu tuż obok wielkiej szklanej ściany, która jest frontem budynku, spotkałem Jamiego. Chłopak bawił się telefonem dopóki nie podałem mu ręki.

- Osz ty, nowa kurtka? - zapytał, wyglądając na nieco zszokowanego.

- Nie, na specjalne okazje... - odpowiedziałem z nieśmiałym uśmieszkiem.

- A co to za specjalna okazja? - spytał kumpel, idąc obok mnie na lekcję.

Szliśmy korytarzem, Jamie już wiedział o randce. Cieszył się, wariował...

- Nie sraj tak, nie ty idziesz na tą randkę... - mruknąłem gdy jego entuzjazm zaczął mnie już drażnić.

- Ty nigdy randki nie miałeś, chyba moge sie cieszyć szczęściem kumpla - usłyszałem, gdy zatrzymałem się obok mojej szafki. Za moimi plecami uczniowie już zmierzali na lekcję. Co ciekawe, nie zauważyłem nigdzie mojej wybranki a spory kawał budynku już przeszliśmy.

Wyjąłem książki, uśmiechając sie. Gdy potem szliśmy na zajęcia ze sztuki, chłopak cały czas nadawał na temat randki.

Podpowiadał mi o czym rozmawiać, jak sie zachowywać... Jednak ja przy Liz nie muszę sie ograniczać. Moge być sobą, takiego mnie polubiła.

Zajęcia artystyczne prowadziła kobieta w średnim wieku. Opowiadała coś o starych obrazach, akurat teraz gdy ja jej nie słuchałem. Gapiłem się akurat na Jamiego który siedział dwie pojedyńcze ławki ode mnie. Gośc cały czas był w stanie euforii.

Zasłuchałem się w słowa nauczycielki, chcąc aby ta lekcja minęła szybko.

Choć te 45 minut leciało w nieskończoność a temat lekcji był... kiepski, udało mi się dotrwać do przerwy. I dotarło do mnie że nawet nie mam numeru Lizzy żeby do niej zadzwonić i spytać się gdzie jest.

Zdecydowaliśmy z Ryanem wyjść na dwór. Pogoda dopisywała, nawet na krótkie przerwy uczniowie wychodzili odetchnąć świeżym powietrzem bądź nikotyną z papierosa.

Poszliśmy w okolice gdzie wczoraj spotkałem Liz.

Były to tyły szkoły. Tam ludzie jarali zioło, ćpali na przerwach... ogólnie była to melina.

I jakoś... Nie wiem dlaczego ale spodziewałem się spotkać tam moją przyjaciółkę.

Niepewnie stanęliśmy przy ścianie w pobliżu grupki osób. Czekamy, może Liz sie zjawi.

Widziałem że ubrani w skóry, ogoleni na łyso faceci zerkali na nas jakbyśmy byli tam obcy.

Źle sie poczułem gdy taki typ zaczął do nas podchodzic.

- Spieprzamy... - mruknał cicho Jamie. Jednak... ja chciałem się dowiedzieć czego od nas chce.

Wiedziałem że to może skończyć się guzem.

- Ty, Justin Bieber, nie? - zapytał grubym głosem.

- No, taa... - odparłem nie chcąc okazac strachu i niepewności.

- Bujasz się z tą ślicznotką, tą... Letty?

- Lizzy - odparłem, nie wiedząc wogóle co ona ma do tego.

- Wiesz... Dobra dupa, tak trzymaj. Chcesz fajke? - Po wypowiedzeniu tych słów wyjał paczkę L&D z kieszeni.

Zaskoczyło mnie to... Przecież normalnie tacy ludzie prześladowali mnie i Jamiego, w pierwszej klasie na przykład!

- No, chce. Dzięki - Uśmiechnąłem się do chłopaka, choć wcale go nie znałem.

- Pijemy akurat, jakieś piwko sie znajdzie... Lekcje nie zając, nie uciekną - zaśmiał się łysy.

Spojrzałem pytająca na Jamiego, jednak jego twarz wyrażała tylko zdziwienie.

Odpaliłem papierosa metalową zapalniczką, wykorzystując tę chwilę na zastanowienie. Zawsze byłem pilnym uczniem, a wczoraj opuściłem dzień w szkole. Czy coś się stanie jeśli opuszczę jeszcze jeden?

Odwróciłem się, rzucając Jamiemu łobuzerski uśmieszek. Chłopak już wiedział że nie idziemy na lekcję.

- Jasne, napijmy sie - powiedziałem do gościa w skórze. ten tylko uśmiechnął się i poprowadził nas do swoich znajomych.

Do elity największych łobuzów tej szkoły.

Tych którzy prześladowali mnie jeszcze niedawno.

A teraz witam się z nimi i stukam butelką, Jamie tak samo.

Siadłem na śmietniku, Jamie obok mnie. Po prawej, blondynka i dwóch brunetów, których poznałem potem.

Upiłem łyk piwa z przezroczystej butelki. Tequila... życie.

- Ej, czujesz to co ja? - zagadnąłem do Jamiego, słysząc jak dzwoni dzwonek na lekcje. Ale jakoś nas to nie obchodziło.

- He? - zapytał, chcąc przebić się przez rozmawiające głośno towarzystwo.

- Stajemy sie źli... Niegrzeczni... - Mówiąc te słowa, zniżyłem głos i śmiałem się. Jamie też był w świetnym humorze.

- Popularni? Moge to tak nazwać? - dopowiedział kumpel.

 - Tak... -  mruknąłem, zamyślając się na chwilę. Czy aby dobrze robimy?

Nigdy taki nie byłem, ani nie chciałem taki być.

Biorąc następny łyk bursztynowego płynu zapatrzyłem się na budynku za ogrodzeniem, na horyzoncie... Niebieskie niebo, słońce, sprzyjająca pogoda...

Ale teraz, wiem że ten świat jest dla mnie. Ten od którego tak stroniłem, którego sie bałem.

Myślę że to jest moje miejsce a Lizzy miała pojawić się w moim życiu aby mi to pokazać.


Hej :)

Jak tam u was początek nowego roku? U mnie... średnio, są problemy ale mam nadzieję że wszystko sie ułoży. Muszę znaleźć jakąś pracę, to mój główny cel na najbliższe miesiące.

Mam nadzieję że rozdział wam sie spodoba. Bo dla mnie, jest okej :)



When i see your face... JB Fan FictionWhere stories live. Discover now