3. What the fuck just happened?

286 16 0
                                    



- Napewno go nie widziałeś?

-Przecież musi gdzieś tu być!

- Justin, żyjesz?

Jamie – spostrzegłem jego obecność dopiero gdy mną potrząsnął. Siedziałem tak zamyślony od dobrych kilku minut.

Byliśmy u niego w pokoju. Ma bardzo małą przestrzeń i rzeczy w kartonach gdyż w tym pokoiku zmieściło się tylko łóżko i kilka pudełek. Nie mam pojęcia dlaczego chłopak tak mieszka.

Kiedy on przetrząsał szafkę w korytarzu w poszukiwaniu kapodastra do gitary, ja snułem plany. Raczej nierealne, ale jednak plany.

Że ją znajde. Znajde dziewczyne z Hammera.

Nie wiem czego ale przed oczami miałem jej tyłek. Tak nim potrząsała że ten obraz automatycznie zapisał się w mojej podświadomości.

I przywoływał lawinę endorfin. Ten stan gdy czujesz sie zakochany, zauroczony i dałbyś wszystko żeby ją bliżej poznać.

- Ty jeszcze o niej myślisz? – usłyszałem Jamiego. Znalazł poszukiwany przedmiot i usiadł obok mnie na łóżku.

- A ty byś nie myślał? Widziałeś jaka żyleta! – zachichotałem.

- Ja bym się skupił... Albo przestane cie uczyć.

Mathias podał mi jedną gitarę akustyczną, na której zaczepił kapo a sam chwycił drugą i zaczął pokazywać jak grać jedną z piosenek Metalliki. Tak, widziałem jak zgrabnie rusza palcami... tylko dlaczego tak bardzo nie mogłem sie skupić?

A, już wiem.

...

- To do jutra. Widzimy sie w parku! – Jamie machał mi na pożegnanie z pierwszego piętra kamienicy. Zamknął okno, gdy sie oddaliłem.

Szedłem ulicami, wolno stawiając kroki. Nie spieszyłem sie nigdzie. W domu zastanę pustkę i zapewne będe sie snuł po mieszkaniu jak duch. Bez zajęcia, bez pomysłów jak zabić nudę.

Postanowiłem zmienić kierunek. Zawróciłem i poszedłem w przeciwną stronę.

Ktoś akurat rzucił klucz na beton. Dźwięk dotarł do moich uszu gdy tylko wszedłem do warsztatu Ryana.

- Butsy?! – krzyknąłem, gdyż miałem pewność że to on. W soboty puszcza ludzi wcześniej, o 14 już jest sam w swoim królestwie.

- Jestem! – usłyszałem zirytowany głos. Znowu coś mu nie szło, ale to normalne w tym warsztacie.

- Co popsułeś? – Wiedziałem że moja obecność mu nie pomoże, ale stałem nad chłopakiem patrząc jak zbiera rozrzucone dookoła narzędzia.

- Tłumnik, do wymiany ale nie chce mi sie z tym pierdolić – mówił – Zajęty jesteś teraz?

- Nie – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Pewnie ma dla mnie jakieś zajęcie co jest mi bardzo na ręke.

- To dobrze... dobrze... – Mężczyzna otrzepał ręce o spodnie i gestem pokazał że mam iść za nim.

Na podwórku przed budynkiem znaleźliśmy stojące stare Audi. Po naprawie, jak sie dowiedziałem. Właściciel ma dzisiaj po niego przyjechać.

- Umyjesz dla mnie to coś. Jeśli możesz oczywiście – Ostatnie zdanie dodał asekuracyjnie, na co tylko sie zaśmiałem.

- Jasne, no problem – mlasnąłem ustami – Gdzie jest jakieś wiadro... czy coś?

- Kran tam, wiadro w warsztacie, gąbka jakaś tak samo. Sory JB, ale spiesze sie. Jak gość przyjedzie, daj mu po prostu kluczyki. Hajs już załatwiony.

When i see your face... JB Fan FictionWhere stories live. Discover now