- Napewno go nie widziałeś?
-Przecież musi gdzieś tu być!
- Justin, żyjesz?
Jamie – spostrzegłem jego obecność dopiero gdy mną potrząsnął. Siedziałem tak zamyślony od dobrych kilku minut.
Byliśmy u niego w pokoju. Ma bardzo małą przestrzeń i rzeczy w kartonach gdyż w tym pokoiku zmieściło się tylko łóżko i kilka pudełek. Nie mam pojęcia dlaczego chłopak tak mieszka.
Kiedy on przetrząsał szafkę w korytarzu w poszukiwaniu kapodastra do gitary, ja snułem plany. Raczej nierealne, ale jednak plany.
Że ją znajde. Znajde dziewczyne z Hammera.
Nie wiem czego ale przed oczami miałem jej tyłek. Tak nim potrząsała że ten obraz automatycznie zapisał się w mojej podświadomości.
I przywoływał lawinę endorfin. Ten stan gdy czujesz sie zakochany, zauroczony i dałbyś wszystko żeby ją bliżej poznać.
- Ty jeszcze o niej myślisz? – usłyszałem Jamiego. Znalazł poszukiwany przedmiot i usiadł obok mnie na łóżku.
- A ty byś nie myślał? Widziałeś jaka żyleta! – zachichotałem.
- Ja bym się skupił... Albo przestane cie uczyć.
Mathias podał mi jedną gitarę akustyczną, na której zaczepił kapo a sam chwycił drugą i zaczął pokazywać jak grać jedną z piosenek Metalliki. Tak, widziałem jak zgrabnie rusza palcami... tylko dlaczego tak bardzo nie mogłem sie skupić?
A, już wiem.
...
- To do jutra. Widzimy sie w parku! – Jamie machał mi na pożegnanie z pierwszego piętra kamienicy. Zamknął okno, gdy sie oddaliłem.
Szedłem ulicami, wolno stawiając kroki. Nie spieszyłem sie nigdzie. W domu zastanę pustkę i zapewne będe sie snuł po mieszkaniu jak duch. Bez zajęcia, bez pomysłów jak zabić nudę.
Postanowiłem zmienić kierunek. Zawróciłem i poszedłem w przeciwną stronę.
Ktoś akurat rzucił klucz na beton. Dźwięk dotarł do moich uszu gdy tylko wszedłem do warsztatu Ryana.
- Butsy?! – krzyknąłem, gdyż miałem pewność że to on. W soboty puszcza ludzi wcześniej, o 14 już jest sam w swoim królestwie.
- Jestem! – usłyszałem zirytowany głos. Znowu coś mu nie szło, ale to normalne w tym warsztacie.
- Co popsułeś? – Wiedziałem że moja obecność mu nie pomoże, ale stałem nad chłopakiem patrząc jak zbiera rozrzucone dookoła narzędzia.
- Tłumnik, do wymiany ale nie chce mi sie z tym pierdolić – mówił – Zajęty jesteś teraz?
- Nie – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Pewnie ma dla mnie jakieś zajęcie co jest mi bardzo na ręke.
- To dobrze... dobrze... – Mężczyzna otrzepał ręce o spodnie i gestem pokazał że mam iść za nim.
Na podwórku przed budynkiem znaleźliśmy stojące stare Audi. Po naprawie, jak sie dowiedziałem. Właściciel ma dzisiaj po niego przyjechać.
- Umyjesz dla mnie to coś. Jeśli możesz oczywiście – Ostatnie zdanie dodał asekuracyjnie, na co tylko sie zaśmiałem.
- Jasne, no problem – mlasnąłem ustami – Gdzie jest jakieś wiadro... czy coś?
- Kran tam, wiadro w warsztacie, gąbka jakaś tak samo. Sory JB, ale spiesze sie. Jak gość przyjedzie, daj mu po prostu kluczyki. Hajs już załatwiony.
YOU ARE READING
When i see your face... JB Fan Fiction
Fanfiction- Wiesz co? - powiedziałem, posyłając jej sympatyczny uśmiech. - Będziesz sie ze mną droczył? - zaśmiała się. - Gdy na ciebie patrze, moje serce staje w ogniu. Miało być na zawsze, jednak zabiłaś mnie i wyśmiałaś mi sie prosto w twarz. Tak, p...