40.Narzeczona.

59 7 2
                                    

Rozdział 40.

Miłego czytania! XXXX

,,Jest taka miłość, która nie umiera,

choć zakochani od siebie odejdą.''

**********************************

-Ciociu!-Nathan podchodzi do kobiety, po czym ją przytula.

-Witaj kochanie, dawno Cię u nas nie było.

-Dzień dobry.-Podaję jej rękę.

-Dla kogo dobry, dla tego dobry.-Charlotte obraca się do nas plecami i zaczyna iść w kierunku salonu.-Nathanielu zaprosiłam twoją dawną przyjaciółkę.

-Dlaczego?-Chłopak siada na sofie i ciągnie mnie na swoje kolana.

-Byliście długo razem. Pomyślałam, że moglibyście odbudować swoje więzi.-Bierze szklankę z wodą.

-To było dawno. Wyjechała i tak było najlepiej, więc nie mieszaj się w moje życie Ciociu.

-To nie jest dziewczyna dla Ciebie!-Uderza pięścią o stół.-Nie ma wykształcenia, jest niepoważna i nie może być członkiem naszej rodziny!

Bez słowa wstaję i idę do pokoju chłopaka. Siadam na łóżku, a po chwili do pokoju wkracza blondyn, klęka przede mną i zaczyna wpatrywać się w moje oczy.

-Nie przejmuj się nią.-Kładzie swoje ręce na moich udach.

-Nathan, o kim ona mówiła?

-To było kilka lat temu. Poznaliśmy się na jednym z bali, na który zaciągnęła mnie moja rodzina. Na początku była to tylko przyjaźń, lecz później przerodziło się w coś innego. Coś mocniejszego... Byliśmy razem trzy lata, aż za namową cioci, postanowiłem się jej oświadczyć. Zgodziła się, ale po jakimś czasie wyjechała. Jednak nie ma to dla mnie znaczenie, kocham Cię. Jesteś dla mnie ważna i żadne słowa mojej rodziny tego nie zmienią. Nie chce być z nikim innym, bo szukałem Cię przez długi czas i bardzo mi zależy.

Bez zastanowienia wpijam się w usta chłopaka. Pocałunek z czasem staję się namiętny i pełen pożądania. Dawno tak nie było, nie czułam więźi między nami. Cały czas byliśmy pochłonięci obowiązkami i tłumiliśmy wszystko, co w nas siedzi, tylko po to, aby nie z niszczyć tej harmonii.

-Obiad!-Krzyk dobiegający z dołu, przerywa cisze.

-Nie chce.-Przerywam pocałunek.

-Musisz.... Chodź.-Ciągnie mnie za rękę.

-Jesteś upierdliwy.-Mówię, jednak posłusznie idę za nim.

-Musisz jeść kochanie.-Wchodzimy do jadalni.

Przy stole siedzi już ciocia Nathana, wujek oraz Gab. Widać, że nie jestem tu mile widziana, nawet blondynka patrzy na mnie z nienawiścią. Jestem ciekawa, co takiego zrobiłam, traktują mnie jak zagrożenie, czy naprawdę ta cala była Nathana, jest taka idealna?

-Możecie mi wyjaśnić, dlaczego traktujecie mnie tak, jakbym zabiła waszą całą rodzinę?

-Amy to nie ma sensu.-Szepce mi Nathan na ucho.

-Ma sens! Mam dość takiego traktowania! Uważają mnie za gorszą, a mnie nie znają. Może mają racje, może tutaj nie pasuje...-Wychodzę z pomieszczenia.

Biorę do ręki telefon, wykręcam numer Toma. Po kilku sygnałach włącza się poczta głosowa, rzucam telefon na podłogę, a następnie sama na niej siadam. Po kilku minutach, w domu rozbrzmiewa dźwięk dzwonka. Wstaję z podłogi, po czym idę otworzyć drzwi. Zastaje tam dziewczynę, na oko w moim wieku. Jest odrobinę wyższa, jej włosy są koloru blond. Ubrane ma białe spodnie, marynarkę oraz buty na obcasie.

-Będziesz tak stała czy wpuścisz mnie do środka?-Wypowiada te słowa głosem nieznoszącym sprzeciwu.

-Możesz wejść.-Rzucam obojętnie.

Odchodzę w kierunku jadalni, podchodzę do Nathana i złączam nasze ręce razem. Wiem, że to dziecinne zachowanie, ale nie pozwolę, aby blondi wszystko popsuła.Szerze powiedziawszy ...Mam dość już blondynek.

-Przyjechała wasza ukochana osoba.-Mówię, sztucznie się przy tym uśmiechając.

-Alex?!-Krzyczy Gabrielle.

-Zaraz przyjdę!

-Zaczyna się....

**************************************************************************

Hejka! Sklejka! Naklejka!

To już 40 rozdział, nie za długi, ale jest!

Kocham Was!

XXXX

ErysipelasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz