22.Pocałunek.

162 6 2
                                    

Rozdział 22.

Miłego czytania! XXXX

,,Wielu z nas nosi niewidzialne blizny- symbole
bitew, które stoczyliśmy zwycięsko''-Demi Lovato.



***********************************************

-o kurka..-Mówię.

-Co się stało?-Pyta Gabrielle.

-Moi znajomi się pewnie o mnie martwią.-Spoglądam na Nathana.

-Proszę, zostań.-Szepce mi na ucho.-Proszę.

-No nie wiem...-Spoglądam w jego czarne oczy.-Dobra, zostanę.

-Świetnie.-Wuja Natha klaszcze w ręce.-To chodźmy na taras.

Kierujemy się w stronę salonu, a następnie wychodzimy przez szklane drzwi. Na tarasie znajdują się jasne krzesła, które stoją dokoła stołu, po drugiej stronie są 3 leżaki, w kolorze niebieskim. Po stronie prawej, jak i lewej, rosną przeróżne kwiaty. Nadal nie mogę nadziwić się, że jest tu tyle zieleni, trwa , drzewa owocowe i przeróżne kwiaty, to wszystko wygląda tu magicznie. Miejsce robi wrażenie, jakby tętniło życiem. Jest także huśtawka, którą widziałam już przez okno. Wszyscy siadają na krzesłach,a po chwili zaczynają rozmawiać o czymś nieistotnym dla mnie.

***

Po chwili zostały nam przyniesione lody śmietankowo-truskawkowe, z bitą śmietaną i owocami takimi jak: truskawkami, malinami, bakaliami i porzeczkami. Nie czekając dłużej, zaczęłam je jeść, pogrążając się w rozkoszy.

-To jak pójdziesz ze mną?-Głos chłopaka przerywa mi jedzenie.

-Ale...-Przełykam lody.-Ale o co chodzi?-Wzrok wszystkich jest skupiony na mnie.

-Pytałem, czy pójdziesz ze mną, na wesele mojej kuzynki?-Uśmiecha się.-Rozmawiamy o tym już od jakiegoś czasu.

-Hmmm...-Patrzę po innych.

Gabrielle kiwa lekko głową, a wujostwo patrzy tylko na mnie.

-No dobrze, pójdę.-Odpowiadam po chwili.-A kiedy?

-W następną sobotę.-Mówi.

-Okey.-Uśmiecham się i zaczynam znów rozkoszować się lodami.

Nie śmiejcie się, w domu dziecka takich rarytasów nie było.

-Chcesz iść na huśtawkę?-Pyta Nath, wstając od stołu.

Kiwam tylko głową na potwierdzenie i zaczynam iść za chłopakiem. Siadam na obiekcie, do którego szłam, a chłopak zaczyna mnie lekko bujać.

-Jak zginęli twoi rodzice?-Zaczyna rozmowę.

-Wiem tylko tyle, że był to wypadek i prawdopodobnie spowodowany przeze mnie i mojego brata.-Spuszczam głowę.

-Na pewno nie.-Zatrzymuje huśtawkę i zaczyna się do mnie zbliżać.

*Oczami Nathana*

Amy ma w sobie coś, przez co nie można jej nie lubić. Jednym słowem może sprawić, że będziesz szczęśliwy do końca dnia, a innym, że załamiesz się od razu. Jest na pewno wielką zagadką, którą ja chce rozwikłać. Chce ją poznać, chce zobaczyć, jaka jest naprawdę.

-Jak zginęli twoi rodzice?-Przerywam ciszę.

-Wiem tylko tyle, że był to wypadek i prawdopodobnie spowodowany przeze mnie i mojego brata.-Spuszcza głowę.

-Na pewno nie.-Zatrzymuje huśtawkę i zaczynam zbliżać się do niej.

Jej zielone oczy bacznie obserwują moją twarz. Składam lekki pocałunek na jej ustach, szykując się na cios. Jednak nic takiego się nie dzieje, za to dziewczyna oddaje pocałunek. Jej usta są takie pełne, miękkie, takie po prostu idealne.

Amy odsuwa się ode mnie i wybucha głośnym śmiechem, ja nie wiedząc, o co chodzi także zaczynam się śmiać, tak dokładnie bez powodu.

-Czyżbyś się zakochał?-Patrzy na mnie.

-No chyba nie.-Śmieje się.-Wolałbym zostać gejem.

Taka prawda, pocałowałem ją tylko dlatego, że jestem chłopakiem, a ona niezłą laską.

-To dobrze. Będę miała kolegę geja!-Wstaje i zaczyna biegać po ogródku, krzycząc przy tym, cytuje: ,,Nathan jest gejem!'.

Ruszam z miejsca i zaczynam ją gonić.

***

Po jakiś 30 minutach w końcu ją złapałem, jednak długo to nie trwało, bo moja kuzynka zabrała ją do swojego pokoju i niestety mnie tam nie wpuściły. Dlatego teraz siedzę w swoim pokoju, na sofie, oglądając jakiś film oraz popijając piwo.

*Oczami Amy*

Trochę zmęczyłam się tym uciekaniem, ale nie dane było mi odpocząć, po Gabrielle wzięła mnie do swojego pokoju, ponieważ stwierdziła, że musi zrobić porządki w szafie, a ja jej w tym pomogę.

Jej pokój jest urządzony w kolorze fioletowym, trzy ściany są w jaśniejszym kolorze, a jedna ma ciemniejszy odcień. Pod jedną ścianą stoi biurko, komoda i wielka szafa, na kolejnej ścianie jest łóżko, na przeciwko którego wisi telewizor. Na środku jest okrągły fioletowy dywan.

-To zaczynamy?-Pyta dziewczyna.

-Jasne.-Odpowiadam.

Gab otwiera szafę, a ja otwieram szeroko buzię. To nie jest szafa, tylko przejście do wielkiej garderoby, która jest może taka jak pokój, albo trochę mniejsza.

-Chyba sobie żartujesz.-Podchodzę do niej.-My tego do jutra nie zrobimy.

-Spokojnie.-Uśmiecha się i wchodzi do pomieszczenia. -Razem damy radę.

-taaaa-Wchodzę za nią.

Czas rozpocząć mekkę.

***
-A ta mała czarna?!-Krzyczę do niej.

-Nie nosze jej, ale weź ty przymierz, bo wydaje mi się, że będziesz w niej ślicznie wyglądać!-Odkrzykuje mi.

-Ale to później.-Mówię, bo wiem, że nie musimy do siebie krzyczeć.

-Weź teraz.-Blondynka wchodzi do przedziału, w którym ja jestem.

-Dobra.

Gab wychodzi, a ja ściągam swoje rzeczy i wkładam sukienkę. Podchodzę do lustra, patrze na siebie i stwierdzam, że nawet ładnie.

-I co?-Wychodzę z garderoby.

-Wow.-Słysze głos Natha.

-No, no, no wyglądasz bosko.-Blondyna podbiega do mnie.-Zazdroszczę Ci tych włosów.

-Nic specjalnego.-Uśmiecham się, a chłopak nadal skanuje mnie wzrokiem.

-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej.-Śmieje się razem z Gabrielle.

-Oki.-Wyciąga telefon i robi mi zdjęcie.-Mam teraz trzy twoje zdjęcia.-Uśmiech się łobuzersko.

-Jak to trzy?!-Wybiegam za nim.

-No wiesz...

****************************

(W galerii garderoba Gabrielle)

Hejka! Sklejka! Naklejka!
Powracam do was moje ludki!
Jak wam mijają wakacje?
Komentujcie :* oraz wyrażajcie swoją opinię :*
Miłego dnia! XXXX

ErysipelasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz