31.Panna Młoda.

81 7 8
                                    

Rozdział 31.

Miłego czytania! XXXX

,,Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając

o powód smutku, potrafi sprawić,

że znów wraca radość''

****************************

Przez całą drogę do lotnika, Nathan zachowywał się dość dziwnie. Nie patrzył na mnie, nie odzywał się, tylko co jakiś czas odpowiadał na zadawane mu pytania. Humor Gabrielle udzielił się również mi, więc my przynajmniej możemy się trochę pośmiać.

Nasze walizki stoją wypakowane na chodniku, który dzieli parking od niewielkiego lotniska. Jest ono praktycznie całe o szkolne, a na górze widnieje jakaś nazwa.

-No to jak, gotowa na podróż swojego życia?-Gabrielle chwyta mnie za rękę.

-Jasne, a ty Nathan?-Odwracam się do chłopaka, który stoi oparty o samochód.

Na oczach ma założone czarne okulary, a jego głowa obrócona jest w drugą stronę, nie zważając na to, podchodzę do niego i obracam jego twarz w moją stronę. Nie wydaje się z tego powodu zbytnio zadowolony...

-Nie wiem, co Ci jest, ale nie ignoruj mnie, bo masz swoje humorki.-Mówię, po czym szybkim ruchem zdejmuje jego okulary i z powrotem kładę dłonie na jego policzki.

-Amy puść mnie.-Chłopak łapie moje dłonie i ściąga je ze swojej twarzy.-Ja nie jadę teraz... Zobaczymy się niedługo.-Przerywa na chwilę i zaczyna wpatrywać się w moje oczy.- Bądź ostrożna.-Składa pocałunek na moim czole, po czym wsiada do samochodu i zamyka drzwi.

Jest to dosyć dziwne, w szczególności, że przed chwilą zachowywał się, jakby był na mnie obrażony, a teraz bez żadnego wyjaśnienia zostawia mnie na środku chodnika, z mnóstwem pytań w głowie. DZIWNE.

-Amy, choć już!-Blondynka chwyta mnie za rękę i ciągnie w stronę wejścia.

Tam przy kawiarence, która znajduje się naprzeciwko drzwi, stoi ciocia Nathana z jakąś dziewczyną, myślałam, że to ja biorę dużo rzeczy, ale każda z nich ma po trzy walizki. Ja się pytam, one lecą na wesele, czy przeprowadzają do innego kraju? Bo w tej chwili, to już naprawdę zwątpiłam. To może teraz wam coś powiem o tej dziewczynie, więc jest to niska, brunetka.... Włosy ma do ramion, założoną ma białą zwiewną bluzkę z rękawami, a do tego czarną spódnicę do ziemi, niby nic wielkiego, ale prezentuje się to bardzo ładnie.

-Halo!-Blondynka zaczyna machać mi przed twarzą.

-No idę ,idę.-Zaczynam ciągnąć za sobą walizkę i podchodzę do reszty.

Gab podbiega do swojej mamy, jednak ona spogląda na nią surowo, więc dziewczyna przytula nadal mi nieznaną dziewczyną.

-Dzień dobry.-Witam się.

-Witaj.-Odpowiada mi kobieta, po czym przejeżdża po mnie wzrokiem.

Jest to z lekka chamskie z jej strony, sprawia wrażenie, jakby sądziła, że jest idealna i nikt poza nią taki nie jest. Wkurza mnie takie nastawienie, no bo nikt nie jest pępkiem świata, a że kogoś nie stać na drogie rzeczy, buty i naszyjniki, to jest niby gorszy? Nie wygląd świadczy o człowieku, tylko jego charakter, to, jakie ma podejście do życia i do innych ludzi. Szczerze myślałam po tym, jak mnie przeprosiła, że naprawdę jest inna, jednak to tylko były chyba pozory...

-To, gdzie jest panna młoda?-Pyta Gabrielle.

-Powinna niedługo być.-Odpowiada Pani perfekcyjna.

Czuje się dziwnie, ponieważ ja mam na sobie krótkie, czarne spodenki z wysokim stanem, do tego czarną bokserkę i czerwoną koszulę w kratę, a dziewczyny wyglądają zupełnie inaczej... Już wiecie, jak wygląda tamta brunetka, to może powiem wam co ma na sobie ciocia Natha i Gab.

ErysipelasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz