20.Willa.

153 11 3
                                    

Rozdział 20.
Miłego czytania! XXXX
,,To smutne, kiedy osoby,
które dają Ci najlepsze wspomnienia,
stają się jednym z nich.''

********************************

-Bo mimo tego, że Cię nie lubię.-Uśmiechnął się.-To wiem, że mogę Ci zaufać.

Zgadzam się z nim, ponieważ czuje, jakbym go znała od lat, jednak coś nie pozwala mi się do niego zbliżyć i dlatego jesteś my tacy, obydwoje mamy podobny charakter. Każde z nas chce mieć racje i przez to nie możemy dojść do porozumienia.

-Zgadzam się z tobą-Śmieje się lekko.

Dalej już nikt się nie odzywa, leżymy i wpatrujemy się w niebo. Czarne niebo, chciałabym jeszcze kiedyś zobaczyć gwiazdy, które rozświetlają tę ciemność na górze, które dają nadzieje, że nie ma czego się bać i które dopełniają się z księżycem, tworząc razem całość.

***

Czuje lekki szarpnięcie za ramię, więc powoli otwieram oczy. Nathan siedzi i wpatruje się we mnie, dopiero teraz zauważam, że mam na sobie jego bluzę.

-Która godzina?-Pytam

-Po 3, trochę sobie pospałaś.

-Ojejku-Przecieram oczy.-Przepraszam.-Również siadam i otulam się szczelniej bluzą.

Ma taki przyjemny zapach, delikatny, a nie duszący. Mogę stwierdzić, że na pewno tanie nie były, ale Hej! Przynajmniej ładzie pachną.

Kurde znów uciekam od tematu.

-Muszę wracać.-Zaczynam schodzić z kamienia.

-Mieszkam niedaleko. Możesz przyjść do mnie.

-Dobrze, jak Pan uważa.

-Więc proszę iść za mną.-Schodzi z kamienia i rusza w stronę lasu.

Podążam za nim, przy okazji co chwile ocierając lub potykając się o jakieś gałęzie, lub korzenie. Jest ubrany w czarne spodnie, białą koszulkę, która idealnie opina jego nie za duże, ale i nie za małe mięśnie.

-Uprawiasz jakiś sport?-Przerywam ciszę.

-Tak, bieganie i piłkę nożną.-Mówi, ciągle idąc.

-Powiadasz, że piłkę nożną. Jaką drużynę lubisz najbardziej?-Pytam

-Oczywiście, że w tej, co gram.-Śmieje się.-A tak poza tym, to FC Barcelona.

-No to witaj w klubie.-Wyrównuje z nim kroku.

-Amy i piłka nożna?

-Tak.-Odpowiadam.

-No to nieźle.-Opuszczamy teren lasu i idziemy w znów nieznanym mi kierunku.

***

Nath zatrzymuje się przed ogromną bramą. Klika guziczek i zaczyna gadać przez niego jakiś facet, a po chwili brama się otwiera.

Moim oczom ukazuje się długa droga z kamieni, po bokach rosną drzewa z jakimiś kwiatami. Następnie z niczego wyrasta ogromna, biała willa, na samym środku ma duży balkon, a pod nim szklane drzwi, do których prowadzą z obydwóch stron schody. Widok całej posesji jest niesamowity, jednak dom wywołuje największe wrażenie.

-Ty tu mieszkasz?-Pytam.

-Nie pracuje, wiesz.-Śmieje się lekko i zaczyna wchodzić po schodach.

Ja nie wiedząc co mam robić, powtarzam tę czynność po nim. Czekam, aż chłopak otworzy drzwi, po czym wchodzimy do środka. Staje jak wryta.

Dom w środku jest jeszcze piękniejsza niż na zewnątrz. Jest uczymany w jasnych kolorach, na lewo jest ogromny salon z kominkiem, telewizorem, sofą, i szklanym stolikiem, który stoi na dywanie. Wychodzi się z niego na taras, także przesz szklane, duże drzwi. Po prawej stronie jest jadalnia i chyba jako jedyna, ma ciemne kolory, jest tam także ścianka oddzielająca od niej kuchnie. Od razu po wejściu rzuciły się długie, marmurowe schody, które są takie (Jakby to określić) okrągłe, że jak się po nich idzie, to trzeba tak zakręcać. Dziwne, jest to, że wszędzie nadal świeci się światło.

-Będziesz spała w pokoju gościnnym, dobrze?-Nath przerywa moje rozmyślania.

-Tak jasne, tylko nie mam w co się przebrać.-Mówię.

-Dam Ci jakieś rzeczy, rozgość się, a ja zaraz przyjdę.-I pobiegł na górę.

Idę do kuchni w celu napicia się. Podchodzę do srebrnej lodówki i wyjmuję z niej sok, odstawiam go na blat i zaczynam przeszukiwać szafki w celu znalezienia szklanki.

-Nathan! Znów się upiłeś?-Do kuchni wchodzi wysoka blondynka.-Yyy... Cześć.-Zaczyna się rumienić.

Jak już wspominałam, jest blondynką, dosyć wysoka i szczupłą. Ma duże, niebieskie oczy i pełne malinowe usta, na których gości uśmiech. Jej rysy twarzy są łagodne, a włosy sięgają jej do tali i są bardzo proste oraz w tej chwili lekko potargane.

-Przepraszam, jeżeli Cię obudziła.-Uśmiecham się.-Jestem Amy.-Podaje jej rękę.

-Miło mi, Gabrielle-Odwzajemnia uścisk ręki.-To raczej ja powinnam przeprosić, myślałam, że mój kuzyn się znów upił.-Podchodzi do jednej z szafek i wyjmuje szklankę.-Proszę.-Podaje mi ją.

-Dziękuję. Nathan poszedł po jakieś rzeczy dla mnie.-Śmieje się cicho.

-Dobrze. Dobranoc, mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy.-Mówi, po czym wychodzi z kuchni, w tym czasie co chłopak do niej wchodzi.

-Poznałaś już moją kuzynkę?-Pyta i kładzie rzeczy koło soku.

-Tak, jest bardzo miła.-Uśmiecham się i w końcu nalewam sobie soku.

-Także łazienka jest na samej górze, ostatnie drzwi na prawo.-Zabiera mi szklankę i bierze z niej kilka łyków.

Biorę rzeczy i kieruje się w wyznaczone miejsce. Korytarz na górze też jest jasny i ma 4 duże, białe, drewniane drzwi. Podchodzę do ostatnich i ciągnę za złotą klamkę, a co się okazuje? Oczywiście, że je się pcha... Mhhh jestem głupia.

Wchodzę do środka. Ukazuje mi się ciemny pokój z dużym łóżkiem, szafą, biurkiem i telewizorem, oraz są jeszcze jedne drzwi, więc podchodzę do nich i otwieram je (Teraz otwarły się za pomocą pociągnięcia). Łazienka jest także urządzona w ciemnych kolorach, dokładniej z czarnych oraz gdzie, niegdzie białych płytek. Na lewo jest ogromna wanna z hydro masażem, na lewo umywalka z dość sporym lustrem, a na środku stoi kibelek.

-I jak Ci się podoba?-Odwracam się do osoby mówiącej i...

************************************
Hejka! Sklejka! Naklejka!
Macie jeszcze jeden rozdział, za te 5 tysięcy! Proszę o komentarze, a szczególnie opinie.
Kocham was! XXXX

ErysipelasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz