4.Nawet Google Cię nie wyszukają.

452 30 10
                                    

Rozdział 4.

Miłego czytania!XXXX

,,Dobry gust jest lepszy niż zły gust,

niemniej zły gust jest lepszy niż brak gustu w ogóle.''

********************

*Rano*

Otwieram oczy i od razu tego żałuje, ponieważ kac daje o sobie wyznaki. Obracam się na bok i zdaje sobie sprawę, że mojego chłopaka nie ma obok mnie.Z lekka się wczoraj pokłóciliśmy, dokładniej o to, że sporo wypiłam i w ogóle, miał jakieś wąty. Byliśmy z Tomem i Magdą na imprezie, niedaleko, bo mój brat chciał uczcić moje 18-naste urodziny,a dokładniej opowiem, jak to było, więc...

*Wspomnienie*

Jest około 18, siedzę z Krystianem na sofie i oglądamy jakiś głupi fil, który nie ma sensu i pogubiłam się w nim na początku. Oglądanie przerywa pukanie do drzwi, więc wstaję z sofy i podchodzę do drzwi, łapię za klamkę, po czym ciągnę je w moją stronę. Przede mną stoi dwójka osób, których nie widziałam dawno.

-Amy!-Tom jako pierwszy rzuca mi się na szyje.-Jak ja za tobą tęskniłem.

-Ja też braciszku, nawet nie wiesz jak bardzo.-Przytuliłam go do siebie mocnej.

-A o mnie to już nie pamiętasz?- Piskliwy głosik przerwał naszą wspaniałą chwilę.

-Jakbym mogła.-Puszczam brata i przytulam się do przyjaciółki.

-Na takie powitanie właśnie liczyłam.-Śmiejemy się.

Gdy wszyscy są już w mieszkaniu, zamykam drzwi i wracam na sofę do mojego chłopaka.

-Może poszlibyście z nami do klubu, aby uczcić osiemnastkę mojej siostry?

-Jasne.-Mówię.-Ja bardzo chętnie, a ty Krystian?

-No nie wiem , nie chce mi się zbytnio.-Chłopak spogląda na mnie, lecz po chwili odwraca wzrok.

-No to nie, pójdziemy sami.-Podnoszę się z kanapy.-Magda masz jakieś ciuchy?-Pytam szatynki.

-Jasne...-Idzie za mną do sypialni.

*Koniec wspomnienia*

Nie chce mi się więcej wspominać, ale możecie się domyślić, co było dalej.Powiem w skrócie, że Krystian nie poszedł i o to się z nim pokłóciłam także, ale to mniejsza.

Wstaję z łóżka i idę do kuchni w poszukiwaniu tabletek, kupiłam je wczoraj na zakupach z Krystianem. Znajduję je w jednej z szafek, biorę jeszcze szklankę, do której nalewam wodę i połykam tabletkę, popijając ją wodą. Wkładam szklankę do zlewu, idę do salonu, podchodzę do mojej torby i wyciągam rzecz, kupione na wycieczce z kościołem do Rzymu, jak dobrze pamiętam. Są to krótkie, jeansowe spodenki oraz czarny crop-top z napisem ,,Non preoccuparti sii felice''*. Biorę jeszcze kosmetyczkę i idę do łazienki. Rozczesuję swoje włosy, po czym związuje je w wysoką kitkę, następnie ściągam piżamę (Długa bluzka Krystiana i majtki) i zakładam wzięte rzeczy. Myję zęby szczoteczką oraz nakładam lekki makijaż (czyt.tusz do rzęs). Ogarnięta wychodzę z łazienki, rzucam rzeczy od spania na torbę.

Rozglądam się za telefonem, leży na sofie. Biorę go do ręki i wybieram numer Krystiana.

1-Sygnał

2-Sygnał

3-Sygnał

4...

-Słucham?-W słuchawce rozbrzmiewa kobiecy głos.

-Gdzie jest Krystian?-Pytam.

-Przepraszam, nie może teraz podejść do telefonu.

W tle słychać jak mój chłopak mój coś do tej dziewczyny. Gdybym wiedziała, gdzie jest, dostałby od razu z liścia..

-Słuch mam jeszcze dobry i ty chyba też, więc posłuchaj... Daj mi go w tej chwili, bo inaczej was znajdę to tak Ci przyjebie, że nawet Google Cię nie wyszukają.- Mówię poważnym tonem.

Nastała cisza, która zaczyna mnie denerwować. Ja jestem miła, ale do czasu, do cholery gdzie on jest?

-Słucham?-Odzywa się chłopak.

-Nie interesuje mnie, gdzie jesteś, co robisz, a nawet z kim robisz, ale masz tu być góra za 10 minut i nie ma żanego, ale... -Rozłączam się.

Rzucam telefon na sofę i udaję się do kuchni, nalewam wodę do czajnika i stawiam na piecu, po czym odpalam gaz. Wyciągam kubek, nasypuje do niego kawy i opieram się o szafkę.

***

Siedzę na Sofię już od dobrych 30 minut, zdążyłam wypić kawę, a tego idioty nadal nie ma. Jednak ja nie jestem z tych dziewczyn, które będą siedzieć i czekać, aż Pan wielki łaskawie wróci do domu. Biorę kluczę i wychodzę z pokoju, zamykam drzwi i idę do windy. Klikam ten przycisk, aby przyjechała, a obok mnie staje wysportowany blondyn. Jest ubrany w długie czarne spodnie i szarą bluzę, która zakrywa mu twarz.

Drzwi otwierają się, a ja podnoszę wzrok, jednak był to zły pomysł. Stoi sobie tam ktosieg, który nie raczył zjawić się wcześniej.

-Możemy pogadać?-Wychodzi z windy.

-Idź sobie gadać z kimś innym, ja nie mam ochoty.-Wchodzę do wielkiej puszki.

Blondyn również do niej wszedł, drzwi zamykają się. Winda jedzie w dół, zatrzymuję się, a ja wychodzę z niej, jednak po chwili ktoś łapie mnie za nadgarstek.

-Jestem Nathan.-Blondyn z windy podaje mi rękę.

-Miło mi Amy.-Kojarzę go z kątś.

-Zgaduje, że tamten pajac, to twój chłopak?

-I się nie mylisz.

-Nie zasługuję na taką dziewczynę jak ty.-Chłopak przybliża się do mnie.-Jesteś niezła...

-Jesteś chory.-Wyrywam moją rękę i wybiegam z Hotelu.

Tak naprawdę nie wiem gdzie mam iść, nie znam tego miejsca w ogóle, jednak moje nogi same zaczynają iść przed siebie z tłumem ludzi, którzy się spieszą nie wiadomo do kąt. Korki na drodze, to raczej były tu codziennie i prawie przez cały czas. Przyglądam się wysokim budynkom, jednak jeden przykuwa moją uwagę. Nazywa się on L'amour i nie jest jakoś wielki, a nawet to raczej jest klub. Podchodzę do niego bliżej i widzę, że szukają pracownika. Nie czekając dłużej wchodzę do niego.

Za ladą stoi osoba, której mogłoby tu nie być, a jest nią....

*********************

,,Non preoccuparti sii felice''-Jest to po włosku, po angielsku to znaczy: Don't worry. Be happy.

Hejka! Sklejka! Naklejka!

Zła Ja.

Nie no.

Dziękuję za wszystkie komentarze oraz gwiazdki.

Też za wszystkie wasze wyświetlenia!!!!!!!!!!!

Więc... komentujcie dalej i gwiazdkujcie :*************************

Kocham was!!!!!!! XXXX

ErysipelasWhere stories live. Discover now