10.Jack.

295 24 5
                                    

Rozdział 10.
Koniecznie przeczytaj notatkę pod rozdziałem!!!
Miłego czytania! XXXX

,,Mistrzostwo często uchodzi za egoizm.''

*****************************************************

Miałam odejść, kiedy poczułam ucisk na nadgarstku, syknęłam z bólu.

-Puść.-Wyszeptuje.-To boli...

Próbuje wyrwać ręke, lecz nadal jej nie puszcza.Wiem, że nie da za wygraną, więc zaprzestaje swoich ruchów.

-Posłuchaj-Szepce mi na uch.-Nie pozwole, aby taka laska jak ty mnie upokożała. Nastepnym razem zastanów się co robisz.-Puszcza moją rękę.

Chce odejść,ale on znów mnie złapal. Tym razem oplata rękę w okół mojego brzucha.

-Nie...Nie dotykaj mnie! -Krzycze, ocieram łezke, która zleciała mi na policzki i ruszam przed siebie.

Wiem, że nie powinnam okazywać uczuć publicznie, ale nie wytrzymałam.Kiedy okazuje emocje, coś się zmienia.Każdym razem, gdy ktoś mnie tam dotknie powracają wspomnienia, lecz to temat nie na teraz. Poprawiam sukienke, nakładam na twrz uśmiech i kieruję się w stronę klientów.

-Dobry wieczór.-Mowię, do chłopaka siędzącego najbliżej mnie.

-Nie wiem czy taki dobry.-Odpowiada miękkim, aksamitnym głosem.

Jest to chłopak o długich, blond włosach, ma oczy koloru szarego. Założonaą ma białą bluzkę, czarne spodnie i czerwoną bluzę.Jego kontury twarzy są bardzo wyraziste, kilkudniowy zarost dodaje mu męskości, lecz sądze, że jest w moim wieku lub niewiele starszy.

-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej.-Śmieje się.

-Tsa, co podać?-Zajmuje się swoją pracą.

-Niech będzie wishi z colą.

Zabieram się za robienie napoju. Nie trwa to długo i już po chwili drink zostaje zrobiony.

-Jak masz na imię?-Pyta.

-Amy, a ty?-Odpowiadam, podając mu drinka,.

-Jack.

***

Nie widziałam już więcej chłopaka z którym rozmawiałam, bo po tym jak się przedstawił zniknął.Marco zamyka własnie lokal, Naathan sprząta stoliki, a ja szczerze stoje jak widły w gnoju*.

-Jeżeli chcesz to idż do domu.-Szef staje przedemną.

-Przepraszam, a co mogę zrobić?-Pytam.

-Mhh...Nie chce, abyś się pobrudziła, więc może pomóż Nathanowi.-Uśmiecha się i udaje do swojego biura.

Biorę do ręki szmatke i podchodzę do najbliższego stolika.Zaczynam go wycierać, lecz zauważam szklankę. Chwytam ją w rękę i mam zamiar odejść, lecz tracę równowagę i przygotowuję się na upadek, ale czyjeś silne ręcę chronią mnie przed tym.Jestem ,,przytulona'' do jego torsu, czuję oddech na szyji, lecz nie mam odwagi spojrzeć mu w oczy.

-Nigdy więcej nie założe wysokich butów.-Mruczę pod nosem.

-I także nie powinnaś.-Nath zaczyna się śmiać.

Pomaga mi wstać, gdy już stanęłam na nogi, zaczynam się także śmiać. Chłopak włącza muzykę i zaczynamy dokańczać, wcześniej przerwaną czynność.

***

Skończyliśmy właśnie do końca sprzątać, sięgam po torebkę i poszukuje telefonu. Wyjmuje go i naciskam przycisk odblokowywowywania.Jest godzina 3;30, a mam 12 nieodebranych połączeń ( 5 od Krystiana, 5 od Anny i 2 od Toma). No nic mówi się trudno, śmieje się pod nosem.

-To w cale nie jest śmieszne!-Słysze za sobą.

Nie wiem o co chodzi, no bo w końcu kto by wiedział, że akurat z tego? Po wypowiedzi stwierdzam, że głos należy do Nathana. Zaczynam się obracać, lecz nagle staje w miejscu, bo...

*************************

*Stoję jak widły w gnoju-Moja mama zawsze tak mówi, jak stoję i nic nie robię.

Hejka! Sklejka! Naklejka!

Słuchajcie wiem, że nie powinnam o to prosić, lecz chciałabym zoabczyć wasze komentarze. Mogą być dobre lub złe, abym mogła coś w swoim opowiadaniu zmienić, żebym wam się lepiej czytało. To by była także duża motywacja dla mnie, mam nadzieje, że chociaż nieliczne osoby by to zrobiły. Dziękuje bardzo za każde wyświetlenie!!! Kocham was :* XXXX

ErysipelasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz