- Może pomóc?  - uśmiechnął się, podchodząc do mnie bliżej.

- Skąd ja wiedziałam, że to Ty - zaśmiałam się ironiczne wciskając mu trzy siatki w ręce. Sobie zostawiłam te najmniejszą z chrupkami i słodkościami. Poszliśmy polną drogą, która była świetnym skrótem do mojego domu.

- Robisz domówkę? - spytał spoglądając w rzeczy, które znajdowały się w reklamówkach, kiwnęłam głową, modląc się żeby tylko nie postanowił się wprosić.

- Świetnie, akurat mam wolny wieczór.

- Nie zaprosiłam Cię - mruknęłam cicho, patrząc przed siebie.

- Nie martw się kochanie, wybaczam to przeoczenie - kompletny idiota! Przecież skoro tak mówię to może znaczyć tylko tyle, że nie chce aby przychodził. On i Adam na jednej imprezie to może zwiastować tylko totalną katastrofę. Bez toczenia zbędnej dyskusji doszliśmy do mojego domu. Był na tyle milusi, że wniósł zakupy do samej kuchni. Odłożył je na blat. Otworzył lodówkę niczym, byłby u siebie i wyjął sok. Odkręcił go i napił się od tak, nawet nie pofatygował się, żeby wyjąć szklankę - świnia! 

- Wpadnę z kumplami, o której mam być?  -zakręcił butelkę odkładając ją na blat.

- Najlepiej, żebyś w ogóle nie przychodził - rozpakowałam zakupy, odkręciłam się, a on już stał za mną. Nawet nie miałam jak przejść, bo jego ręce zakleszczyły mnie, opierając się po obu stronach blatu. Zdenerwowałam się nieco, na moich policzkach znalazły się dwa rumieńce. Na samo wspomnienie wcześniejszego wieczoru robiło mi się gorące, jego palce tam.

- Zrobiłem Ci tak dobrze, a Ty skarbie taka nie miła - musnął ustami moją szyję, a ja od razu odruchowo odchyliłam głowę do tyłu. Przygryzł lekko skrawek mojej skóry, a po chwili przyssał się do mojej szyi mocniej. Wiedziałam, że zostawi kolejny ślad, ale nie bardzo mnie to obchodziło. Skupiłam się w stu procentach na doznaniach jakie mi sprawiał, w moim brzuchu zaczęły szaleć przysłowiowe motyle. Czy ja się w nim zakochuje?! 

- To jak...o której? - mruknął tuż przy moim uchu.

- O dwudziestej - słowa mimowolnie ulotniły się z moich ust. Odsunął się, oddając mi tym samym przestrzeń, uśmiechnął się, puścił mi oczko i wyszedł, zabierając po drodze jabłko.

- Idiotka - walnęłam się ręką w czoło, gdy tylko usłyszałam huk zamykanych drzwi. Wyjęłam miski, plastikowe kubki i inne drobiazgi, które będą potrzebne. Cała impreza zaczynała się od dziewiętnastej. Mam nadzieję, że do dwudziestej Adam tak się upije, że nie zauważy Joe. Poszłam powoli się ogarniać, bo chowanie wartościowych rzeczy, przestawianie mebli, zgrywanie muzyki zajęło mi sporo czasu. Na ostatniej imprezie wyglądałam jak totalne gówno, dlatego postanowiłam tym razem zrekompensować wcześniejszą wpadkę. Wyjęłam z szafy małą czarną. Moja ulubiona sukienka, która idealnie opinała moje ciało. Może nie miałam super sylwetki, czyli brzucha przypominającego deskę, cycek rozmiaru dmuchanych poduszek powietrznych i nóg wyglądających jak dwa kije od szczotki, ale nie mogłam też narzekać na nadwagę. Miałam zaokrąglone biodra, w paru miejscach tłuszczyk, jednak czułam się dobrze. Wyjęłam czerwoną koronkową bieliznę i jedne z wyższych szpilek jakie miałam w domu. Mój wzrost wynosił lekko ponad sto sześćdziesiąt centymetrów, dzięki czemu mogłam pozwolić sobie na wyższe buty. Położyłam wszystko na łóżku, zabierając ze sobą do łazienki tylko bieliznę. Nie miałam wystarczająco dużo czasu na długą kąpiel, więc postawiłam na szybki prysznic. Wyszłam po piętnastu minutach. Ubrałam bieliznę i stojąc przed lusterkiem wyregulowałam brwi i zrobiłam dość mocny makijaż. Na koniec czerwona matowa szminka i lekkie fale swobodnie opadające na moje ramiona. Wyszłam i spojrzałam na zegarek.

- Cholera - zaklęłam jak zobaczyłam, że mam tylko dziesięć minut. Wciągnęłam sukienkę, starając się jak najmniej zepsuć włosy. Na sam koniec poprawiłam usta, prysnęłam się perfumami i wyszłam do salonu.

Głośna muzyka, dziesiątki ludzi, czyli standardowo impreza wymyka się spod kontroli.

- Postaw to idioto - wyrwałam z ręki jakiegoś chłopaka wazon, którego zapomniałam schować.

- Dems wyluzuj się - podeszła do mnie Ana podając mi kubek z trunkiem. Namawiała mnie sporo czasu, aż w końcu stwierdziłam, że ma racje. Niech się dzieję wszystko co chce, tyle czasu się szykowałam na imprezę, a nie po to, żeby być mamą moralną tych ludzi. Po pierwszym kubku, czułam się źle. Jednak z każdym kolejnym robiło się coraz lepiej.

- Chcesz? - jakiś chłopak spytał mnie podając mi coś na wzór papierosa. Byłam już tak wstawiona, że od razu się zgodziłam. Wzięłam skręta i zaciągnęłam się.

- Kurwa - zaklęłam kaszląc. Jak nic, to była trawka. Najgorszy, był pierwszy buch, a później było coraz lepiej. Zioło w połączeniu z wódką zdziałało cuda. Czułam się totalnie rozluźniona, a mój humor niebezpiecznie się poprawiał. Tańczyłam, śmiałam się jak opętana.

- Idę, idę albo lecę...taaak, lecę po wódeczkę - zaśmiałam się i poszłam do kuchni przeciskając się przez masę ludzi. Podeszłam do lodówki odpychając jakąś parę, która dosłownie pieprzyła się opierając o moją lodówkę. Wyjęłam z niej wódkę i jakąś popitkę.

- Skarbie wyglądasz niesamowicie - wymruczał ktoś do mojego ucha, ściskając moje pośladki.

- Odpierdol się - powiedziałam, odwracając się. Moim oczom ukazał się Joe. Na jego twarzy widniał wielki uśmiech. Wyglądał tak dobrze, tak cholernie dobrze.

- Nie ładnie się odzywasz - wziął ode mnie butelkę, podając ją przypadkowej osobie, która akurat przechodziła obok nas. Złapał mnie za uda pociągając do góry i sadzając na blacie. Sam stanął pomiędzy moimi nogami.

- Widać mi majtki - zaśmiałam się.

- Nie widać, zasłaniam je - wpił się w moje usta, uniemożliwiając mi powiedzenie czegokolwiek. Jęknęłam, gdy poczułam jego rękę w moich majtkach. Poruszał palcami coraz szybciej doprowadzając mnie do szaleństwa.

- Paliłaś trawkę - zaśmiał się, gdy oderwał się ode mnie. Kiwnęłam głową, również śmiejąc się. Przygryzłam wargę, czując niesamowitą rozkosz, która zalała moje wnętrze.

- Pieprz mnie - powiedziałam wprost do jego ust.

- Jesteś najarana i pijana Dems. Będziesz żałować - wyjął rękę z moich majtek.

-Pieprz mnie - powiedziałam ponownie i wpiłam się w jego usta. 



Hej!

I jak wam się podoba rozdział?

Waszym zdaniem pomysł z imprezą, był dobry?

Ahhh no i co teraz zrobi nasz biedny napalony Joe XD


Who's That Boy/Did You Forget ||D.LovatoWhere stories live. Discover now