Rozdział 2

48 5 0
                                    



„Hej, hej spokojnie" zaczyna nieznajomy. Prawdopodobnie reaguje w ten sposób na moje dziwne podrygi w celu uwolnienia się z jego objęć. Po chwili zaczyna docierać do niego o co mi chodzi i powoli mnie puszcza. Muszę jednak przyznać, że gdyby nie jego uścisk już dawno wylądowałabym na zimnej podłodze. Koordynacja ruchowa nie jest ostatnio moją dobrą stroną.

Powoli mój wzrok zaczyna przyzwyczajać się do światła. Zauważam coraz więcej elementów. Wąski korytarz, w którym się znajdujemy wypełniają rożnego rodzaju sprzęty, pudła. Gdzieś w kącie miga mi gitara.

Nagle ktoś mocno łapie mnie od tyłu. Moja ręka reaguje odruchowo, szybko zmierzając w stronę napastnika. Jednak jest on lepiej przygotowany ode mnie i bez problemu łapie ją w locie. Nie wydaje się sprawiać mu to najmniejszych trudności.

„Co ty tu robisz!? Wejście dla widzów jest od drugiej strony, nie powinno cię tu być, wychodzimy" Krzyczy po czym zaczyna mnie ciągnąć w stronę, z której przed chwilą przyszłam.

Powiem szczerze, nie podoba mi się jego zachowanie, jednak bezwiednie poddaje się przeciwnikowi, który jest ode mnie większy i silniejszy.

Przez głowę przebiega mi myśl: nie tym razem. Pojawiają się przebłyski innych wydarzeń. Taka sama ciemność. Zimno. Podobny mocny uścisk. Muszę walczyć. Moment przed tym jak zamierzam przejść od woli do czynów słyszę głos:

„Zostaw ją, pewnie pomyliła wejścia. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Zaraz zaprowadzisz ją na miejsce dla publiczności"

Czuje jak mocny uścisk powoli się rozluźnia. Odwracam się, aby podziękować swojemu wybawcy jednak ten już kieruje się w stronę pokoju po lewej.

„Do zobaczenia na koncercie" mówi z uśmiechem i przeszywa mnie swoim spojrzeniem. Drżę pod jego mocą.

Jedyne co mogę zrobić to uśmiechnąć się w odpowiedzi, gdy drzwi powoli się za nim zamykają a mnie znowu ogarnia ciemność.


Blue eyesTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang