Rozdział 19

5 0 0
                                    


Patrzyłam się na niego z rozdziawioną szczęką. Od dawna nie byłam tak wkurzona i zdziwiona jednocześnie. Zupełnie nie spodziewałam się, że ta rozmowa potoczy się w tą stronę. 

„Żartujesz sobie tak?"

„Jestem jak najbardziej poważny."

Zaczęłam się śmiać. W ten sposób nie śmiałam się od bardzo dawna. Szczerym, głośnym śmiechem, który rozbrzmiewał echem po pustym pokoju. Dan spojrzał się na mnie ze zdziwieniem. Chyba uznał mnie za niezrównoważoną psychicznie. W tym momencie zupełnie mnie to nie obchodziło. Spojrzałam się na niego, próbując złapać oddech. 

„Podjąłeś taką decyzję? No no ładnie, a pomyślałeś może o mnie. Że też mogę mieć jakieś zdanie? Na przyszłość, bo tak przewiduję dla nas wspólną przyszłość, to nie lubię jak ktoś podejmuje za mnie decyzje. A przede wszystkim takie. Pozwolisz, że od tego momentu to ja będę decydować co jest dla mnie najważniejsze. Myślałam, że przylot tutaj jest dla ciebie wystarczającym potwierdzeniem moich intencji, ale jak widać bardzo się myliłam. Myślisz, że nie wiedziałam tego wszystkiego wcześniej? Że jestem głupiutką fanką, która wierzy w bajki i opowieści o księżniczkach. Oczywiście, że wiedziałam, a przynajmniej przewidywała, że nie będziemy mogli spędzać całego czasu razem, że będziesz miał próby, koncerty i to wszystko. Bo mi nie o to chodzi, że nie poświęciłeś mi czasu, tylko o to w jaki sposób mnie traktowałeś, jak kogoś kogo tutaj nie chcesz. Teraz chociaż rozumiem tego powód. Ja nie narzekam, chce tak spędzać czas, skoro dla ciebie to jest ważne to i dla mnie jest. Będę cię wspierać najlepiej jak potrafię. Mam nadzieję, że to zaakceptujesz. Ale potrzebuję kogoś kto chce tego samego co ja, kogoś kto zaangażuje się w 100%, nie odwróci się i nie ucieknie jak tylko zrobi się trudniej. I powstrzyma mnie od tego samego."

Dan spojrzał mi się w oczy. Przez kilka chwil się nie odzywał. 

„Nie miałem pojęcia, że tak do tego podchodzisz. Przepraszam, masz rację to jak postąpiłem... nie powinienem. Po prostu bałem się ci to powiedzieć wcześniej. Nie odpuszczę, obiecuję."

Podszedł do mnie wolnym krokiem, jeszcze jakby trochę niepewny, czy może. Jego niebieskie oczy przeszyły mnie na wskroś. Wzięłam głęboki oddech i poczułam zapach jego perfum. Po chwili mnie przytulił. Cudownie było znaleźć się w jego ramionach. Powagę całej chwili zniszczył dźwięk telefonu dobiegający z jego kieszeni.

„To Kyle, nie musze odbierać."

Jednak Kyle tak nie uważał i dalej dzwonił. W końcu Dan nie mógł go już ignorować.

„Czego... Tak... nie wiem, zapytam. Tak... pa."

Rozłączył się i spojrzał na mnie z nieodgadnioną miną.

„Kyle pyta czy chcemy iść z nim i z chłopakami na imprezę. Jeśli jesteś zmęczona to nie musimy, możesz pójść spać."

„A ty wtedy pójdziesz?"

„Nie, nie mam ochoty na samotne wyjścia do klubu. Już nie."

„Nigdy nie byłam na imprezie w Nowym Yorku i może już nie będę miała okazji. Mimo iż padam ze zmęczenia to myślę, że jednak możemy pójść, chociaż na chwilę."

„Dobrze dam znać Kylowi. Wrócimy do pokojów się trochę ogarnąć i spotkamy się na dole za 20min?"

„Okej."

W ten właśnie sposób odbyłam z Danem pierwszą poważną rozmowę na temat naszej relacji. 

***

Po wejściu do mojego pokoju szybko pobiegłam wziąć prysznic. Wydarzenia dzisiejszego wieczora, koncert, następnie moja wizyta w hotelowym barze i ciężka rozmowa z Danem wciąż powoli zaczynały mnie przytłaczać. Liczyłam, że ciepła woda ukoi moje nerwy. 

Po wyjściu spod prysznica ubrałam się w czarną sukienkę do kolan z odważnie odkrytymi plecami. Dzisiejszej nocy postawiłam na lekki makijaż i związane włosy. Nie chciałam zakrywać moich gołych pleców. Ponieważ nie zabrałam ze sobą szpilek miałam kłopot z wyborem butów, który ograniczał się do białych adidasów i czarnych, ciężkich botków. Postawiłam na te drugie. Chociaż będzie mi wygodnie. Do tego złota bransoletka i kolczyki i byłam gotowa. Wciąż pamiętałam moją ostatnią wizytę w klubie. Miałam nadzieje, że tym razem, z Danem przy boku wszystko będzie inaczej. 

***

W klubie było chyba z milion ludzi a drugie tyle czekało przed wejściem. Dobrze, że chłopcy zostali wpuszczeni bez kolejki bo w innym wypadku moglibyśmy tam stać do rana. Kyle poszedł zamówić drinki a reszta z nas znalazła wolne kanapy do siedzenia. Od momentu gdy weszliśmy do klubu zauważyłam na sobie spojrzenia paru facetów i cieszyłam się, że jestem tutaj z Danem bo w innym wypadku pewnie już bym wyszła. Moja czarna sukienka, mimo iż w porównaniu z  kreacjami innych dziewczyn zakrywała dużo więcej niż one, i tak sprawiała, że czułam się dziwnie i nieswojo. Miałam świadomość, że poziom mojego napięcia zaczyna niespokojnie rosnąć i miałam nadzieję, że Dan nie zauważy mojego dziwnego zachowania. Na szczęście wrócił Kyle i mogłam zająć się swoim drinkiem licząc, że on zrobi to samo.

Paru chłopaków zauważyło swoich znajomych i poszli się do nich przywitać a Dan zaczął rozmawiać z siedzącym po jego lewej stronie Willem, wykorzystał to Kyle, który przysiadł się do mnie.

„Czyli jesteście razem?"

Zakrztusiłam się drinkiem. Nie wiem jak mu się zawsze udaje rozpocząć rozmowę od najbardziej niewygodnego dla mnie tematu. Jakby czytał mi w myślach.

„Nie jesteśmy."

„Ale przecież mieliście sobie wszystko wyjaśnić?"

„I tak zrobiliśmy, ale to nie znaczy, że jesteśmy razem."

„Czyli możecie się spotykać z innymi ludźmi."

Zaczęło mnie zastanawiać czemu jest taki dociekliwy, przecież może porozmawiać o tym z Danem.

„Nie wiem, nie poruszaliśmy tego tematu. Może porozmawiamy o czymś innym, w końcu jesteśmy na imprezie."

„Masz racje, skoro to impreza to może lepiej chodźmy zatańczyć."

Wstał i wyciągnął do mnie rękę. Nie wiedziałam czy mam powiedzieć o tym Danowi, który był zajęty rozmową z kolegą. Nie chciałam, ale sytuacja między nami dopiero zaczęła się prostować i nie chciałam dawać mu kolejnych powodów do zmartwień. Spojrzałam się więc na niego pytająco na co on kiwnął mi głową. Kyle widząc tą niemą rozmowę prychnął drwiąco i poszedł w stronę parkietu. Zaraz do niego dołączyłam i zniknęliśmy w tłumie tańczących. Byłam bardzo ciekawa czy okaże się dobrym tancerzem i nie zawiodłam się, poruszał się lekko i nie starał na siłę mnie prowadzić co zresztą bardzo mi odpowiadało. Nigdy nie lubiłam kiedy facet przejmował kontrolę w tańcu tak samo jak w każdym innym aspekcie życia. Piosenki szybko mijały a my bawiliśmy się świetnie, czasami dołączali do nas znajomi Kyle'a. Po jakimś czasie przyszedł także Will więc myślałam, że Dan również do nas dołączy, ale cały czas siedział na kanapach i robił coś na telefonie albo rozmawiał ze znajomymi. Pomyślałam, że lepiej będzie jak zejdę z parkietu i do niego wrócę, tak też zrobiłam.

„Jak się bawisz?"

„Świetnie, muzyka idealnie pasuje do tańca."

„Odkąd poszłaś na parkiet cały czas się uśmiechasz, cudownie cię widzieć w takim stanie, powinnaś się częściej uśmiechać."

„To dlatego, że uwielbiam tańczyć, mogłabym tak spędzić całą noc." westchnęłam. Mógłbyś do mnie dołączyć. 

"Chyba nigdy nie widziałaś mnie jak tańczę. Nie chcesz tego doświadczyć."

"Uwierz mi, widziałam." odpowiedziałam z uśmiechem. "Ale ten wieczór stanie się lepszy jeśli ze mną pójdziesz" powiedziałam, wyciągając do niego dłoń. On nieśmiało ją złapał i poszedł ze mną. 

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Sep 23, 2020 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

Blue eyesDonde viven las historias. Descúbrelo ahora