Rozdział 9

30 4 0
                                    


Gdy wyszłam zza rogu budynku zauważyłam, że na schodach przed klatką ktoś śpi. „No super, teraz nawet nie wejdę do mieszkania." Po chwili jednak mężczyzna poruszył się, a ja rozpoznałam jego twarz. Jedyne co mi się cisnęło na usta to siarczyste przekleństwo. Podejrzewam, że on zareaguje tak samo jak tylko mnie zauważy.

„C., C., obudź się" zaczęłam lekko nim potrząsać.

„A. To ty? Już myślałem, że coś ci się stało. To w sumie jedyne wyjaśnienie dla tego, że mnie tutaj zostawiłaś."

„Przepraszam, tak bardzo przepraszam."

„Wejdźmy do środka, przyda mi się ciepła kąpiel po nocy spędzonej pod drzwiami twojego mieszkania. Potem mogę posłuchać jakie masz dla mnie wymówki."

Podczas gdy C. brał kąpiel ja podłączyłam telefon do ładowarki i poszłam zrobić nam herbatę. Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącego SMSa.

Dziękuję za dzisiaj. Dan.

4 słowa. Proste. A sprawiły, że uśmiech nie zejdzie mi z twarzy do końca tygodnia.

„Czemu się tak szczerzysz? Wymyśliłaś jakąś dobrą wymówkę?" w drzwiach niespodziewanie pojawił się C.

„Nie muszę nic wymyślać, po prostu powiem ci prawdę a ty w swojej wielkoduszności mi wybaczysz." Odpowiedziałam i minęłam go w drzwiach. „Chodź, bo herbata ci wystygnie."

„To mów jak było? Poszłaś na randkę i zapomniałaś o biednym koledze?"

„Nie... mówiłam ci, że idę na koncert. Poznałam tam kilku fajnych ludzi i potem wyszliśmy na miasto. Telefon mi się wyładował i nawet nie miałam jak godziny sprawdzić." Nie wiem czemu nie powiedziałam mu prawdy. Chyba dla mnie samej było to zbyt irracjonalne, bałam się trochę, że mi nie uwierzy. Sama bym sobie nie uwierzyła. Jednocześnie byłam przerażona jak dobrze idzie mi kłamanie.

„Zresztą, czy nie miałeś przyjechać z lotniska o 5 rano?"

„Nooo tak."

„A ja przyszłam do domu koło 5.15... nie wpędzisz mnie w poczucie winy." Zaśmiałam się to mówiąc. C przez całe czas próbował na mnie takie sztuczki, w końcu udało mi się go przechytrzyć.

„Chyba oboje jesteśmy okropnie zmęczeni. Twój pokój już czeka gotowy, zostawiłam ci pościel na łóżku, dobrej nocy."

****

Przez kolejne dni praktycznie nic się nie dzieje. To znaczy nic znaczącego. Dni mijają mi tak jak zwykle. Różnicą jest to, ze teraz mam koło siebie C, który bardzo mi pomaga. Ponownie otwieram się na ludzi. Dzięki niemu zaczynam się czuć tutaj coraz swobodniej. Prawie jak w domu. No właśnie prawie. Widzę jak C często stara się mnie rozśmieszyć, sprawić że nawet najprostsze czynności nabiorą innego znaczenia. Zazwyczaj mu się udaje. Wybucham wtedy gromkim śmiechem. Nie wie tylko jednego, że przez ten cały czas bardzo dobrze nauczyłam się udawać, ze śmieją się tylko moje usta nie oczy. Że w nocy moja poduszka jest cała mokra od łez. 

Blue eyesWhere stories live. Discover now