Rozdział 11

33 5 0
                                    

Do domu wróciłam późno w nocy. Zajrzałam do pokoju C, ale go nie było, musiał gdzieś wyjść ze znajomymi. Zdecydowałam, że zanim otworzę kopertę wezmę odprężającą kąpiel. Po mojej głowie krążyło mnóstwo myśli. Miałam nadzieję, że woda je zmyje i da mi trochę wytchnienia.

Po kąpieli zrobiłam sobie herbatę i z mokrymi włosami usiadłam na łóżku. Wzięłam do ręki kopertę. Nagle wydała mi się niemożliwie ciężka. Ręce zaczęły mi się trząść. Wzięłam głębszy oddech żeby się uspokoić i powoli ją otworzyłam.

Bilet. Na koncert. W Nowym Yorku. Dwa bilety na samolot. Na moje nazwisko.

Pierwsza myśl? Że chyba oszalał. Nie mogę polecieć do Nowego Yorku.

Druga myśl? Że mogę. A co więcej, że chcę.

W głowie rozpoczęła mi się walka pomiędzy nimi dwoma. Teraz zrozumiałam co Dan miał na myśli kiedy mówił, żebym się poważnie zastanowiła. To nie było tylko zaproszenie do Nowego Yorku. W ten sposób miałam potwierdzić, że chcę go w swoim życiu. Albo nie chcę.

Po chwili usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Szybko schowałam kopertę i bilety pod poduszkę.

„A! Jesteś w domu? Ubieraj się, idziemy na imprezę!"

Początkowo chciałam odmówić, ale wiedziałam, że jak tylko zostanę sama spędzę cały wieczór na myśleniu co mam zrobić. Szybko wysuszyłam włosy, ubrałam spodnie z wysokim stanem, zwykłą koszulkę, zrobiłam lekki makijaż i wyszłam. Dzisiaj w nocy nie chciałam myśleć o białej kopercie schowanej pod poduszką.

***

W klubie było bardzo gorąco. Ludzie skakali w rytm muzyki. C wypatrzył w tłumie naszych znajomych i ruszył w ich kierunku. Przywitaliśmy się ze wszystkimi. Zauważyłam, że przyszła G., koleżanka C., która bardzo mu się podoba. Od zawsze pomagaliśmy sobie w takich sytuacjach, więc podeszłam do niej i zaczęłam wychwalać mojego przyjaciela. Chyba podziałało, bo gdy do nas dołączył G. poprosiła go do tańca. Odprowadziłam ich wzrokiem. Cieszyłam się z mojego małego sukcesu. Niestety to oznaczało, że zostałam sama na parkiecie. Moi znajomi poszli do baru, na co ja nie miałam ochoty więc usiadłam na kanapach w kącie. Po jakimś czasie przysiadł się do mnie nieznany mi mężczyzna.

„Taka ładna i sama?"

Myślałam, że faceci używają takich tekstów tylko w Polsce, niestety się pomyliłam. Rzuciłam mu zabójcze spojrzenie. Niestety nie podziałało. Mężczyzna dalej mówił. Nie miałam ochoty go słuchać. Próbował dotknąć mojej ręki. Zerwałam się z kanapy jak oparzona. Nagle nie mogłam oddychać. Szybko znalazłam C. powiedziałam mu, że wychodzę i wybiegłam na zewnątrz. Zaczęłam spazmatycznie łapać powietrze. Przed oczami miałam ciemność. Poczułam czyjąś dłoń na moich plecach. Myśląc, że to mężczyzna z kanapy zamachnęłam się z całej siły żeby go uderzyć. Chybiłam. Na szczęście, ponieważ okazało się, że to C, który zaniepokojony moim stanem wybiegł za mną.

„Co się stało?"

„Nagle poczułam się źle. Przepraszam C., ale wrócę już do domu."

„Odprowadzę cię."

Gdy znalazłam się z powrotem w bezpiecznych ścianach mojego mieszkania ponownie wzięłam kąpiel, tym razem żeby zapomnieć o łapskach tego mężczyzny i położyłam się do łóżka. Nie myślałam już o kopercie.

Blue eyesWhere stories live. Discover now