Rozdział 15

10 0 0
                                    

Biegałam właśnie po lesie, mijając ogromne kwiaty które rozmiarem bardziej przypominały budynki niż rośliny, a ich różnokolorowe kielichy uginały się pod naporem nektaru, prawie dotykając ziemię. Co dziwne zupełnie nie wywoływało to we mnie zdziwienia. Dopiero cichutkie pukanie do drzwi sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać co się dzieje. Ironicznie to właśnie ten dźwięk wzbudził we mnie największe zaskoczenie. Nagle odgłos stał się jeszcze bardziej wyraźny, a ja otworzyłam oczy. No tak, to był tylko sen. Chwyciłam za szlafrok i niemrawo zeszłam z łóżka. Rzuciłam spojrzenie w lustro, siano na głowie, podkrążone oczy. Wyśmienicie. Otworzyłam lekko drzwi tak, aby nie widać było mojej sylwetki. Stał za nimi nieznany mi mężczyzna, zauważyłam jednak, że jest ubrany w strój obsługi hotelowej. 

„Dzień dobry, room service, zaspała pani na śniadanie, dlatego zgodnie z poleceniem dostarczam je pani do pokoju."

Zaspałam. No po prostu świetnie. Zapomniałam wczoraj nastawić budzik więc powinnam przewidzieć, że takie coś się stanie. Bez budzika mogę bez problemu spać do 13. Teraz pewnie też bym spała, gdyby nie kelner.

Wpuściłam go do środka i podziękowałam za fatygę. Zastanowiłam się nad jego słowami według, których otrzymał polecenie, żeby tutaj przyjść.  Zapytałam go o to.

„Jeden z naszych gości poinformował, że przyjechała pani bardzo późno w nocy i dlatego nie będzie obecna na śniadaniu. Kazał też przekazać, że za godzinę przyjdzie po panią do pokoju. Czy w czymś jeszcze mogę pomóc?"

Podziękowałam i wypuściłam go z pokoju. Jedzenie wyglądało przepysznie, ale pomyślałam, że skoro Dan dał mi tylko godzinę najpierw wezmę kąpiel i umyję włosy. Na szczęście nie miałam problemu z wyborem ubrań, ograniczona pojemnością bagażu podręcznego już w Hiszpanii dokładnie obmyśliłam co ze sobą zabiorę. Dan uprzedził mnie, że może być tu zimniej niż w Madrycie dlatego zdecydowałam się na dżinsy z wysokim stanem, których nogawki lekko podwinęłam, do tego brązowe, zamszowe botki i biały sweter. Do tego lekki makijaż i byłam gotowa. Pozostało mi tylko zjedzenie tego co przywiózł kelner. Szczerze mówiąc, żołądek tak ściskał mi się ze stresu, że byłam pewna, że niczego nie przełknę, nie chciałam jednak aby podczas spotkania z Danem było słychać mój burczący brzuch. W między czasie sprawdziłam godzinę w Madrycie. Musiałam przecież dalej podtrzymywać farsę, którą grałam przed C i napisać do niego jak dobrze bawię się z Giną.

Po jakimś czasie ponownie usłyszałam pukanie do drzwi, tym razem o wiele mniej śmielsze niż poprzednio. Podeszłam do drzwi, wzięłam głęboki oddech i powoli je otworzyłam.

Dan. Z miną chyba jeszcze bardziej przestraszoną niż moja. Nie widzieliśmy się kilka tygodni i żadne z nas nie wiedziało co zrobić. W końcu on nachylił się w moją stronę, a ja odskoczyłam. Spojrzał się na mnie zdziwiony. Dopiero jak wytłumaczyłam mu, że w Polsce mamy takie przesąd, żeby nie witać się przez próg roześmiał się głośno, wszedł do pokoju i złapał mnie w niedźwiedzim uścisku.

„Właśnie za taką tobą tęskniłem." Wyszeptał mi do ucha.

Dobrze, że dalej mnie przytulał i nie zobaczył wielkiego uśmiechu i jeszcze większego rumieńca na mojej twarzy.

Moment później zaczęłam wyswobadzać się z jego ramion. Nawet jeżeli go to zdziwiło mnie dał tego po sobie poznać.

„Jesteś gotowa? Niestety mamy wolne tylko parę godzin zanim będę musiał jechać na próbę dźwięku."

Dan już wcześniej uprzedzał mnie, że nie będzie mógł poświęcić mi całego czasu swojego czasu podczas dzisiejszego dnia z powodu wieczornego koncertu.

Blue eyesDove le storie prendono vita. Scoprilo ora