Część 26

2.2K 131 0
                                    

Chodziliśmy chodnikiem z nadzieją, że będzie to spokojny spacer, lecz wtedy pojawił się on... samochód. Czarne BMW omal nas nie potrąciło. Na szczęście ja i Ross odskoczyliśmy, a samochód skręcił w drugą stronę. Zatrzymał się na poboczu, mężczyzna opuścił auto i podbiegł do nas. Podnieśliśmy się z ziemi. 

- Jezu! Nic wam nie jest?- spytał przerażony.

- Nie, nic. Trochę się zestrachaliśmy tylko.- zaśmiał się Ross.

- Na pewno? Nie uderzyliście się w nic? Nic was nie boli?-pytał szybko.

- Nie, jest okej- zapewniłam go.

- Uf, dzieciaki... tak bardzo was przepraszam. Śpieszę się po prostu, moja żona rodzi!- wysapał.

- To jedź pan do żony!- zaśmiał się mój chłopak.

- Dobra, lecę. Pa dzieciaki!- pobiegł do samochodu i odjechał.

- Żyjesz?- spytał mnie Ross, śmiejąc się lekko.

- Nie, umarłam, wiesz?- spojrzałam na niego z przymrużonymi.

- Też cię kocham- cmoknął mnie w czoło. 

- Na zawsze?- spytałam patrząc mu w oczy.

- Na zawsze- pokiwał głową, nachylił się i pocałował mnie.

Po zjedzonym obiedzie rozłożyliśmy się na kanapie i oglądaliśmy film. Po jakiejś połowie filmu, musiałam zastopować i dorobić popcornu. Spoza hałasującej mikrofali usłyszałam głośnie i gniewne 'kurwa'. 

- Ross? Coś nie tak?- poszłam do salonu.

- Nie tak? Wszystko jest nie tak!- warknął mocno zdenerwowany.

- Um... O co ci chodzi?- spytałam, bałam się, że coś zrobiłam i nawet o tym nie wiem.

- O tą głupią Vanessę, nie daje mi spokoju. Ciągle mówi, że jest twoją siostrą i przed chwilą dostałem od niej smsa, napisała, że ma dowody na to.

- Dowody?- zaśmiałam się kpiąco- To niech przyjedzie i pokaże te swoje 'dowody'- zrobiłam w powietrzu niewidzialny cudzysłów.

- Ty tak serio?

- No, skoro ma dowody, to niech je pokaże, tak? I tak wiadomo, że się ośmieszy.

- Może i racja. Dajmy jej zabłysnąć- zaśmiał się.

Dwadzieścia minut później siedzieliśmy we trójkę na kanapie.

- Proszę- podała mi jakąś kartkę. 

Rozłożyłam ją i spojrzałam na brunetkę.

- Co to jest?- spytałam.

- Moja biologiczna mama dała pani w domu dziecka, żebym to przeczytała jak będę starsza. Znalazłam to wczoraj, mama o tym zapomniała. Przeczytaj, wszystko się wyjaśni.

- Okej- powiedziałam i zaczęłam czytać, Ross też czytał.

Kochana Vanesso

Skoro masz tą kartkę i czytasz ten list wiesz, że jesteś adoptowana. Nie wiemy ile masz teraz lat, ale mamy nadzieję, że przez całe swoje życie byłaś i jesteś szczęśliwa. Mamy nadzieję, że nie masz nam za złe, że nie utrzymujemy z Tobą kontaktu. Chcieliśmy, abyś była szczęśliwa. My nie mogliśmy ci tego zapewnić. Nie mieliśmy pieniędzy. Tata próbował znaleźć pracę, ale mu to nie wychodziło. Musieliśmy cię oddać zaraz po porodzie, choć... wcale tego nie chcieliśmy. Nie wiemy co kto powiedział ci na nasz temat i czy w ogóle powiedział... Wiedz po prostu, że nie jesteśmy tak źli, jak  z pewnością myślisz. Zawsze będziemy o tobie pamiętać i Cię kochać. Twoi rodzice, Ellen i Damiano Marano

- Okej... jest podpis jej rodziców, ale skąd mamy wiedzieć, że ten tekst nie jest podrobiony?- spytał Ross.

- Babcia wspomniałaby mi, gdyby rodzice musieli oddać dziecko- stwierdziłam.

- Nie wiem... list na pewno nie jest podrobiony. Czemu bierzecie mnie za jakąś wariatkę? Nie jestem nią. Chcę po prostu udowodnić ci, że naprawdę jestem twoją siostrą. 

- Cześć dzie... O, mamy gościa. Kim jest ta młoda dama?- spytała babcia, która weszła dopiero co do domu.

Ross wziął od niej reklamówki pełne jedzenia i innych rzeczy potrzebnych do życia i zaniósł je do kuchni.

- Jestem Vanessa- powiedziała dziewczyna wstając.

Babcia podała jej rękę i przedstawiła się.

- Dobra, idę. Nie będę wam przeszkadzać.

- Właściwie to... mogłabyś pomóc nam coś wyjaśnić- powiedziałam patrząc na Vanessę, wyglądała na spokojną. 

- Tak? Jakiś problem macie?- usiadła na miejscu Rossa, który ustąpił jej miejsca i stał obok niej.

- I to wielki- powiedział wzdychając.

- Więc słucham.

- No więc...- opowiedzieliśmy jej o co chodzi, a ona zamarła, otrząsnęła się i zaczęła płakać.

________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Cóż no... dalsze losy bohaterów jutro :*

KujonkaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang