część 3

5.6K 266 34
                                    

Gdy wsiadałam do autobusu czułam ogromny stres. Usiadłam na swoim stałym miejscu, głowę o szybę i zamknęłam oczy.

Słyszałam jak znajomy głos kupuje bilet.

Ktoś usiadł obok mnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam lekko uśmiechniętego Rossa.

- Cześć.- powiedział.

- Hej.- odpowiedziałam cicho.

- Co tam? Jak tam?

- Umm... Dobrze?- mój głos zabrzmiał jakbym była zirytowana, a tego nie chciałam.

- Kurde, już coś zjebałem? Kurwa...

Serio? On też przeklina? W ogóle.... czego ja się spodziewałam chłopak 16 czy tam 17 lat na 100% będzie przeklinać. 

- Nie, nie... Ja tylko....  to tak jakby niechcący.

- Niechcący...- zaśmiał się życzliwie- Okej.

Reszte drogi nie odzywaliśmy się do siebie. Wysiedliśmy na przystanku i poszliśmy do szkoły. Jak zawsze przed pierwszą lekcją nie wiedziałam co ze sobą zrobić i gdzie pójść. Poszłam do łazienki i umyłam ręce. Spojrzałam w lusterko.

Wow, jaka ja brzydka.- pomyślałam.

- Nieprawda.- usłyszałam głos Rossa.

Powiedziałam to na głos?

Odwróciłam się. Stał w drzwiach, więc nie mogłam go widzieć w lustrze.

- Hejj....- zmieszałam się.

- No hej.- dziwne... tym razem nie był uśmiechnięty.

- To dziewczęca łazienka, gdybyś nie zauważył, Ross. - warknęła wychodząca z kabiny Marika, moja prześladowczyni.

Z mokrymi jeszcze dłońmi szybkim krokiem opuściłam łazienkę. Wolałam nie oberwać przezwiskami w obecności Rossa. Wydaje się być trochę dziwny. Wczoraj był wesoły, dzisiaj już nie... W ciągu tych dwóch dni nie założył nic kolorowego, nie mówię, że powinien nosić zielone spodnie, czerwoną bluzkę i tak dalej, ale w ciągu tych dni nie miał na sobie innego koloru niż czarny. Ale cóż... pewnie ma taki styl. Mam tylko nadzieje, że nie okaże się kolejnym 'bad boy'em'. 

- Laura? Poczekaj!- wołał za mną.

Zatrzymałam się i odwróciłam do niego.

- Czemu uciekasz?- spytał.

- To skomplikowane, czemu ty jesteś smutny?

- Co? Emm... ja nie jestem smutny.- wymusił uśmiech. 

- Mhmm...- mruknęłam.

- Pójdę już, Calum pewnie już jest.- poszedł sobie.

Usiadłam na ławce. Zaraz zadzwoni dzwonek i nie będzie mi się nudzić. Szczerze mówiąc wolałabym, żeby Ross nie wiedział, że jestem kujonką. Wtedy nie bałabym się, że i on będzie mnie gnębić. Chciałabym, żeby okazało się, że nie będzie, bo wydaje się być naprawdę fajnym chłopakiem. Do tego jest przystojny. Ma ślicznie ścięte blond włosy.

Moje myśli przerwał dzwonek na lekcje.

Wstałam z ławki i poszłam na lekcje. Jak zwykle usiadłam na pierwszej ławce, sama. 

- Przepraszam?- do klasy weszła pani pedagog.

Wzrok wszystkich skupił się na niej.

- Mogłabym prosić na dosłownie 2 minuty Rossa Lyncha?- skierowała pytanie do nauczyciela.

- Oczywiście.- powiedział życzliwie uśmiechnięty.

Ross wyszedł z klasy wraz z panią pedagog.

Ciekawiło mnie czemu pani pedagog poprosiła Rossa, ale nie chciałam być wścibska, więc postanowiłam, że nie będę się go o to pytać. Skupiłam się na lekcji. Po chwili Ross wrócił i zajął swoje miejsce.

Po lekcji poszłam do biblioteki i wypożyczyłam sobie książkę.

Kolejną lekcją była historia. Pani zrobiła nam kartkówkę, pewnie dostanę piątkę, nie wiem. Poszło mi całkiem dobrze. 

Następna była matematyka. Dostałam pięć z odpowiedzi.

Po siedmiu lekcjach mogliśmy wrócić do domu.

- Wracasz też autobusem?- spytałam Rossa.

- Taak, ale dopiero za godzinę.

- Aha, okej.- powiedziałam i wyszłam ze szkoły.

Wróciłam do domu i odrobiłam prace domową. Usiadłam przy swoim fortepianie w pokoju, w którym trzymamy instrumenty. Zaczęłam grać.

KujonkaWhere stories live. Discover now