część 11

3.5K 205 4
                                    

- Ten tydzień był wyjątkowo długi.- powiedziałam do Daisy, kiedy szłyśmy do szatni przebrać się na wf.

- Taaa... ale jeszcze tylko twój ulubiony przedmiot i do domu.- zażartowała.

- Tjaa... Nie mam pojęcia jak ja to przeżyję. Do tego mamy z chłopakami.- westchnęłam niezadowolona. 

Weszłyśmy do szatni i zaczęłyśmy się przebierać. Słuchałam rozmów dziewczyn.

- Taaa... Ross jest uroczyyy.- powiedziała Marika- Chciałabym, żebyśmy ćwiczyli dzisiaj w parach, pewnie by mnie poprosił.- była bardzo podekscytowana. Poczułam się trochę zazdrosna, ale postanowiłam udawać, że mnie to nie obchodzi. Wyszłam po kilku dziewczynach. Na ławce siedziała Marika z Rossem. Rozmawiali. Zignorowałam ich i usiadłam na ławce naprzeciwko. Patrzyłam się na swoje dłonie. Moje zajęcie przerwał siadający obok mnie Ross. Spojrzałam na niego, a potem na jego dłonie trzymające moje. Przekrzywił jeden kącik ust w leniwy uśmiech. Puścił moje ręce. 

- Mamy ćwiczyć w parach, będziesz ze mną?- spytał patrząc mi w oczy.

- Ymm...- zmieszałam się.

- Proszę?- zrobił słodką minkę.

- Ymm... no okej.- zgodziłam się.

- Super.- powiedział lekko uśmiechnięty i poszedł do chłopaków. 

Marika patrzyła na mnie wściekła. Odwróciłam od niej wzrok. Chwilę później byliśmy już ustawieni w linii na sali gimnastycznej. Na rozgrzewkę biegaliśmy 3 minuty. Ja oczywiście po około minucie byłam zmęczona. Ross zaczął biec obok mnie.

- Co tam?- spytał.

- A nic.- odpowiedziałam.

- Okej.- powiedział i przyśpieszył.

Po bieganiu mieliśmy kilka rozciągających ćwiczeń i na tym skończyła się rozgrzewka. Pan dał nam piłkę do kosza i pokazał kilka ćwiczeń, które mieliśmy zrobić. Nie wszystko mi wychodziło, ale ignorowałam to. Rossowi szło całkiem dobrze.

Na drugiej lekcji pan od wf powiedział:

- Dobrze to teraz w wybranych parach będziecie grać w ping-ponga.

Chłopcy rozstawili trzy stoły. Wszyscy stawali obok nich. Ross machnął do mnie ręką, więc stanęłam obok niego. Byliśmy trzeci w kolejce. Pierwsza grała Marika z Philipem, druga Victoria z Drakem. No i nadeszła nasza kolej. Ledwo co wzięłam paletkę w dłoń, a już wiedziałam, że przegram.

Mimo moich obaw szło mi całkiem nieźle i przeważałam nad Rossem aż w końcu wygrałam.

- No proszę.- zaśmiał się życzliwie, choć wyczułam w jego śmiechu sztuczność- Całkiem dobrze grasz.

- Dzięki.- powiedziałam i usiadłam na ławce, on obok mnie.

- Hmm... Przemyślałaś sprawę z sobotą?

- Ross serio nie mam jutro czasu.- w sumie nie wiem czy mam czy nie.

- Noo.. okej.- posmutniał. 

Graliśmy razem jeszcze dwa razy i mogliśmy iść się przebrać.

Kiedy wychodziłam ze szkoły Ross prześcignął mnie i mówiąc 'jeszcze nad tobą popracuje' wybiegł ze szkoły.

Kiedy wróciłam do domu szybko zjadłam obiad i odrobiłam lekcje, zajęło mi to całe popołudnie. Umyłam się i w piżamach poszłam do pokoju. Wzięłam laptopa i usiadłam z nim na kolanach na łóżku. Zalogowałam się na Facebooka. Miałam wiadomość... od Rossa. 

Ross Lynch: Hej

Ja: Hej

Ja: O co ci chodziło w szkole?

Ross Lynch: W sensie?

Ja: No jak wychodziłeś powiedziałeś 'jeszcze nad tobą popracuje'

Ross Lynch: Co? Nie, musiało ci się przesłyszeć

Ja: Hmm.. no nie ważne

Ross Lynch: Nom, masz skype? 

Ja: Mam

Ross Lynch: To daj

Ja: Nie

Ross Lynch: No proszę :)

Ja: Nie dzięki

Ross Lynch: Ale ja tak ładnie proszę

Ja: Ale po co?

Ross Lynch: Bo chce pogadać? Dasz mi skype czy mam sam po niego przyjść?

Ja: Rób co chcesz, tak czy siak wiadomo, że nie przyjdziesz

Ross Lynch: Więc do zobaczenia :*

Napisał i wylogował się.

Zamknęłam laptopa, położyłam go na biurku i położyłam się do łóżka. 

Przecież on nie przyjdzie.- z taką myślą zasnęłam.

________________________________________________________________________________

Do następnegoo :*

KujonkaWhere stories live. Discover now