Część 17

3K 170 6
                                    

- 3!- nagle Ross złapał mnie za ręce i przyciągnął do siebie.

- 2!- spojrzałam szybko w bok, kamerzysta nas kamerował.

- 1!- krzyknęli wszyscy, a Ross wpił mi się w usta. Słyszałam fajerwerki, krzyczących ludzi, oklaski dla Nowego Roku oraz głosy prowadzących wydarzenie. Chociaż szczerze nie obchodziło mnie to co się działo, właśnie spełniło się moje największe jak dotąd marzenie, o którym nikomu nie mówiłam. Ross mnie pocałował.

Kiedy odsunęliśmy się od siebie, mocno przytuliłam chłopaka. 

- Kocham cię.- szepnął mi na ucho, a ja jeszcze mocniej ścisnęłam chłopaka.

Tak, więc niedługo po tym ja oraz moi przyjaciele wróciliśmy do hotelu. Ross poprosił mnie, żebyśmy rano odbyli 'poważną rozmowę'. Zgodziłam się. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.

Rano, około 9 usieliśmy na schodach przed drzwiami wejściowymi. 

- Chciałbym, żebyś była moją dziewczyną.- powiedział po chwili niezręcznej ciszy w formie luźnej propozycji.

- Dziewczyną?

- Przecież nie chłopakiem.- zaśmiał się.

Oddech odzyskałam mniej więcej po pięciu sekundach.

- Myślę, że...- postanowiłam być z nim szczera- Nie jestem najlepszym materiałem na dziewczynę.- mój ton był oschły i pełen smutku.

- Co?!- pisnął- Dlaczego?- spytał smutno.

- Ponieważ... jestem takim typem człowieka, z którego inni mają polew. Jeżeli zacząłbyś się ze mną spotykać, skończyłbyś tak jak ja. A chyba nie chcesz być popychany, wyzywany i ogólnie poniżany za to, że spotykasz się z kujonką?

- Nie mów tak...

- Chcesz czy nie?- spytałam zniecierpliwiona.

- No... nie..

- No właśnie.- wstałam i ruszyłam w stronę wejścia.

- Ale, Lau!- podbiegł do mnie i zatrzymał. Złapał mnie za ramie.

- Zostaw.- powiedziałam oschle, wyrwałam się mu i poszłam do pokoju. 

Następnego dnia o 13:20 mieliśmy samolot. 

- Lauro?- powiedział Ross, od ostatniej rozmowy nie odezwaliśmy się do siebie ani jednym słowem.

- Rossie?- powiedziałam tak samo poważnym głosem co on.

Zaśmiał się, lecz po chwili się opanował i odchrząknął.

- Wiesz... myślałem całą noc o naszej wczorajszej rozmowie i doszedłem do wniosku, że... dla ciebie mogą mnie bić, przezywać i ogólnie poniżać... po prostu... chcę być z tobą. Nie obchodzi mnie zdanie innych. Liczysz się tylko ty. Rozumiesz?- mówiąc to złapał mnie za rękę.

- Ross... po prostu nie chcę, żebyś cierpiał. Też cię bardzo, ale to bardzo lubię.

- Nie będę cierpiał... proszę... zaufaj mi...

- Ufam ciągle, ale uwierz mi, że bycie przezywanym na każdej przerwie nie jest przyjemne.

- Wytrzymam.- szepnął.

- Zapomnij.- rzekłam sucho.

- Dobra, zostawmy temat.- powiedział smutno.

Dwa miesiące później...

Dwa dni po powrocie z Nowego Jorku poprosiłam babcię, aby mnie przepisała do innej szkoły. Zgodziła się... Od tamtego momentu nie widziałam się z Rossem, myślę że o mnie zapomniał. Nie pisze, nie dzwoni... ja też tego nie robię. Po prostu zerwałam z nimi kontakt. Czasami mi brakuje moich przyjaciół.. teraz pewnie byłych. Czuje, że źle zrobiłam przepisując się, ale nie chciałam znów być wyzywana, popychana i tak dalej. Daisy dzwoni do mnie czasami, opowiada mi o szkole, mówi też czasami o Rossie i Calumie. Ponoć Calum znalazł sobie przemiłą dziewczynę. O Rossie nie wspomina zbyt dużo. Mówi tylko, że u niego wszystko dobrze.

Nie mieszkam też już z moją babcią. Mieszkam z ciocią, 20 kilometrów od mojego starego domu. Z babcią rozmawiam codziennie. Przyjeżdża do mnie w weekendy. Postanowiłam, że nie będę się ponownie przepisywać tylko skończę szkołę i dopiero wrócę do babci.

Kolejne miesiące później, 4 czerwiec, Niedziela...

Ten dzień był najgorszy ze wszystkich. Załamałam się stratą przyjaciół i od rana płakałam w swoim łóżku. Ciocia pukała do mnie i pytała czy wszystko okej, powiedziałam jej, że oglądam smutny film. Myślałam, że ten dzień nie może być jeszcze gorszy, ale wtedy zadzwonił telefon... 

________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Heej, mam ogromną nadzieję, że rozdział się podoba, wiem że krótki, ale jest szkoła i sami wiecie jak to jest ;(

KujonkaWhere stories live. Discover now