Epilog, czyli ostatni dzwonek

788 200 142
                                    

— Wiesz, że mi się nie podobasz? — zapytałam, patrząc Filipowi prosto w oczy. Nie czułam strachu czy zdenerwowania. Czułam spokój.
   — No, wiem.
   — I wiesz, że jesteś kiepski w te klocki?
   — To też wiem.
   — To piątka — powiedziałam, wystawiając otwartą dłoń.
   Czekałam chwilę z tą rozmową. Długą chwilę. Dopiero w dniu zakończenia roku szkolnego coś mnie tknęło, aby wyjaśnić z chłopakiem to i owo, który w tamtej chwili nadal był singlem. Emil do niczego mnie nie zmuszał, tak samo jak reszta przyjaciół, z którymi obgadałam ten temat, a gdy w końcu odważyłam sie zadziałać, doskonale wiedziałam, że był to właściwy moment na działanie. Bez stresu.

   Świadectwa zostały rozdane. Ostatni dzwonek zabrzmiał specjalnie dla uczniów, a szczególnie dla nas — trzecioklasistów. Baliśmy się, że budynek zostanie zrównany z ziemią, ponieważ takie właśnie krążyły plotki. Na całe szczęście dyrektorka poinformowała nas o stworzeniu podstawówki w naszym gimnazjum. Spora część nauczycieli miała zostać zwolniona i to nas najbardziej smuciło. Pragnęliśmy odwiedzić ich z w przyszłym roku, ale nie wiedzieliśmy, kogo jeszcze zastaniemy.

   Ewelina nie utrzymywała ze mną jakoś wybitnie dobrego kontaktu od dnia, kiedy uciekłam do chatki Emila. Robiłam kilka podejść do rozmowy i czułam, że za którymś razem w końcu się uda wszystko z nią wyjaśnić. Dopiero gdy dałam sobie spokój, dziewczyna sama spróbowała się ze mną pogodzić, jednak w tamtej chwili byłam już na dobrej drodze do wyparcia stresu związanego z odbudowaniem naszej relacji. Miałam nadzieję, że zrozumiała, iż nie kłamałam w sprawie jej obiektu westchnień, ale nawet jeśli to do niej dotarło, nie chciałam czegokolwiek naprawiać na tip-top. Ciężko mi było przeboleć fakt, że udawała dobrą koleżankę, a może nawet przyjaciółkę. Była w tym naprawdę świetna. Powinna iść na aktorstwo. Mimo że przyznała się, iż przesadziła podczas kłótni, nie mogła skłamać co do tego, że jej sympatia w ciągu ostatnich miesięcy była trochę naciągana.
   Rozmawiałyśmy tylko w ostateczności. Pasowało mi to. Już nie gniewałyśmy się na siebie, jednak nie próbowałyśmy się do siebie zbliżyć. Sprawa została zamknięta, a ja więcej nie zamierzałam wplątywać się w toksyczne relacje, z ktorych nie potrafiłam się później wydostać. Mój okropny syndrom powoli mijał.

   Co do Moniki, Julki oraz pozostałych, mieliśmy się rozejść do osobnych szkół i istniała szansa, że tylko z Emilem trafię do tej samej klasy. Zamierzaliśmy utrzymywać ze sobą kontakt, nie chcąc zrywać znajomości, jaką ceniliśmy naprawdę mocno. Cieszyłam się, że znalazłam oparcie w tak niesamowitych osobach, które nie tylko pomagały w trudnych chwilach, ale także umilały czas spędzony razem z nimi. Dzięki nim zaczęłam wychodzić do ludzi, stałam się bardziej otwarta na różnego typu relacje i nie ukrywałam więcej swoich problemów.
   Chcieliśmy pielęgnować nasze więzi i tak już miało pozostać.

   — To lecimy się nażreć, drogie panie — powiedział Olaf, kiedy przekroczyliśmy próg szkoły, trzymając w kolorowych teczkach świadectwa oraz wyniki egzaminów. — Nie patrz tak, Emiś, w tych długich włosach zawsze będziesz dla mnie jak siostra.
   — No wiem, wiem — odparł blondyn, obejmując chłopaka z wrednym uśmieszkiem. — Też cię uwielbiam, bratku.
   — Zwolnij, kowboju! — Trąciłam przyjaciela w ramię. — Jeszcze Marcin pomyśli, że go zdradzasz.
   Chłopak pokręcił głową.
   — Może kiedyś dostaniecie zaproszenia na nasz ślub, ale jeśli nie, to wy-wa-lo-ne.
   — Du-pa-sra-ła — odparła Ola.
   Ruszyliśmy do centrum miasta w celu wybrania jakiegoś przyjaznego lokalu. Chcieliśmy ten dzień spędzić jak najlepiej, a że słońce nie miało zamiaru nas roztopić, mogliśmy być spokojni.

   Miałam nadzieję na miłe wakacje. Wcześniej nie lubiłam za często wychodzić z domu na takie okazje, jednak po powrocie z wycieczki uświadomiłam sobie, iż właśnie tego potrzebuję. Chciałam się cieszyć towarzystwem, cieszyć wolnością, miłością do tych, którzy pozwolili mi na szczery uśmiech. Pragnęłam utrzymać więź z tymi, na których najbardziej mi zależało.

   I tak się skończyła... albo miała się skończyć historia moja, Filipa I Eweliny.
   Cóż... nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, prawda?

✔Syndrom EwelinyWhere stories live. Discover now