7. Magda na dwa fronty

1.1K 216 113
                                    

— Jak ci coś powiem, to się zesrasz — warknęła Julka, odrzucając plecak pod ścianę obok sali anglojęzycznej. Usiadła obok mnie, wyjmując uprzednio telefon z kieszeni, po czym położyła go sobie na kolanie, a jej skwaszona mina nie wskazywała na dobry start, a tym bardziej koniec historii. — Od wczoraj mam kaszel, więc tata kupił mi w aptece taki spray do gardła, o, patrz. — Dziewczyna wyjęła z mniejszej kieszonki plecaka białe opakowanie ze śmiesznym patyczkiem, który powinno się wkładać do ust. — Psiknęłam nim sobie i niespodzianka, łał, zaczynam się dusić! Mama przybiegła do łazienki, pyta się: "Dziecko, co ci się dzieje? Halo, odpowiedz mi!" Kurde, bo skoro się duszę, to na pewno jej odpowiem, prawda?! — ryknęła, energicznie kręcąc tyłkiem w miejscu, przez co biały LG zsunął się z jej kolana oraz z hukiem upadł na podłogę. Rozumiałam powagę, jednak sposób, w jaki nastolatka opowiadała poranną sytuację, był zbyt komiczny. Nawet Karol, wysoki, blady oraz chudy nastolatek z krótkimi, ciemnymi włosami, zaśmiał się szczerze, chociaż było to u niego rzadkim zjawiskiem. Wydawało się czasem, że celowo ignorował otoczenie, jednak nie naruszaliśmy jego prywatnej sfery.

   — Ale już wszystko dobrze? — zapytała Monika, unosząc głowę znad książki, której zapachem upajała się chwilę wcześniej. Potrafiła stanąć przy regale w księgarni i przytulić się do półki z fantastyką, po czym otworzyć losową powieść na równie losowej stronie i zaciągnąć się jak zawodowa narkomanka, komentując na głos, co ostatnio przeczytała oraz czy poleca to innym. Nie byłam pewna, czy to ona zaraziła się ćpaniem papieru od Emila czy może on od niej, ale jednego jestem pewna do tej pory — Monika to jedyna znana mi osoba, czująca się w sklepach z książkami oraz w bibliotekach jak napalony komentator sportowy, który nie umie się przymknąć i dać innym klientom odrobinę ciszy. Nie, to nie była pozytywna cecha.

   — Tak, jakoś dyszę — sapnęła Julka w odpowiedzi, unosząc pojemnik w lewej dłoni — tylko to świństwo jest strasznie klejące.
   — Jakie świństwo? — zapytał Olaf, nachylając się niespodziewanie od tyłu nad nastolatką, która pod wpływem jakiegoś kobiecego instynktu odwróciła się i psiknęła mu lepkim lekarstwem prosto w twarz, nie zwracając uwagi na to, że chłopak nosił okulary.
   — Jezus Maria, co to jest?! — krzyknął, zdejmując oprawki i przecierając policzki rękawem bluzy. — Fuuuj, szkła mi upierdoliłaś! Boże, tego się nie da zetrzeć!
   Emil, w tamtym momencie wracający z toalety, ponownie tam trafił, tym razem z Olafem, oferując mu pomoc przy oczyszczaniu okularów, natomiast przestraszona Julka nie wahała się polecieć za nimi, chcąc przeprosić i przydać się w naprawianiu szkody, którą spowodowała.
   Ten spray przynosił same problemy.

   Podczas gdy tamta trójka zaszyła się za drzwiami męskiej Komnaty Tajemnic, a Monika ponownie odleciała do świata fantastyki, ja rutynowo przejrzałam facebooka, co zawsze ograniczałam do szybkiego przewijania postów w aktualnościach, nawet bez dokładnego wczytywania się w nie. Wśród tego małego chaosu zauważyłam także informację o tym, że Patrycja zmieniła zdjęcie profilowe, które Agnieszka oceniła jako "śliczne" i wstawiła całuśną emotkę. Wiktor dodał fotkę ze swoim chomikiem, moja siostra ustawiła sobie status "w związku" z przyjaciółką, Sylwią, Tomek pochwalił się filmikiem ze swoich upojnych nocy z alkoholem, natomiast Ewelina polubiła nową stronę naszego gimnazjum.
   Co do tej ostatniej, nasz kontakt trochę się zepsuł. Odpisywałam jej tylko wtedy, gdy pytała się o zadanie domowe, którego nie zdążyła zapisać albo coś w tym stylu. Wiadomości: "co tam, jak tam" zostawiałam często bez odpowiedzi lub tłumaczyłam, że nie miałam w danej chwili czasu. Nie zawsze, oczywiście, po prostu zdarzały się takie chwile. W szkole podobnie. Często, gdy dziewczyna dołączała się do rozmowy, wyciągałam z plecaka chusteczki i szłam do toalety, a z czasem stałam się dla niej niewidzialna z własnej woli.
   To nie tak, że się na nią obraziłam, jednak nie byłam pewna tej dziwnej zazdrości i bałam się skrzywdzić blondynkę swoim zachowaniem. Czy miałam do tego jakieś podstawy? W zasadzie tak, a z drugiej strony nie. Mimo że często się na nią złościłam, a jeszcze bardziej na Filipa, właśnie on i Ewelina byli dla mnie do niedawna jednymi z lepszych przyjaciół, którzy w końcu zaczęli się mieć ku sobie, z czego powinnam być przecież zadowolona, prawda?
   Więc dlaczego sama zaczynałam się czuć przez nich ignorowana? Czy to przez moje uciekanie od problemów? Odpłacali mi się?
   Rety, powtarzałam się jak moja babcia. Niby już to sto razy przerabiałam, a w kółko wałkowałam w głowie ten sam temat.

   — Mam propozycję — szepnął Filip, przez co odskoczyłam od niego jak oparzona ze strachu, nie zauważając, iż chłopak w ogóle dotarł pod salę.
   — Jezu, mam piętnaście lat, chcę jeszcze trochę pożyć — powiedziałam, przyklejając dłoń w okolicach serca, chociaż gdzieś w głębi poczułam się lepiej, ponieważ przynajmniej jeden z moich "problemów" się do mnie odezwał. Z własnej woli!. — Nie zaplanowałam sobie zawału, wiesz?
   — Sorry, sorry — odparł, unosząc ręce, po czym usiadł obok i ściszył głos. — Wracając do tematu, weź się wciśnij na lekcji między mnie a Monikę.
   — Dlaczego?
   — Bo ona o wszystko się mnie czepia. Już mam jej dosyć, serio.
   Biorąc pod uwagę fakt, że podłużne ławki w sali od angielskiego były nawet wygodne, przystałam na jego propozycję. Gdy do dzwonka zostało tylko kilka minut, a wiekszość osób z klasy już się zebrała na korytarzu (w tym biedny Olaf z rozmazanym świństwem na okularach), Ewelina zjawiła się przede mną z szerokim uśmiechem na ustach.

   — Magdaleno, moja droga! Czy już słyszałaś, że od nowego półrocza dostaniemy szafki?
   — Coś dyrektorka wspominała — mruknęłam, zastanawiając się, co musiało się stać, że zarówno blondynka, jak i jej adorator zaszczycili mnie chociażby spojrzeniem.
   Zawsze chciałam mieć własną szafkę jak w tych amerykańskich filmach dla nastolatków. Julka często opowiadała, że przyklejałaby sobie na drzwiczkach jakieś zdjęcia, plakaty, naklejki czy inne pierdoły, co nie było złą opcją. Przynajmniej mogłabym zostawiać gdzieś książki, gdyby mi się nie chciało ich nosić, lub buty, w dodatku bez obaw, że dnia następnego prawy zastanę na swoim miejscu, natomiast lewy będzie sobie leżał na rurze pod sufitem, co przytrafiło się Maćkowi dwa lata wcześniej.
   O tak. To zdecydowanie polepszyło mi humor.

   — Chodzi o to, że te szafki będą podwójne. Co ty na to? Bierzemy razem?
   — Wiesz... miło z twojej strony — odpowiedziałam zdziwiona, że nie poszła z tą propozycją do swojego amanta.
   — To ustalone. Emil będzie z Julką, Monia z Karolem, Ola z Gabrysią, Maciek z Olafem, a Paweł z Filipem.
   To mi zasugerowało, że wspomniany Paweł stał się powodem, dla którego Ewelina odpuściła sobie dzielenie szafki z drugim chłopakiem, co nie dawało mi spokoju do początku lekcji. Kiedy w końcu trafiliśmy do sali, a osoby z drugiej grupy poszły na język niemiecki, w tym Julka, Olaf i Ewelina, nie mogłam przemilczeć tego tematu i korzystając z chaosu, zagadałam do Filipa.
   — Nie chciałeś szafki z Eweliną? — zapytałam, rozsuwając plecak. — To znaczy... no wiesz, co mam na myśli.
   — Wiem, wiem, ale zgadałem się z Pawłem wcześniej, co nie? Głupio mi teraz mu powiedzieć, że zmieniam zdanie — westchnął, kładąc piórnik na swoim zeszycie. — Zresztą nie sądzę, by jakakolwiek dziewczyna chciała dzielić ze mną miejsce na śmierdzące buty po lekcjach z Zeusem...
   — A Emil? Wybrał Julkę.
   — Błagam cię, on rzadko kiedy ćwiczy, chociaż Olafa i tak nie pobije.
   Zaśmiałam się cicho, siadając na krześle oraz posłałam zdziwionej Monice niewinne spojrzenie, która dopiero się zorientowała, że zajęłam miejsce obok niej. No trudno.

   Swoją drogą, nie miałam pojęcia, dlaczego bez głębszego zastanowienia przystałam na propozycję przyjaciela. Zwykle przeszkadzało mi siedzenie z nim na geografii oraz historii, lecz tamtego dnia chyba po prostu potrzebowałam uwagi. Już sam fakt, że odezwał się do mnie jako pierwszy, czego bym wtedy nie podejrzewała, poprawił mi nieco humor, mimo że chłopak zagadał wyłącznie po to, by wykorzystać mnie jako mur między nim a Moniką.
   Zaczynałam grać na dwa fronty — z jednej strony bałam się stracić Ewelinę, a z drugiej bratałam się ze swoim potencjalnym wrogiem. Mogłam to wykorzystać i powinnam czuć się z tego powodu źle, lecz lekcja bez blondynki dodała mi otuchy. Dlaczego? Cóż, mogłaby być zazdrosna o Filipa, który przez większość czasu rozmawiał ze mną na wszelakie tematy, a mnie po raz pierwszy to nie przeszkadzało. Do dzwonka wydawało mi się to czymś dobrym...

   A potem zrozumiałam, jak bardzo mi to zaszkodziło.

__________________________________

Ciekawski Dennis pyta:

1. Macie jakiś ship z tego opka? A może nie zastanawialiscie się jeszcze nad tym?

2. Miał ktoś klawiszową Nokię, na której była piosenka z mediów? Czy tylko ja tak bardzo ją kocham?

✔Syndrom EwelinyHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin