-10. UROCZO ZŁAMANE SERCE

1.3K 90 3
                                    

- Tak, zostań. - Claire powiedziała do telefonu, kiedy otwierała szufladę od szafy. Grzebała w niej poszukując czegoś do ubrania, gdy nagle jej uwagę zwrócił chłód metalu. Zmarszczyła czoło, gdy wyciągnęła ten przedmiot, mała bransoletka zwisała pomiędzy jej palcami. 

- Claire? - alfa zapytał, przerywając jej zamyślenie. 

- Nic, ja uh, znalazłam moją bransoletkę z młodości. - powiedziała powoli. Obserwowała biżuterię. Przełknęła ślinę i schowała ją do kieszeni.  - Zgubiłam, ją podczas przeprowadzki. Już wychodzę, widzimy się w szpitalu. 

- Okej. - odpowiedział. Schowała telefon do tylnej kieszeni i wyszła z pokoju. 

Zatrzymała się gdy zrozumiała, że idzie po innym korytarzu niż zawsze. Na ziemi leżał dywan, zamiast ciężkiego drewna.Ściany były białe a nie beżowe. Odwróciła się na dźwięk zgrzytu metalu.

Sześcioletnia Claire w różowej piżamie, zeszła na dół przecierając oczy, bransoletka brzęczała na jej ręce. Wtedy właśnie usłyszała jak jej rodzice kłócą się w kuchni, starsza Claire stanęła obok młodszej. 

- Zachowujesz się irracjonalnie! - jej mama krzyknęła, krzyżując ręce na klatce piersiowej. 

- Gale, jest pomyłką. Ambicją. - tym razem to jej tata się odezwał, chodząc gniewnie po kuchni. 

-Jest naszą córką. 

-Narusza równowagę. - syknął. - A moją pracą jest utrzymanie równowagi! 

- Steven. - Gale zaczęła, gdy nagle jej mąż jej przerwał. 

- Przeczytałaś uchwałę. - jęknął, stając bliżej  do niej. - Dwie identyczne dziewczyny, urodzonę tego samego dnia, o tej samej godzinie, jedyną różnicą jest na, którym piętrze szpitala się urodziły. Doppelgangers. I jedna z nich pobudzi Nemeton, nawołując wszystkie nadprzyrodzone postacie i powodując spustoszenie. 

- Wyprowadziliśmy się z Beacon Hills, tak jak Argentowie. - zaczęła. Położyła rękę na jego ramieniu.

- Nie podoba mi się to dalej. - wysyczał i spojrzał w stronę korytarza. 

- Za późno. - powiedział, jej głos był lodowaty. - Straciłeś mnie. Na zawsze. 

- Więc to już koniec. 

- Co zrobisz? - jej głos był o oktawę wyższy. - Przyłożysz jej poduszkę do twarzy i stwierdzisz, że miała atak astmy podczas snu? 

-Mamusiu! - dziewczynka weszła do kuchni. - Słyszałam krzyki. 

- Wszystko dobrze kochanie. - Gale stanęła przed mężem i podeszła do ich córki. Uklękła obok niej. Ich twarze były na równi. - Weź buty, jedziemy do babci.

- Tata jedzie z nami? - miała szeroko otwarte oczy, długie rzęsy dotykała jej policzków, gdy zamykała oczy. 

- Nie cukiereczku. Idź już. - pyzata sześciolatka skinęła głową i wyszła. Jej mama wzięła torebkę i odwróciła się gniewnie do Steven'a. 

- Masz trzy dni na przemyślenie tego, albo wynoś się. 

Claire podskoczyła gdy drzwi przed jej twarzą nagle trzasnęły. Dziewczyna zaczęła mrugać. 

- Claire, słońce? - mama zawołała ją.  - Tata i ja wyszliśmy dzisiaj wcześniej z pracy. Może chciałabyś pójść z nami na obiad? 

- Uh, tak. - krzyknęła, klepała się po twarzy. - Minutka. - dziewczyna wyciągnęła telefon i napisała do Scott'a, że nie uda jej się dzisiaj spotkać. Podeszła do swojej mamy, która ustawiała pudła na stole kuchennym. 

Return | Scott McCall PL PRZERWANEWhere stories live. Discover now