03. JADOWITY

1.8K 111 11
                                    

Claire poddała się i wysiadła z auta, przewiesiła torbę przez ramię i ruszyła do kliniki. Otworzyła ostrożnie drzwi, żeby żadne dzwoneczki przy wejściu się nie odezwały. 

Biurko było puste, a drewniane drzwiczki otwarte na oścież. Weszła do sali operacyjnej, gdzie zobaczyła Scotta, Stilesa, Malię i jakiegoś mężczyznę, którego nie znała. Pochylała się nad - Tracy. 

- Co tu się dzieję? Tracy? - dziewczyna zapytała, przeszła pewnie przez linię zrobioną z górskiego pyłu. 

- Claire, nie możesz tutaj być. - Scott ostrzegł dziewczynę i zasłonił jej widok. Tracy leżała na brzuchu, a plecy miała odkryte. 

- O mój Boże. - wyszeptała i automatycznie zakryła usta ręką. Próbowała powstrzymać wymioty, gdy coś przepełzło w kręgosłupie dziewczyny. Claire pisnęła gdy nagle, plecy Tracy otworzyły się, a czarna maź przysnęła na wszystko. 

Zanim cokolwiek zrobili, coś podobnego do ogona, wydostało się z jej pleców. Dziewczyna uderzyła nim Stilesa w klatkę piersiową, posyłając go na ziemię, następnie zrobiła to samo z Deatonem. 

- Claire! - Scott objął drobną dziewczynę i odepchnął ja gdy ogon uderzył w Malię posyłając ją na stół. Jęknęła, gdy rana pojawiła się na jej brzuchu, Tracy odwróciła się w stronę Scotta i Claire i zraniła ich w twarze. Byli w szoku gdy dziewczyna wybiegła z pomieszczenia, przebiegając nad pyłem. Claire, poczuła paraliżującą niemoc, gdy razem ze Scottem upadli na ziemię

- Nie była wilkołakiem? - Stiles jęknął, oddychając ciężko. 

- Kanima. - Scott wysapał, a brunetka spojrzała na niego zdziwiona. 

- Co to Kanima? - wybełkotała, miała problem z uspokojeniem oddechu, gdy zauważyła, że nie jest w stanie niczym ruszyć. - Scott dlaczego nie mogę się ruszyć? 

- Ej Deaton, jakim sposobem przeszła przez barierę? - chłopak zapytał, jego policzek był przyciśnięty do ziemi. 

- Nie wiem. Żaden nadnaturalny nie jest w stanie przejść przez nią. - weterynarz powiedział z niepewnością w głosie. 

- Scott dał rade. 

- Raz. I prawie umarłem. - chrząknął, obserwując jak dziewczynę w jego ramionach zaczyna panikować.

- Trzeba było ją zabić. - Malia chrząknęła. 

- Okej, prawdopodobnie jest w drodze, żeby zabić kogoś innego. - ciemnowłosy stwierdził, Claire otworzyła szerzej oczy. 

- Słuchajcie. Musimy się skoncentrować. - Deaton rozkazał. - Scott i Malia, wasza dwójka prawdopodobnie uleczycie się szybciej niż Stiles, Claire i ja. 

- Skupić na czym? - kojotołak zapytał. 

- Uzdrawianiu. - Scott odpowiedział. Słyszał z jaką szybkością biję serce Claire. 

- To prawda. - weterynarz stwierdził. 

- Nie wiem jak mam powiedzieć mojemu ciału, żeby się uleczyło! - Malia syknęła.

- Malia uspokój się. - Stiles próbował uspokoić swoją dziewczynę, choć nie za bardzo mu się to udawało. 

- Nie mogę się uspokoić! - syknęła. - Nie mogę się ruszyć! 

- Nie będzie to trwało długo gdy się postarasz. Jak mamy to zrobić? - wilkołak zapytał, oddychając ciężko. 

- Pomyślcie o częściach ciała. Rękach, stopach, nawet o palcach u stopy. Wyobraźcie sobie, że się ruszają. Zobaczycie to w głowie, a wasze ciało zrobi to samo. 

Return | Scott McCall PL PRZERWANEWhere stories live. Discover now