06. POŚINIACZONA I PEWNA SIEBIE

1.5K 105 4
                                    

POSZUKUJĘ OSOBY, KTÓRA BĘDZIE EDYTOWAŁA ROZDZIAŁY, KTÓRE DODAM :)) 
ORAZ ZAPRASZAM NA MOJE INNE TŁUMACZENIA O TEEN WOLFIE. 

Claire przetarła oczy gdy w końcu odłożyła plik papierów, które dostała od Stilesa. Męczyła się z nimi od kilku godzin, ale w dalszym ciągu nic nie rozumiała. Odepchnęła się od łóżka i zeszła na dół, aby znaleźć coś co pomoże jej na migrenę. 

Po kilku minutach szperania w szafkach i szufladach znalazła Apap. Prawie upuściła tabletkę gdy nagle usłyszała jak ktoś puka do jej drzwi. 

- Jest druga w nocy. - jęknęła. - Co może być tak... Scott? 

- Hej. - przywitał się, miał ręce w kieszeni. Mogę wejść? 

- Uh, tak. - westchnęła. - Ale bądź cicho, mój tata...

Chłopak przerwał jej przyciskając swoje usta do jej, jego ręce objęły ją ciasno. Oddała pocałunek, kiedy ten przycisnął ją do ściany, jej palce zagubiły się w jego włosach. Oderwał się, aby kontynuować pocałunki po linii jej szczęki, przemieszczające się na jej szyję. 

- Scott, co, co ty robisz? - zapytała, jej głos był wyższy niż zazwyczaj. - Kira...

- Nie dowie się. - wybełkotał w jej obojczyk, jego zęby gryzły jej skórę. - Nie dowie się ponieważ śnisz. 

Claire zerwała się z łóżka, złapała ręką za szyję i spojrzała na zegarek. Była 5:41. Zaskamlała gdy telefon na jej szafce nocnej zaczął dzwonić. 

- Halo? - westchnęła i zaczęła zbierać papiery, które porozrzucała. 

- Claire. - powiedziała Kira. - Ktoś zabiera ciała. 

- Co? - zapytała zdziwiona. - Co masz na myśli?

- Telefon Scott zaczął dzwonić, bo ktoś włamał się do kliniki. - wyjaśniła. - Nie ma tam ciała Tracy. Melissa powiedziała, że ciało Lucasa zniknęło z kostnicy. 

- To nie możliwe. Kto mógłby kraść martwe ciała? - zapytała. - Mężczyźni w maskach? 

- Chciałabym wiedzieć. 

*****

- Skończyłaś? - Scott zapytał, gdy Claire wyciągała ostatni pliczek papieru z drukarki. 

- Tak. - westchnęła. - Skończyłam. 

Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco do bibliotekarki, gdy ta wywiesiła kartkę z napisem "Brak tuszu".

- Przepraszam. 

- Nie wydaję mi się, żeby to Potworni Doktorzy kradli ciała. - stwierdził wilkołak, podczas gdy schodzili po schodach. 

- Naprawdę będziemy ich tak nazywać? - poprawiła torbę na ramieniu. 

- Pomyśl o tym. - westchnął- Zabili Tracy i odeszli, zabili Lucasa i odeszli. Po co mieli by wracać po ciała? 

- Ktoś inny musi je zabierać. - dziewczyna zrozumiała i spojrzała na niego. 

- Te ciała nie są tylko ciałami. - wilkołak wywnioskował. - Są porażkami. 

- Więc skoro wszystkie chimery są porażkami, to czym jest sukces? 

- Czymś złym. Czyś bardzo złym. - otworzył drzwi, ale zatrzymał się i odwrócił głowę w stronę biblioteki. 

- Co się dzieję? - zapytała.

- Wydawało mi się, że poczułem krew. - dziewczyna obejrzała się za siebie zaniepokojona, po czym spojrzała na niego. - Nie wiem. Może nie. 

- Więc, jeżeli dowiemy się kto zabiera ciała. - dziewczyna powiedziała, gdy przechodziła przez drzwi. - To co dalej? 

- Nie wiem. - westchnął. Dziewczyna wpadła na kogoś i prawie upadłaby na tyłek gdyby nie pomoc Scotta. Jęknęła gdy ból rozniósł się bo jej ciele. Chłopak automatycznie oderwał od niej ręce.

- Co się stało? 

- Nic. - oczyściła gardło, jej serce zabiło szybciej gdy go okłamała. 

- Czego nie chcesz mi powiedzieć? - obserwował jej zdenerwowane ruchy. 

- Jest dobrze. - pokiwała głową i uśmiechnęła się do niego pełna energii. - Chodźmy. 

Scott przymknął oczy, złapał ją za ramie i zaciągnął do pustej sali. Gdy złapał za jej koszulkę, uderzyła go w rękę. Chłopak nic sobie nie robiąc podniósł ja i tak. 

- Scott, zostaw mnie. Nic mi nie jest. - przerwała, gdy zobaczyła jego zmartwiony wzrok, obserwujący czarnego siniaka, większego niż jego pięść. 

- Nic nie powiedziałaś. - wybełkotał i spojrzał na nią. 

- Nic mi nie jest. Stało się to wtedy jak popchnął mnie Lucas. - obciągnęła koszulkę w dół i pokiwała głową.  -Nawet ibuprofen nie działa. 

- Pozwól mi. - wyszeptał, utrzymywał z nią ciągły kontakt wzrokowy. Dotknął ostrożnie jej siniaka, przymknął oczy gdy ciemne żyły pojawiły się na jego rękach. Claire cicho jęknęła gdy opuścił ją ból. Ciche westchnienie opuściło jej usta, gdy się od niej odsunął. Dziewczyna była zaskoczona jak blisko siebie są, od razu pomyślała o swoim śnie. Odsunęła się od niego. 

- Dowiedziałeś się czegoś o tym sztylecie? - zapytała, krzyżując ręce na piersi. 

- Uh, tak. - skinął i rozpiął plecak. Wyciągnął stamtąd przedmiot już bez krwi. - To chiński sztylet i no, należał do Allison. 

- Jakim sposobem znalazł się w mojej szafce? - wzięła go ostrożnie. 

- Nie wiem. - pokręcił głową, kiedy chciała mu go oddać. - Wydaję mi się, ze powinnaś go sobie zostawić. Dla bezpieczeństwa. Zagadam z Argentem o drugi. 

- O drugi? 

- "Chodzą parami" - Claire skinęła, przebiegła kciukiem po rękojeści i poczuła grawer. A.A

*****

- Książka zadziałała, teraz pojadą odwiedzić Vallacka. Jadą dzisiaj. 

- Eichen. - odwrócili się. Theo zrobił krok w ich stronę. 

- Czekajcie. - zatrzymali się na dźwięk jego zdenerwowanego głosu. - Znalazłem dziewczynę, zmusiłem jej rodzinę do przeprowadzi. Włamałem się jej do szafki i wsadziłem tam sztylet Allison. Ufają jej, bo ona im pomaga. Dopplegangers powinni być źli, a ona ma dokładnie to samo poczucie obowiązku bohatera jak Scott, jedyne w czym pomaga to oddzieleniu Scott'a od Kiry. Chcę odpowiedzi. 

- Nie wszystkie przypadki są podobne. 

Return | Scott McCall PL PRZERWANEWhere stories live. Discover now