Rozdział 17: Dobra zabawa

3.4K 286 20
                                    

Clarke potrzebowała nieco czasu, by przemyśleć to, co miało miejsce w jej mieszkaniu. Wiedziała, że cała sytuacja może znacząco wpłynąć na jej relację z Lexą. Oby tylko zmieniła ją na lepsze. W każdym razie Griffin postanowiła skorzystać z rady Raven, a przynajmniej po części. Na pewno chciała zaprosić Woods w miejsce, które by się jej spodobało, ale nagle pojawił się jeden bardzo ważny szczegół. Blondynka uświadomiła sobie, że praktycznie nic o niej nie wie. Dobrze jej się rozmawiało z zielonooką, ale dopiero teraz dostrzegła, że były to głównie tematy dotyczące jej własnej osoby. Sama Lexa nigdy nic o sobie nie mówiła i dlatego Griffin została postawiona w niezręcznej sytuacji, gdzie posiadała jedynie ograniczone informacje o swoim ukochanym obiekcie cichych westchnień.
- Raven, królowo... - jęknęła zbolała Clarke, gdy tylko Latynoska pojawiła się w progu jej domu.
Z niewiadomych powodów to właśnie jej mieszkanie było niemal zawsze punktem towarzyskich spotkań. Jakimś cudem każdy się w nim dobrze czuł i miał w miarę blisko.
- Co tym razem chcesz? - spytała Reyes, dokładnie wyczuwając błagalną nutę w jej głosie.
- Chodzi o Lexę...
- O nie! Nie będę ustawiać twojego życia miłosnego, Griffin! - przerwała jej od razu. - Już ci powiedziałam co masz zrobić.
Blondynka westchnęła ciężko. Najwyraźniej nie mogła liczyć na zbyt wielkie wsparcie ze strony przyjaciółki. Może jednak powinna w takich sprawach zwracać się do Octavii. Zwłaszcza, że Blake uwielbiała czasami komplikować ludziom życie i bawić się w romanse.
- Mam ją zaprosić gdzieś gdzie jej się spodoba... - mruknęła, starając się wytężyć szare komórki. Niestety pierwsze co jej przyszło do głowy to sklep ze świeczkami. Niezbyt dobry pomysł na spędzanie z kimś czasu, ale na pewno spodobałoby się Woods.
- Czekaj... Nie wiesz czym się ona interesuje? - spytała zdziwiona Reyes, siadając obok niej na kanapie.
- Lubi zwierzęta... - zaczęła Griffin, ale Raven weszła jej w słowo.
- Jest weterynarzem także to raczej oczywiste. Chociaż tego szopa to ci wcisnęła - zauważyła, wskazując na Augustusa, który próbował właśnie ściągnąć coś z salonowej półki. - Coś poza tym?
Tym razem mózg blondynki starał się powoli przeanalizować każde ich spotkanie już od samego początku. Wystarczyło jedynie nieco więcej wysiłku, by odświeżyć w pamięci pewien szczegół.
- Słucha rocka - powiedziała, uśmiechając się lekko.
- Bingo! W ten piątek ma być w Paunie wieczór z koncertem jednego zespołu - zakrzyknęła uradowana Raven.
Clarke popatrzyła jak jej przyjaciółka wyciąga z kieszeni telefon, który po chwili podstawiła jej niemal pod sam nos. Niebieskooka zerknęła na informacje o koncercie znajdującą się na stronie lokalu. Podobno zespół był nawet znany i wykonywał swoje własne utwory oraz nieco coverów rockowych hitów.
- Myślisz, że to dobry pomysł? - spytała niepewnie, a Latynoska jedynie pokiwała głową.
- Zresztą masz lepsze opcje?
Odpowiedź na to pytanie była oczywista. Zresztą to nie był taki zły pomysł. Griffin podjęła zatem decyzję o tym, by zaprosić szatynkę na piątkową imprezę jak najszybciej.
Jeszcze tego samego dnia zjawiła się w lokalu, by zasięgnąć nieco więcej informacji o wydarzeniu. Dopiero potem była gotowa, by udać się do domu Woods. Najlepiej w końcu byłoby zaprosić ją osobiście. Kiedy tylko szatynka stanęła w progu, otwierając jej drzwi, Clarke spostrzegła, że miała na sobie top z logo Iron Maiden, co uznała za dobry znak.
- Clarke? - zielone tęczówki przyglądały się jej z lekkim zdziwieniem. Nic dziwnego skoro wcześniej nie zapowiadała wizyty.
- Hej. Masz chwilkę?
- Zwykle ludzie pytają o to zanim do kogoś przyjdą - odparła pani weterynarz.
- Och, racja... - mruknęła niepewnie blondynka, cofając się o krok.
- Co nie znaczy, że masz iść. Wejdź.
Lexa odsunęła się, by zrobić jej przejście po czym zamknęła drzwi, gdy tylko Griffin znalazła się w jej mieszkaniu.
- Przepraszam, że przyszłam tak bez uprzedzenia.
- Nie szkodzi. Mam czas także nie przeszkadzasz mi w niczym - odpowiedziała szatynka, ruszając do kuchni by zaparzyć kawę, względnie herbatę.
- A masz czas w piątek? - wypaliła bez namysłu Clarke.
Może i nie było to najbardziej subtelne zaproszenie, ale przynajmniej miała to już za sobą. Musiała jedynie uzyskać odpowiedź od zielonookiej.
- Co takiego planujesz? - odpowiedziała jej pytaniem.
Blondynka po raz kolejny czuła na sobie badawcze spojrzenie pani weterynarz, które jednak nie krępowało jej tak jak się tego spodziewała.
- W Paunie organizują koncert rockowy. Chciałam wiedzieć czy ze mną pójdziesz... - wytłumaczyła.
Przez chwilę Lexa milczała. Clarke bała się, że dziewczyna zamierza odrzucić propozycję, ale nic takiego nie miało miejsca.
- Jasne. Pójdę z tobą.
Prawdopodobnie jeszcze nigdy w życiu Griffin nie była tak zadowolona z paru wypowiedzianych przez kogoś słów. Dostała to o co jej chodziło i po wypiciu kawy w salonie Woods oraz krótkiej rozmowie mogła wrócić do własnych sprawunków.

Lexacoon ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz