Rozdział 6: Wspólna noc

3.3K 283 6
                                    

Lexa otworzyła drzwi do swojego mieszkania i obejrzała się jeszcze na Clarke, która dopiero co opuściła wnętrze samochodu. Nie przypuszczała, że dziewczyna bez większych oporów zgodzi się u niej przenocować. Miała nadzieję, że chociaż teraz blondynka nieco się uspokoi i przestanie wykazywać się względem niej wyostrzonym instynktem opiekuńczym.

- Możesz przebrać się w coś z moich rzeczy. Znajdziesz je w sypialni na piętrze. Na lewo od łazienki - powiedziała, przekraczając próg domu.
Sama skierowała się do salonu, żeby zamienić znajdującą się w nim kanapę w miejsce zdatne do przespania całej nocy. Właściwie musiała jedynie znaleźć ukryte gdzieś po szafkach koce i dodatkowe poduszki, a potem mogła sięgnąć po piwo z lodówki i rozsiąść się przed telewizorem, by umilić sobie jakoś czas w oczekiwaniu na to, aż Griffin w końcu skończy się oporządzać. Oczywiście trzymanie butelki w opatrzonej wcześniej dłoni i skorzystanie z otwieracza było trudniejsze niż w normalnych warunkach, ale jakoś jej się to udało.

Clarke z kolei zajmowała się eksploracją piętra. Nie miała wcześniej okazji, by zajrzeć do sypialni Lexy, ale właściwie nie było dla niej zaskoczeniem, że pomieszczenie to wyglądało właściwie jak cała reszta domu. Urządzone w eleganckim lecz funkcjonalnym i minimalistycznym stylu. Tu również nie było miejsca na niepotrzebne meble czy przedmioty. Żadnego zdjęcia lub innego przedmiotu mającego wartość sentymentalną. Znów jedynie świece znajdujące się praktycznie na każdej płaszczyźnie z wyjątkiem stolika nocnego, który zajmowała mała lampka. Kiedy już rozejrzała się dostatecznie po pokoju, w którym się znajdowała, skupiła swoją uwagę na komodzie, która wydawała jej się najlepszym miejscem do przechowywania wszelkiego rodzaju piżam i innych części garderoby, które mogłyby się nadawać do tej roli. Faktycznie, otworzywszy górną szufladę jej oczom ukazała się cała masa różnego rodzaju koszulek i krótkich materiałowych spodenek. Przebierając między poszczególnymi warstwami materiałów stwierdziła, że w większości były to rzeczy sportowe lub z nadrukami zespołów rockowych. Sięgnęła po jeden ze znajdujących się na samym dole t-shirtów, który miał na przedzie logo AC/DC. Woods chyba wspominała, że to jeden z jej ulubionych zespołów. Niewiele myśląc, Clarke zbliżyła materiał do twarzy, wdychając zmysłową woń, którą mogłaby nazwać esencją Lexy; delikatny aromat lawendy i kilku innych kwiatów obecny w domu również za sprawą porozstawianych w nim świec zmieszany z cięższym zapachem niemal męskich perfum. Wcześniej się nad tym nie zastanawiała, ale szatynka naprawdę pachniała dobrze. Prawie jak jej ojciec siedzący latem w ogrodzie zasadzonym przez matkę wymyślnymi roślinami. Niczym obietnica bezpieczeństwa. Griffin przeszło przez myśl, że być otoczoną tą wonią w czasie snu to tak jakby spać w ramionach pani weterynarz. Natychmiast jednak skarciła się za podobne rozmyślania i już miała zamknąć wcześniej wysuniętą szufladę, gdy kątem oka dostrzegła coś, co przyciągnęło jej uwagę. Wyglądało to jak ramka ze zdjęciem, położona pod stertą ubrań, szkłem do dołu. Ciekawość niestety była większa i Clarke sięgnęła po prostokątny przedmiot. Owszem, była to oprawiona fotografia przedstawiająca roześmianą szatynkę, która jednak nie była Lexą. Miała pełniejszą twarz, długie, proste włosy i ciemne tęczówki, niemal niewidoczne, gdyż mrużyła oczy, chroniąc je przed promieniami słońca. Wyglądała na szczęśliwą. Jednak kim była i dlaczego Woods trzymała jej zdjęcie w takim miejscu? Skoro nie chciała na nią patrzeć nie prościej było wyrzucić zdjęcie? Dlaczego je zachowała? Nagle poczuła, że znalazła coś, czego nie powinna nigdy zobaczyć. Coś zbyt osobistego, co należało chronić przed wścibskim wzrokiem. Natychmiast schowała ramkę tam, gdzie się wcześniej znajdowała i postanowiła nie wspominać o niej ani słowem. Najważniejsze, że znalazła rzeczy do przebrania i mogła wziąć prysznic.

Lexa wciąż tkwiła na kanapie, pociągając kolejne łyki z butelki piwa i wpatrując się w ekran telewizora. Nawet nie przykuwała większej uwagi do filmu, który oglądała raczej bezmyślnie. Jedyne, co wiedziała to, że był on bardzo stary i w języku niemieckim, a ona była zbyt leniwa by czytać pojawiające się na dole angielskie napisy. Potrzebowała jedynie jakiegoś pozornego zajęcia, by nie odczuwać swego rodzaju beznadziei i bezsensu własnego życia. Czyli dzień jak co dzień. Może z wyjątkiem tego, że postanowiła u siebie gościć niedawno, co poznaną dziewczynę. Właściwie nie wiedziała co takiego wpadło jej do głowy, by zasugerować coś podobnego. W końcu była Lexą Woods i nawet jeśli z czystej i bezinteresownej troski o bezpieczeństwo Griffin nie chciała jej samej puścić piechotą po nocy to miała tyle innych sposobów na rozwiązanie tego konfliktu... Mogła kazać blondynce pojechać do siebie, a sama przeszłaby się do swojego mieszkania i odebrała swój samochód następnego dnia. Mogła zadzwonić po taksówkę, która rozwiozłaby je obie pod wskazane adresy... Ewentualnie mogła skrępować dziewczynę jakimś bandażem i nie zważając na protesty zawieźć ją związaną do jej mieszkania, a potem wrócić do siebie. Opcji było wiele, ale czemu zdecydowała się na tą konkretną? A cholera wie, kolokwialnie mówiąc.

- Och, oglądasz "Dziewczęta w mundurkach"? - szatynka odwróciła się w stronę, z której rozległ się głos i niemal zachłysnęła się piwem, patrząc na Griffin, która oprócz dolnej części bielizny miała na sobie jedynie stary, wyciągnięty t-shirt AC/DC, który jednak dobrze podkreślał kształty, na których się znajdował. Clarke jednak inaczej odczytała reakcję Lexy, na którą jedynie wywróciła oczami. - Tak. Oglądam kino niemieckie z lat trzydziestych i nie tylko. Lubię klasyki, a ten po raz pierwszy przedstawił miłość homoseksualną między kobietami w pozytywny sposób. Chociaż pojawiły się spore kontrowersje ze względu na to, że Manuela była uczennicą panny von Brenburg.
- Nie wiedziałam... - mruknęła w odpowiedzi, gdy już się nieco opanowała. Zresztą jak inaczej miała skomentować ten krótki acz treściwy komentarz odnośnie oglądanego filmu. Sama Woods zdążyła jedynie zauważyć, że miejscem akcji jest żeńska szkoła z internatem o iście wojskowym rygorze. Chociaż pewnie, gdyby zwracała uwagę na napisy miałaby lepsze rozeznanie w fabule. Przy okazji w takim towarzystwie jakim została przed chwilą obdarzona raczej trudno było się skupić. Winę za to z pewnością stanowiły mniej niewinne niż u filmowej Manueli zakusy homoerotyczne, z którymi borykać się musiała pani weterynarz. Chociaż w większości nie miała z tym problemów to raczej do wyjątków można zaliczać sytuacje, w których nagle obok pojawia się seksowna blondynka, która wygląda jakby dopiero co wyszła z twojego łóżka... albo dopiero miała do niego wskoczyć.

- Skoro zwolniłaś prysznic to pójdę z niego skorzystać. Czuj się jak u siebie - dodała, gdy Griffin przysiadła się na kanapie. Nie ma to jak szybki odwrót taktyczny. Zresztą i tak wypadało skorzystać z łazienki. Potem ewentualnie mogła urządzić sobie maraton filmów z pierwszej połowy XX wieku.

Ruszyła w kierunku schodów, a gdy znalazła się w sypialni, by przejrzeć swoją nocną garderobę jej uwagę przykuła ramka ze zdjęciem, która wysunęła się bardziej niż zwykle spod góry koszulek. Lexa wyciągnęła fotografię i przez chwilę przyglądała się jej bacznie, przesuwając delikatnie opuszkami palców po szkle oddzielającym jej dłoń od twarzy sfotografowanej dziewczyny. W końcu jednak otrząsnęła się z ogarniającej ją nostalgii i znów wepchnęła ramkę pod stertę ubrań. Tym razem w najodleglejszy kąt szuflady. Sięgnęła po znajdujący się z brzegu top i materiałowe szorty po czym skierowała w kierunku łazienki. Ponownie dotyk ciepłej wody na skórze pomógł jej odegnać wspomnienia i oczyścić umysł. Jeśli tak dalej pójdzie to rachunki za wodę znacząco wzrosną. Kto by się tym jednak przejmował?

Po kilkunastu lub kilkudziesięciu minutach mogła opuścić kabinę prysznicową, czując jak wstąpiły w nią nowe siły witalne. Zadziwiające ile rzeczy potrafi sprawić prysznic, gdy człowiek czuje się wyczerpany i przygnębiony. Woods na powrót skierowała swoje kroki do salonu, gdzie zastała jednak już śpiącą Clarke i końcowe sceny niemieckiego klasyka na ekranie telewizora. Przez chwilę przyglądała się spokojnie śpiącej blondynce po czym sięgnęła po koc, by ją przykryć. Nie chciała, żeby Griffin złapała przeziębienie od spania na jej kanapie. Drugą czynnością, którą wykonała było dopicie pozostawionego na stoliku piwa i wyrzucenie go do kosza w kuchni. Przy okazji mogła jeszcze przeszkodzić Augustusowi, który dobierał się do kuchennych szafek, wyraźnie kombinując coś, co mogłoby się nie spodobać jego właścicielce.

- Chodź, Gus - szepnęła do szopa, przemierzając przez parter mieszkania. - Nie możemy pozwolić, żebyś obudził Clarke...

Zerknęła jeszcze raz na niebieskooką, która najwyraźniej spędzała błogie chwile w krainie Morfeusza. Może jednak dobrze zrobiła przygarniając ją pod swój dach na tę jedną noc?

- Dobranoc, Clarke - wyszeptała, kierując się ponownie na piętro, by zamknąć się w swojej sypialni wraz z szopem, który swoje pole do popisów musiał ograniczyć do tego jednego pomieszczenia.

Lexacoon ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz