Rozdział 8: Małe problemy

3K 325 8
                                    

Lexa obudziła się jak zwykle w godzinach popołudniowych, a raczej obudził ją pulsujący ból w ręce. Jak widać samo zszycie rany nie rozwiązywało wszystkich problemów.
Niechętnie, zwlekła się z łóżka, odrzucając na bok jedną z poduszek, które wcześniej musiała obejmować przez sen i rozejrzała się po swojej sypialni. Gus tym razem wstał szybciej i właśnie tarzał się między czystymi parami skarpetek z dolnej szuflady jej komody, którą najwyraźniej musiał sobie otworzyć. Westchnęła tylko i podniosła szopa z jego nowej kryjówki. Zresztą chyba nadeszła stosowna pora na śniadanie.

Trzeba przyznać, że Woods była pozytywnie zaskoczona, gdy zauważyła w swoim salonie, że ktoś zatroszczył się o jej własne wyżywienie. Przynajmniej nie musiała się specjalnie męczyć by zjeść coś pożywnego. Zresztą nawet Gustus skorzystał z dobroci Clarke, gdy Lexa od czasu do czasu podsunęła mu pod mordkę widelec z kawałkiem jakiegoś dobrego warzywka. Szatynka nawet zaczęła się zastanawiać czy Griffin naprawdę tak często przyrządzała różne sałatki czy po prostu robiła to dla niej, by dostarczyć jej więcej witamin i innych składników odżywczych. W końcu większość ludzi przy śniadaniu ogranicza się jedynie do kanapek z jakimś jednym artykułem spożywczym. Chyba, że matka-lekarka wpoiła jej także dziwne zwyczaje żywieniowe.

Po posiłku wypadało po sobie posprzątać i zaparzyć sobie świeżą herbatę. Napój idealny dla ludzi, którzy nie lubią chwilowego kofeinowego pobudzenia, a wolą porcję energii wystarczającą na dłużej. Niestety sięgając po puszkę, w której trzymała suszone liście mięty gotowe w każdej chwili do zalania wodą, odkryła, że jej lewa ręka nie jest zbytnio zdatna do użytku. Niemal natychmiast pojemnik wysunął się z jej palców, gdy tylko jej dłoń przeszył przeraźliwy ból. Lexa zacisnęła zęby i przeklęła pod nosem. Powinna zdecydowanie bardziej uważać. W końcu to logiczne, że zszyta kończyna może boleć, a już na pewno szwy nie zapewnią jej swobody ruchu. Musi po prostu przywyknąć. Zawsze zresztą wychodziła z założenia, że sama sobie doskonale ze wszystkim poradzi.

Clarke, wiem, że planowałam przekazać ci Gusa pod koniec tygodnia, ale... mogę go dzisiaj podrzucić? Proszę...

Griffin wprost nie mogła uwierzyć w treść esemesa, którego otrzymała w kilka godzin po wyjściu Raven i Octavii. Zdawało jej się, że Lexa Woods nigdy o nic nie prosi. Już przy pierwszym spotkaniu z panią weterynarz można było odczuć, że jest kobietą, która wie czego chce i wszystko jest w stanie samodzielnie osiągnąć. Zresztą nawet przez te kilka dni Clarke mogła dostrzec przejawy jej władczej natury; stanowczy wzrok, ton, który zniechęca od razu do przeciwstawiania się. Coś musiało się stać...

Wszystko w porządku, Lexa?

Tylko tyle zdołała wystukać w odpowiedzi na ekranie swojego telefonu. Zresztą długo nie musiała czekać na to aż Woods jej odpisze.

Tak jakby. Więc tak czy nie, Clarke?

Blondynka przygryzła dolną wargę w zamyśleniu. Wiedziała, że teraz raczej nie da rady wyciągnąć żadnych informacji z szatynki.

Jasne, że tak.

Jakby mogła odmówić. Reyes chyba naprawdę miała rację, kiedy mówiła o jej zbyt dobrym sercu. Oby tylko to jej kiedyś nie zgubiło. Wielokrotnie słuchała pouczeń dotyczących tego, że nie powinna przez cały czas kierować się wyłącznie swoimi emocjami, ale myśleć rozsądnie. Czasem jednak było to naprawdę trudne, a wręcz niemożliwe.

Po jakiejś godzinie, która ciągnęła się w nieskończoność, Clarke w końcu usłyszała pukanie do swojego mieszkania. Czym prędzej otworzyła drzwi, w których ujrzała Lexę z milionami drobnych zadrapań na rękach i klatką z wijącym się Gustusem w prawej dłoni.
- Drań nie chciał się zapakować - powiedziała z drwiącym uśmieszkiem, starając się wyminąć Griffin i wejść do jej domu. Jednak blondynka zatrzymała ją tuż za progiem, sięgając do jej zranionej dłoni.
- Jak ręka? - spytała, spoglądając jak jej własne palce muskały zarówno owinięte bandażem miejsca jak i nagą skórę w jego okolicach.
- Boli - odpowiedziała Woods jednym słowem, a jej twarz na nowo przybrała maskę nieprzeniknionej obojętności.
Clarke bez słowa odsunęła się od niej, by zamknąć drzwi. Może i faktycznie wyczynem było to, że udało jej się nawiązać znajomość z panią weterynarz. Wciąż poza nielicznymi momentami nie udało jej się ujrzeć jej szczerego oblicza, ale nie znaczyło to wcale, że przestanie się starać. Skoro samotność ją odmieniła to może obecność Griffin cofnie tą przemianę.
- Daj mi to zobaczyć - zwróciła się do szatynki, która ustawiła klatkę z szopem na dywanie i rzuciła mu kilka psich przysmaków, by się uspokoił.
Dopiero po chwili Lexa uświadomiła sobie, że wciąż chodzi o ranę, która przecinała wnętrze jej dłoni. Posłusznie siadła na kanapie i poczekała, aż Clarke wróci z sąsiedniego pomieszczenia z apteczką. Następnie przyglądała się jak blondynka powoli odwija jej bandaż, by odsłonić miejsce nałożenia szwów. Właściwie Woods chłonęła wzrokiem każdy szczegół postaci Griffin, która troskliwie zajmowała się skaleczonym miejscem.
- Dziękuję, że zgodziłaś się go przygarnąć... - zaczęła szatynka, a Clarke uniosła głowę, by ich spojrzenia mogły się spotkać.
- Robię wszystko co najlepsze dla Gusa - odpowiedziała, wzruszając ramionami. Nie widziała większego problemu w tym, by zająć się nim już teraz. Zresztą nie wiedziała czemu, ale fakt, że Lexa obserwowała ją tak uważnie sprawił, że czuła się nieco niezręcznie.
- Dziś był nie do zniesienia. Zresztą po przeniesieniu w nowe miejsce będzie musiał je zbadać i nieco narozrabia... -  kontynuowała Woods.
- Czy mówisz czasem o czymś innym niż ten szop? - przerwała jej Clarke.
Odpowiedziało jej jedynie drgnięcie kącika ust Lexy, które rozciągnęły się w lekkim uśmiechu i badawcze spojrzenie zielonych oczu.
Griffin mocniej zabiło serce i poczuła, że powinna zmienić temat. Dłużej nie mogła znieść tego widoku, dlatego skupiła się znów na wnętrzu dłoni szatynki.
- Rana jest nieco obrzęknięta, do tego nieco wydzieliny ropnej... Wygląda na lekkie zakażenie - stwierdziła, przemywając delikatnie zszyte miejsce gazą namoczoną jakimś magicznym specyfikiem, a następnie lekko je zabezpieczając tym razem kawałkiem plastra, by dostarczyć ranie więcej tlenu.
Niewiele myśląc przyłożyła jeszcze dłoń do czoła Lexy, by sprawdzić czy ma właściwą temperaturę. Dopiero po chwili uświadomiła jak blisko siebie się znajdują. Naprzeciw siebie miała te cudowne zielone oczy, w których znajdowały się wszystkie skrywane przez Woods emocje, a jej ciepły oddech muskał delikatnie wargi Clarke. Wystarczyło, by jedna z nich się nieznacznie pochyliła...

O czym ona w ogóle myślała? To wszystko przez Raven i jej głupie uwagi odnośnie charakteru jej relacji z Lexą. Szybko otrząsnęła się i zabrała dłoń z czoła pani weterynarz.
- Raczej nie masz gorączki... Wystarczy, że będziesz przemywać ranę środkiem dezynfekującym - powiedziała, starając się przybrać rzeczowy ton. - Jeśli się nie polepszy, idź do lekarza...
Właściwie czemu pouczała o takich trywialnych rzeczach panią weterynarz? W końcu studiowała medycynę i sama powinna dobrze wiedzieć co i jak. Leczyła zwierzęta, ale i tak powinna wiedzieć jak funkcjonują ludzkie organizmy, a mimo tego... Griffin chyba była naprawdę beznadziejnym przypadkiem instynktu opiekuńczego.
- Dobrze, zastosuję się do twoich uwag, doktor Griffin... - odpowiedziała Lexa, a Clarke najchętniej odpowiedziałaby coś w stylu, że w podobny sposób ludzie zwracają się tylko do jej matki, ale powstrzymała się od tego. Zasłużyła na ten tytuł użyty w sarkastycznym czy też żartobliwym sensie.
- Powinnam już chyba iść... - dodała jeszcze Woods, podnosząc się z kanapy. - Powodzenia z Gusem... i dziękuję, pani doktor.
Zanim Clarke zdążyła zareagować, szatynka już była przy drzwiach i po prostu opuściła jej mieszkanie. Blondynka natomiast siedziała dalej na kanapie i przeniosła swoje spojrzenie na szopa, który ściskał przednimi łapkami pręty klatki.
- Wygląda na to, że zostaliśmy tylko we dwoje... - mruknęła do niego.

Dziękuję bardzo wszystkim dzięki którym Lexacoon przekroczyło magiczną liczbę 100 gwiazdek ☆
Mam nadzieję, że liczba ta będzie rosnąć, a szop Augustus zaskarbi sobie więcej miłości.
Równocześnie chciałabym zapowiedzieć prace nad drugim projektem, który mam nadzieję wystartuje już wkrótce. Oby też zyskał nieco zainteresowania 😊

Lexacoon ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz